czwartek, 28 lipca 2011

rutyna

Tak wiele mówi się o rutynie w życiu dziecka. Maluchy lubią funkcjonować w bezpiecznej czasoprzestrzeni, w której łatwo im przewidzieć, co nastąpi za chwilę. Wtedy są spokojne i szczęśliwe. Od narodzin Małego Astronauty starałam się wprowadzać stały plan. Zapisywałam każdą porę karmienia i drzemki. W notatniku pokarmowym przewijały się już setki cyfr, a ja niczym bohater dobrej sensacji starałam się odnaleźć wspólne ogniwo matematycznego klucza. W końcu poddałam się i pogodziłam z faktem, że ukochaną rutyną JJ jest regularne wprowadzanie zmian do naszego wspólnego życia. Wszystko zależne jest od pierwszego karmienia, drzemek, które różnią się porą i długością, zabawą, która również każdego dnia różni się intensywnością. Jedynie kąpiel mamy o podobnej porze, aby później Synek mógł zaskoczyć nas innym sposobem zasypiania. Nic innego nam nie pozostało, jak nauczyć się elastyczności i dostosować do codziennych zmian. Całe szczęście osłodą braku stabilności dnia stały się inne, tak nagle przychodzące, zmiany w rozwoju Malucha.


21 komentarzy:

  1. heheh u nas to samo. ale powiem Ci ze wiekszosc czynnosci i ak jet mniej wiecej o tej samej porze, bo wstajecie na pewno okolo jakiejs godziny, pozniej drzemki w ciagu dnai wcale nie musza byc takie same, zalezy od pogody, wymeczenia dziecka ;] ja juz na glowe dostaje troche, bo czuje sie jak by ciagle byl jeden i ten sam dzien przez ta rutyne.:D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja muszę Ci się pochwalić kochana, że u nas rutyną od nocy 4 stało się samodzilne Kapelusznika zasypianie,z czego dumna jestem jak paw!;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. super!!! to ja jestem z Ciebie dumna:-) my już od kilku tygodni zasypiamy samodzielnie i zobaczysz jakie to szczęście i ulga w codzienności!

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja kocham jak mały zasypia obok mnie, wtulony. wcale mi to nie przeszkadza ani nie ciąży. o 20 zwykle już spi. koło 21 - 23 budzi się ze dwa razy na 10 minutową przytulankę i śpi dalej. nie wiem więc o jakiej uldze piszecie bo dla mnie usypianie konusa to wielka przyjemność. nic mnie tak nie zachwyca jak jego uśmiech kiedy już na wpół przytomny patrzy mi w oczy, coś tam jeszcze guga i zasypia.

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie również nie ma mowy o rutynie :( Tyle ze Bartosz zasypia sam a ja tak bardzo chciala bym go potulić do snu :( Niestety w ramionach nie uśnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja się nie mogę doczekać tej "rutyny" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. co do antyrutyny :))), z której tylko kąpiel jest w miarę stałym punktem programu, ujęłaś to bezbłędnie! ja też zamierzałam prowadzić zapiski scenarzysty z dnia Malutkiej, ale jakoś intuicyjnie dałam z tym spokój, staram się tylko wychwytywać skoki rozwojowe, a tak funkcjonujemy "na czuja" każdego dnia od nowa :)

    a co do zasypiania to jam Ci jest taka jak Hafija, zasypiamy z Malutką w dużym łóżku i tak śpimy całą nockę... do dziś... :)))) bo dziś Malutka o PIERWSZY RAZ OD PÓŁ ROKU 23:45 przebudziła się i słodziasznie buszowała do tej to oto pory, czyli 1:45 - tak więc nigdy nie wiemy, kiedy wypadniemy z rutyny :))))

    OdpowiedzUsuń
  8. ale JJ ma minę :-) mam identycznie - kapiel o 20, spanie 0 21 - jedynie 2 rzeczy stale, dalej.. są tylko smoki.. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hafija dobrze wiesz, że nie każdy maluch funkcjinuje tak jak Twój Synek. Gdybyś przez dwa miesiące szukała sposobu na zasypianie, ponieważ dziecko płakałoby bardzo zarówno w łóżeczku, w łóżku przy Tobie, na rękach czy po jedzeniu i odłożeniu to wiedziałabyś o jakiej uldze piszę. Dlatego wybrałam jeden sposób zasypiania i nauczyłam JJ, że jest bezpieczny. Gdy zasypia również się do mnie uśmiecha i guga, gdy rano budzi się woła mnie i śmieje się od ucha do ucha, ponieważ przyszłam. Wie, że jestem zawsze, gdy mnie potrzebuje. I jestem bardzo szczęśliwa ponieważ, wiem, że nauczyłam go bezpiecznego i samodzielnego zasypiania i już w przyszłości nie grozi nam kolejny kryzys spowodowany rozłąką przed zasypianiem.

    OdpowiedzUsuń
  10. P.S. poza tym jestem typem mamy, która od początku stawia na samodzielność Synka. Zasypia w swoim łóżeczku, nie mam poczucia winy i potrzeby przytulania, gdy samodzielnie leży na macie i sobie guga. I nie uważam, że postępuję źle skoro Kubuś każdego dnia jest bardzo radosny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie martwię się że mi grozi kryzys związany z zasypianiem. Nawet nie biorę tego pod uwagę, bo jak będzie chciał zasypiać z nami to będzie jak nie to nie. Nie jest to dla mnie problem,ani nie spędza mi to snu z powiek. Ale masz rację moje dziecko jest dla mnie bardzo "łaskawe" i potrafi się godzinami bawić sam na macie i sam zasnąć na drzemkę (ale na przytuleniu zasypia w krótką chwilę ergo bardziej mi się opłaca go przytulić i po chwili mam już śpiocha w łóżeczku, bo przecież nie śpię z nim tylko odkładam do łóżeczka), a płakanie intensywne znam tyko ze szczepienia. Wszystko zależy od sposobu jaki wybierze mama - my jesteśmy rodzicami przytulaśnymi i całej trójce nasz układ służy. (z resztą piszę o tym posta od kilku dni to zobaczysz i będziesz mogla mi tam "napisać" he he ;] ) Nie chciałam Cię atakować, może się nie zrozumiałyśmy. Co rodzina to sposoby, co mama to rodzaj wychowania inny.
    U mnie natomiast rutyna się klaruje, jemy w określonych godzinach +/- 30 minut zależy o której wstaniemy, no i z tego wychodzi pora drzemy i zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  12. ps: no bo spójrz na mnie i Vinti - w milionach rzeczy się nie zgadzamy ale wspólny mianownik zawsze znajdziemy ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. W macierzyństwie największą rutyną jest właśnie brak rutyny. Bo niby wszystko poukładane, utrzymane w jakimś konkretnym schemacie, a maluch co raz to sobie ten schemat przestawia, ot tak, żeby rodzice nie wpadli z rutynę:) Dba o to, by nie było nudno:)

    A co do zasypiania...będzie o tym post:) I przedstawię moją metodę Julisiaczkową:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie z rutyną też nie idzie...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ech, daleko nam do rutyny, ale fakt kąpiel jest o mniej-więcej stałej porze, a reszta...reszta to wielka niewiadoma.

    OdpowiedzUsuń
  16. Hafija. Jak mawiał klasyk kina: "nie mylmy ze sobą dwóch systemów walutowych":-) to, że JJ usypia samodzielnie w łóżeczku (co osobiście uznaję za wielki sukces) nie oznacza, że nie jestem typem przytulaczka. Przytulam Synka bardzo dużo, głaszczę, całuję, więc pod Twoim wpisem, na który czekam z niecierpliwością, pewnie komentarz będzie na tak:-)Natomiast rzeczywiście Twój Synek jest bardzo łaskawy, ponieważ my taki płacz jak przy szczepieniu mieliśmy przez kilka tygodni przed dosłownie każdym zasypianiem, stąd słowo ulga w moim komentarzu. Nawet nie wiesz jak wielka jest moja radość odkąd Kubuś zasypia z uśmiechem i tak samo się budzi. I uważam, że w tym przypadku brak przytulania przed zasypianiem się opłaca.

    OdpowiedzUsuń
  17. O rany, napisałam się i napisałam i komputer mi zjadł =/
    Opublikuję swojego posta z lekkim opóźnieniem żeby nie było, że jakąś wojnę prowadzimy ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. :-) publikuj kiedy masz tylko ochotę:-) gdybyśmy prowadziły wojnę to nie czytałybyśmy swoich blogów, poza tym trudno prowadzić wojnę w zagadnieniu, na którym tak naprawdę jeszcze mało się znamy. Obie próbujemy, staramy się jak najlepiej potrafimy, kochamy swoich Synków ponad wszystko i to co nas łączy to wspólny cel: aby byli kochani i szczęśliwi. A jak do tego dochodzimy to już nasza wyłącznie sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziecko jest kompetentne (jeśli mnie czytacie, to wiecie że uwielbiam to określenie) i dlatego nie rytm dnia a jego potrzeby biorą górę. Śpi bo jest śpiące, je bo jest głodne, bawi się bo to jego aktywny czas i zegarowi nic do tego. Dziecko jest kompetentne od samego początku

    OdpowiedzUsuń
  20. to widzę, że nie tylko ja nie uporządkowałam dnia! to w sumie fantastycznie, bo wydawało mi się, że jestem jedyną gnuśną matką świata, która nie ma rutyny co do kwadransa przez cały dzień! i dokłądnie tak samo jest u nas, że jedyny stały punkt to stała pora kąpieli, ostatniego karmienia i spania... a poranek już nam spontanicznie się układa. dużo też zależy od pogody i czy cokolwiek mamy do załatwienia, czy czas należy do nas :) bardzo Ci dziękuję za spokój, jaki na mnie właśnie spłynął :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Dzieciaki sobie dadzą radęi nie pozwolą zrobic krzywdy zbyt łatwo :) A jeśli mamy je kochają - tak jak Ty, to z resztą spokojnie i na luzie. Jak Piotrek był mały (czyli - prawie pięć lat temu, ratunku, kiedy to minęło!!!), też nie mialam stałego rytmu. Zwłaszcza, zę i bez dziecka byłam mało systematyczna. Nie byłam przy nim stanie upilnować stałych pór róznych rzeczy, ale dałam mu stały rytuał zasypiania - i to chyba było najważniejsze, nawet, jeśli zmieniała sie godzina, to sposób był ten sam. I , z drobnymi zmianami, jest do dziś - kolacja, mycie, czytanie lub spiewanie i spać. I działa jak złoto, a do tego najgorszą karą dla dziecka jest uttrata wieczornego czytania. Dla nas też, tak prawdę mówiąc :)

    OdpowiedzUsuń