niedziela, 28 sierpnia 2011

nie jestem, gdyż jestem

Nie jestem mamą wyrodną, nie jestem też mamą idealną. Nie jestem mamą złą, ale też nie dobrą. Nie jestem mamą na obcasach, mamą w kapciach kiszącą w domu ogóry. Nie jestem "mamą polką", mamą kwoką, kocią mamą. Nie jestem mamą karierowiczką. Nie jestem mamą cierpliwą, mamą furiatką też nie jestem. Nie jestem mamą nadgorliwą, ani też wyluzowaną, mamą przewrażliwioną, systematyczną, poukładaną lub chaotyczną i bałaganiarą. Nie jestem mamą zadbaną i modną, ale zaniedbaną i źle ubraną również nie jestem. Nie jestem perfekcyjną mamą lub na siłę udowadniającą, że gdzieś mam to co inni mówią i myślą. Nie jestem jakąś mamą, nie jestem też mamą nijaką. Po prostu. Jestem MAMĄ.

środa, 24 sierpnia 2011

game over

Na jednym ze spacerów wpadł mi w oko pewien okaz płci męskiej. Poruszał się powolnym krokiem posuwistym. Na nogach rozklekotane buty, skarpety naciągnięte do granic możliwości, krótkie spodenki. Kilkudniowy zarost pokrywał jego twarz i tylko na chwilę odwracał uwagę od nieuczesanej blond fryzury. W ręku trzymał przezroczystą reklamówkę z zawartością porannego pieczywa. Odniosłam wrażenie, że gdyby tylko mógł, to ciągnąłby za sobą ten szeleszczący worek po ziemi. To stanowiłoby alter ego jego zmaltretowanego stanu ducha. I to co szczególnie przykuło moją uwagę, to koszulka z nadrukiem: GAME OVER 28.08.2010. Obstawiam, że małżonka wyjechała na wakacje, gdyż nie wyobrażam sobie dopuścić do takiego stanu zaniedbania własnego męża.




poniedziałek, 22 sierpnia 2011

wyrafinowane zabawy

Zrobił się z Naszego Syna rozrywkowy chłopak. Nadal swoją radość kryje przed obcymi lub czasem spotkanymi, ale przy rodzicach potrafi rozkręcić się na całego. Śmieszy go widok z okna, cień na ścianie, nieśmiałą radością wita pingwina na macie oraz od dwóch dni odbicie swoje w lustrze. Ale nic nie zastąpi zabaw werbalno dotykowych. Pocałunki w stopy, łuda, brzuch to przyjemność nieziemska. Natomiast ostatnio uśmiech szeroki wywołują pierdy. Nie piosenki, nie wygłupy i szalone miny, ale niezwykłe w swej zwykłości udawane pierdnięcia. Nie ma znaczenia czy krótkie to pierdnięcie, czy cała seria, czy ciche lub głośne jak armatni strzał. Każdy z nich wywołuje owacje i gromki śmiech.




sobota, 20 sierpnia 2011

porozmawiajmy

Tak jak z przymrużeniem oka i na luzie (bardziej z lenistwa pewnie niż z przekonania) podchodzę do wielu propozycji edukacyjno-rozwijających maluchy, tak do rozmów z JJ podchodzę bardzo serio i wewnętrznie czuję, że nasze gadki szmatki wiele nam dają. Rozmawiamy przez cały dzień o wszystkim: o czynnościach, które wykonujemy, o planach na najbliższe godziny i dni, o tym co mama ma na kanapce i w co ma zamiar się danego dnia ubrać, obgadujemy znajomych, wspominamy to, co się nam przytrafiło. Czasem wyrwie mi się z ust przekleństwo i gdy rzucę: "cholera znowu pogoda się spieprzyła" szybko Synka przepraszam i samą siebie poprawiam. Śmieszy mnie ta paplanina. Od kilku dni JJ włącza się ochoczo do konwersacji. Zaczyna dzień wołaniem "a a a e e o u", w samochodzie w foteliku aktywnie opowiada " u u u u", po posiłku z uśmiechem ton nadaje " g g g g". A ja dziwię się, pytam go "Naprawdę?" lub "I co dalej?", a on z zadowoleniem odpowiada lub sapie i zamyśla się na chwilę. W środę byliśmy na szczepieniu. Gdy krzyknął po zastrzyku, a ja wzięłam go na ręce, szybko uspokoił się, odwrócił głowę w stronę pielęgniarki, stanowczo oznajmił "A A A A" i zrobił groźną minę, aż w pięty jej poszło.

środa, 17 sierpnia 2011

porównania

Poczekalnia. Siedzimy z JJ i cierpliwie czekamy na szczepienie. Przysiada się do nas mama z dziewczynką. Na oko dałam jej ponad sześć miesięcy.
Mama: ach! jaki malutki! ile ma?
Evelio: cztery miesiące.
Mama: my też mamy cztery miesiące!!! to niemożliwe! a ile waży?
Evelio: ok 6 kg.
Mama: my ważymy 10 kg! siedzi już?
Evelio: nie.
Mama: my już od miesiąca siedzimy i proszę zobaczyć jak ona podskakuje sama na moich kolanach! A zęby już ma?
Evelio: zęby???
Mama: my już dwa na dole mamy.

JJ popatrzył się na dużą koleżanką swoim poważnym wzrokiem i odwrócił głowę. Ja natomiast chciałabym mieć tak olewczy stosunek do podobnych sytuacji. Wiem, że KAŻDE dziecko jest inne. Jeszcze wiele w życiu podobnych sytuacji przed nami i muszę nauczyć się, że porównywanie dzieci nie ma sensu. Gdyż na wadze się zaczyna, a to dopiero wierzchołek góry lodowej świata porównań. Nie chcę być mamą, która będzie licytować się umiejętnościami dziecka a frustrować własnym wyobrażeniem o jego brakach.



czwartek, 11 sierpnia 2011

dieta uzupełniająca

Jutro JJ kończy cztery miesiące. Firmy żywieniowe prześcigają się w przysyłaniu reklamówek ze słoiczkami, kaszkami i innymi dokarmiaczami. Do każdej przesyłki dołączona jest również książeczka z instrukcją obsługi żywienia Malucha. Ja natomiast udaję, że mam do tych produktów stosunek obojętny, gdyż postanowiłam, że Kubusia zacznę dokarmiać dopiero po skończeniu przez niego sześciu miesięcy. Wydawało mi się, że dokładnie wiem, jakie jest podłoże mojej decyzji. Ze względu na jego zdrowie, na historię o znajomej, która tak właśnie karmiła swoje dziecko czy po prostu z powodu lenistwa i niechęci do zmian. Gdy z zaangażowaniem przedstawiałam koleżance swoje racje w tej kwestii, ona szybko mnie podsumowała:

K: Myślę, że Ty po prostu się boisz.

Nie potrafiłam zaprzeczyć. Muszę przyznać, że boję się zakłóceń w obecnej sielance. Boję się kolejnej rewolucji.  


wtorek, 9 sierpnia 2011

męskie

M. elegancki, uczesany i pachnący wydeptuje ścieżkę w naszej kuchni. Denerwuje się, gdyż za godzinę stanie się mężem swojej przyszłej żony. Ja staram się jakoś go zagadać, jednocześnie próbując utrzymać na rękach JJ, który z zaciekawieniem kręci głową i podąża wzrokiem za świecącą kremową kamizelką.

M: jakie on ma wielkie, niebieskie oczy! Poderwie każdą dziewczynę.
Evelio: Póki co dyskwalifikuje go bekanie, puszczanie bąków i rozrywkowe ślinienie.
M: Mh. To go nie różni od zwykłego faceta.
Evelio: Robi też kupę w majtki.
M:...
Evelio: cieszę się, że Krisowi daleko do tego "ideału", a Syn w końcu z tego wyrośnie.

czwartek, 4 sierpnia 2011

mama idealna

"Mama Idealna" wstaje z uśmiechem na twarzy o piątej rano. W podskokach euforii biegnie do łóżeczka dziecka i wita je radośnie: "Dzień dobry Kochanie! Jak to cudownie, że już się obudziłeś! Zaczynamy nowy dzień". O świcie zaczyna się jej całodniowy dialog z dzieckiem, ponieważ do dzieci należy mówić nieprzerwanie. A w "Mamie Idealnej" budzi niepokój nawet minuta milczenia. Rozmawia z dzieckiem o wszystkim, nazywa czynności, części ciała, przedstawia plany na przyszłość. Od rana funkcjonuje na najwyższych obrotach. Jest permanentnie szczęśliwa, gdyż w pamięci ma przestrogę, że dziecko wyczuje każdą jej negatywną emocję. Od rana intensywnie rozwija swoją pociechę. Jednocześnie czyta bajki, uczy czytać pojedyncze słowa, gdyż jakaś śniadaniowa telewizja przekonała ją, że dzieci warto uczyć czytać już od trzeciego miesiąca, pokazuje czarno-białe obrazki, książeczki szeleszczące z twarzami dzieci, śpiewa piosenki w różnych językach, recytuje, nosi i opowiada, głaszcze, przytula, masuje, całuje, tańczy, puszcza jazz i Bacha, przy czym bardzo żałuje, że nie ma wbudowanych w ciało urządzeń z melodyjkami i kolorowymi, migającymi lampkami. Przy tym wszystkim pamięta, że dziecko powinno również poleżeć na macie edukacyjnej lub samodzielnie na kocyku, rozwijając tym sposobem wyobraźnię. "Mama Idealna" karmi piersią, lecz firmy słoiczkowe na przemian z eko podpowiadaczami przypominają jej, że to już czas, aby uczyć Malucha nowych smaków. Gdy uda jej się uśpić dziecko: pierze, gotuje, prasuje, sprząta, ćwiczy, aby zrzucić zbędne kilogramy po ciąży, układa włosy, szminką przykleja sobie świeży uśmiech i jak żołnierz na warcie czeka na powrót męża, powtarzając przy tym jak mantrę: "pamiętaj, aby nie mówić o zmęczeniu. Mężczyzna lubi, gdy jego żona jest zrelaksowana i zadowolona". Czasami przypomina sobie, że tak często mówi się o tym, aby miała pasje i realizowała je mimo licznych macierzyńskich obowiązków. Po popołudniu długo spaceruje, cały czas opowiadając dziecku o tym co widzi. Wieczorem kąpie, masuje, tłumaczy czynności, karmi i usypia śpiewając liczne kołysanki, których dzień wcześniej uczyła się na pamięć. Uff. Dziecko zasnęło. W końcu znajdzie czas, aby wyprać czterdzieści pieluch tetrowych, ponieważ jednorazówki nie są eko. Przed zaśnięciem na trzy nocne godziny przeanalizuje to wszystko, co wydarzyło się w ciągu dnia i znowu zaśnie z poczuciem winy, ponieważ nie dała z siebie wystarczająco dużo...

...nieświadoma, że dała omotać się w pajęczynę zewnętrznego wpływu, aby być "Mamą Idealną".



poniedziałek, 1 sierpnia 2011

wieczór panieński

Impreza jak wiele tego typu. Balony, taśmy z napisem 'wieczór panieński', drinki i różowe słomki, zabawy, konkursy, wstawione i rozbawione dziewczyny, brak tematów tabu i wciąż powracający w konwersacji jeden motyw. W powietrzu unosiło się wiele kobiecych myśli: "Jak zjeść tego banana, abym była najszybsza?", "Mh...jak mam w ogórku wyrzeźbić członka?", "Kurcze, co ludzie pomyślą, gdy zobaczą mnie z tym dmuchanym facetem w Żabce i do tego kupującą pół litra?", "Skąd mam wiedzieć co on odpowiedział na to pytanie?". Wśród tych wielu myśli również moje: "Ach! Muszę znaleźć okazję, aby pokazać dziewczynom filmik, na którym JJ śmieje się na wdechu, gdy dmucham mu w stopy". Filmiku na forum nie pokazałam. Nie chciałam, aby wyszło na jaw, że stałam się monotematyczna.