Jutro JJ kończy cztery miesiące. Firmy żywieniowe prześcigają się w przysyłaniu reklamówek ze słoiczkami, kaszkami i innymi dokarmiaczami. Do każdej przesyłki dołączona jest również książeczka z instrukcją obsługi żywienia Malucha. Ja natomiast udaję, że mam do tych produktów stosunek obojętny, gdyż postanowiłam, że Kubusia zacznę dokarmiać dopiero po skończeniu przez niego sześciu miesięcy. Wydawało mi się, że dokładnie wiem, jakie jest podłoże mojej decyzji. Ze względu na jego zdrowie, na historię o znajomej, która tak właśnie karmiła swoje dziecko czy po prostu z powodu lenistwa i niechęci do zmian. Gdy z zaangażowaniem przedstawiałam koleżance swoje racje w tej kwestii, ona szybko mnie podsumowała:
K: Myślę, że Ty po prostu się boisz.
Nie potrafiłam zaprzeczyć. Muszę przyznać, że boję się zakłóceń w obecnej sielance. Boję się kolejnej rewolucji.
a skad tyle gratisow? ja zamowilam ledwo ppradnik jeden z bobovity. Widzisz, a ja o rewolucjach nie pomyslalam:|? ze niby cos sie zmieni;/? cholera.. od jednej lyżeczki? nie podoba mi sie to.. no ale kiedyś trzeba zacząc, ale jakoś ciężko mi pomyśleć, że ktoś kto pije tylko moje mleko bedzie w stanie zjeść cos innego:D jak ona nawet wapnem pluje:)bedziemy wprowadzac razem:D
OdpowiedzUsuńNic na siłę, sama będziesz wiedziała kiedy podać Kubusiowi nowe dania.
OdpowiedzUsuńJa dopiero przymierzam się do rozszerzania diety bo pierwsze próby ok 4,5 miesiąca były nie udane. Bartek do tego nie dojrzał
Kochana ja w 100% popieram Twój strach i Twoja decyzję bo ma ona nie tylko emocjonalną racje bytu ale i jest najbardziej właściwa zdrowotnie dla dzidziusia.
OdpowiedzUsuńMam tez koleżanki które moje decyzje dziwnie podsumowują, ale ja nauczyłam się mieć olewczy stosunek do tych ich mądrości.
My dwa tygodnie przed ukończeniem 6 miesiąca musimy dwie łyżki ryżowego kleiku do 100ml mojego mleczka dać, bo Młody przez katar i ząbki bardzo mizernie jadł bidulek :(
podejście do rozszerzania diety zmieniało się na przestrzeni lat, starszy syn mimo że karmiony wyłącznie UU pierwsze niemleczne posiłki dostał po 3 miesiącu (takie były zalecenia 11 lat temu), w rozszerzaniu ważne jest by spełnione były potrzeby i matki i dziecka - poznawanie nowych smaków to też przygoda:)
OdpowiedzUsuńNa poznawanie nowych smaków dziecko ma całe życie, a dobrodziejstwo z mleczka może dostać tylko tu i teraz i koniec. Zwiększone potrzeby dziecko zaczyna mieć po 6 miesiącu a do tej pory samo mleko starcza.
OdpowiedzUsuńNo ale przecież nie jest tak, że podanie czegoś nowego ma zakończyć karmienie piersią i "dobrodziejstwo mleczka" się skończy natychmiast wraz z pierwszą łyżeczką. Weźcie Dziewczyny pod uwagę, że mi np. wprowadzenie jednej nowości zajęło prawie dwa miesiące ( u każdego z dzieci), więc jeśli planujecie, że po szóstym miesiącu Wasze dziecko zje chociaż jeden niemleczny posiłek (czyli jakąś konkretną ilość ugotowanej marchewki) to warto dać mu posmakować kilka tygodni przed tym terminem. Bo po szóstym miesiącu dziecko powinno już jeść, a pierwsze próby z podaniem marchewki to jedynie "dziamanie" i obgryzanie łyżeczki i wypychanie językiem całej treści poza buzię :) nie można tego z całą pewnością nazwać posiłkiem :) u mnie takich prob, by dziecko "zjadło" chociaż jedną łyżeczkę było bardzo wiele, rozlożone w czasie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKochana chodzi o to, że dziecko już nie dostaje max dawki przeciwciał jak wprowadzisz wcześniej coś innego tylko mniejszą, a nie ma żadnych podstaw do wprowadzania czegoś innego przed ukończeniem 6 mies bo WSZYSTKO jest w mleczku w 100%.
OdpowiedzUsuńDzieci karmione tylko piersią przez 6 miesięcy maja 50% mniejsze szanse zachorowania na nowotwór, choroby wieńcowe, otyłość, cukrzyce, itd. ale to bez jakiegokolwiek dokarmiania. Po 6 miesiącu zapotrzebowanie wzrasta ale nie na tyle, że dziecko musi jeść cały posiłek zamiast mleka, ale na tyle powoli, że akurat jest czas na wprowadzenie nowości.
Natura to świetnie obmyśliła.
no to widzę, że znowu nie jestem osamotniona :) Staś kończy 6 w przyszłym tygodniu i je mnie. :)od miesiąca co kilka dni robię jakiś eksperymencik i mu podaję a to łyżeczkę papki słoikowej a to banową papkę, a to kawałek marchewki ugotowanej, a to jabłuszko upieczone do łapki. jak na razie względną akceptację zyskały tylko próby bananowe. młody nie toleruje abslutnie żadnego smoczka, więc butelki nie wchodzą w grę. za to kubek niekapek jest fajny do obgryzania i czasem do kilku kropelek na języku. ale uwaga hit: filiżanka z soczkiem. oczywiście z ręki mamy ale rzuca się do takiego picia jak zagłodzony szympans!
OdpowiedzUsuńNo właśnie i ja chyba też się boję. Poczytałam, połuchałam a i tak postanowiłam zrobić zgodnie z instynktem samiczym. NA RAZIE NIE DAJĘ. I tyle.
OdpowiedzUsuńTak jak było z bujaniem. Bujałam do snu,jak czułam że tak trzeba. Nadszedł moment, że stwierdziłam, że już nie trzeba i teraz maluszek nasz zasypia sam w łóżku.
Mam nadzieję, że z jedzeniem będzie tak samo.
Ale oprócz wprowadzania nowości czeka nas jeszcze większy, mam wrażenie, dylemat - odstawienie cycusia. To będzie HORROR!Dla mnie ofkors.
Mikołaj w ciągu 2 i pół miesiąca swojego życia przeszedł już różne etapy, najpierw był cycek, potem butelka, zapalenie piersi, kolki, znów cycek, potem naprzemiennie, a on 3 tygodni je tylko cycka i to głównie jednego, bo drugi po zapaleniu piersi nie doszedł do siebie. Waży 6.600 kg i mierzy 65 cm, ogólnie jest duży. Usypia samodzielnie i w sumie jest bezproblemowy. Nie licząc powtarzających się okresowo kłopotów z kupą. Popalić daje za to Adusia, która zalewa się łzami jak mam nakarmić małego. Nie wiem jak długo ten stan rozpaczy 3-latka będzie trwał, ale łatwo nie jest. Nadrobiłam czytanie bloga ;) A co do stałych pokarmów to jak dziecko zacznie rozglądać się samo po talerzach rodziców to widoczny znak, że czas na nowości.
OdpowiedzUsuńPozdr.