" Bo przecież to jasne, że Ty chcesz się na razie tylko bawić i nie jesteś gotowy na poważny związek. A Ona chciałaby od razu za mąż wychodzić". Tak oto przemawia Tata do swojego Syna...prawie dwulatka. Wiedziałam, że kiedyś nastąpi taka chwila, gdy nie będę jedyną kobietą zapatrzoną w Mifka. Liczyłam się z pojawieniem się dziewczyny, która tak jak ja myśleć będzie o nim intensywnie, tęsknić, gdy tylko zniknie jej z pola widzenia, kraść mu buziaki, mocno tulić i z zamkniętymi oczami wdychać zapach jego włosów. Ale nie spodziewałam się, że nastąpi to tak szybko. Po prostu nie doceniłam uroku osobistego Kubusia, który rozkochał w sobie Wiktorię. W żłobku jedzą razem, a gdy JJ spóźni się na śniadanie, On je Ona siedzi obok i patrzy, za rączki razem tańczą w rytm dziecięcej muzyki, naśladują się, skarpety sobie zdejmują i gołe stópki porównują. W domu Wiktorii z ust nie schodzi Kubuś, Bubuś, Kuba, Buba, Guguś. Przed zaśnięciem nawet imię wybranka utrwala. Ale nie dziwię się jej. Przecież wspaniałym chłopcem jest nasz JJ...przytuli, Mamiś zawoła, buty przyniesie, program w najlepszym momencie przełączy, komórkę zwinie, brata przypilnuje, każdego ranka porządek w sypialni zrobi.
Etykiety
badania
(3)
bunt
(1)
choroby
(5)
ciążowa moda
(15)
ciążowe emocje
(25)
ciążowe tematy
(8)
dziecko i kot
(5)
gadżety
(1)
garderoba astronauty
(3)
garderoba kulki
(1)
gry i zabawy
(14)
konkurs
(2)
książki i poradniki
(2)
kulinarnie
(4)
macierzyństwo
(59)
mama wraca do pracy
(6)
odpieluchowanie
(1)
pociążowa moda
(2)
podróże
(8)
rodzeństwo
(11)
rozwój astronauty
(49)
rozwój kulki
(6)
skoki rozwojowe
(5)
tacierzyństwo
(2)
wychowanie
(9)
wyprawka
(10)
zachcianki
(3)
związek
(3)
żłobek
(4)
żywienie
(12)
poniedziałek, 25 lutego 2013
wtorek, 12 lutego 2013
22 miesiące JJ i 2 miesiące Kulki
JJ: rozbrykany prawie dwulatek, buzia mu się nie zamyka, tylko tłumacza nam brak i czasami nie rozumiemy przekazu, na widok telefonu gotów jest nogi połamać, aby w sekundę dopaść do obiektu pożądania, kręci go wszystko co niebezpieczne: noże, wspinaczki po regałach, tańce na blacie fotelika do karmienia, nie zdziwię się, gdy pewnego dnia zastanę go wiszącego na żyrandolu głową w dół pokrzykującego "o la la!", fan bosych stóp i gołego o poranku tyłka, kiedy budzi mnie z zadowoleniem bez spodni od pidżamy i o zgrozo bez pieluchy również, z jednej strony "NIE eee" chłopiec, z drugiej potrzebujący uwagi, bliskości i naszej aprobaty maluszek, obecnie skoncentrowany na tym, aby pokazać nam, że jest taki dorosły, co nie przeszkadza mu zasypiać na drzemki w okupowanym od kilku dni foteliku dla niemowlaczków.
Kulka: coraz bardziej aktywny, a im bardziej aktywny, tym bardziej charakterny, śpi, je, czasami w skokowym trudnym dla nas czasie co godzinę, płacze, bąki głośne puszcza i dziwi się...wszystkiemu i wszędzie, trudny ma los, bo brat go bardzo kocha, a jak kocha to i za ucho pociągnie, i nogę wypakuje, i czule ciałkiem przyciśnie, pupę w poszukiwaniu kupy powącha i niezgrabnie podnieść próbuje.
sobota, 9 lutego 2013
w pułapce wiedzy
Zaczęło się niewinnie. Koleżanka pożyczyłam mi "Drugi i trzeci rok życia dziecka". Aby sprawiedliwie między braćmi działo się, zamówiłam "Pierwszy rok życia dziecka". Przy JJ nie czytałam zbyt wiele i chyba podświadomie postanowiłam nadrobić zaległości. Nie wiem co chciałam przez to osiągnąć. Poczucie spełnienia macierzyńskiego? Zdobyć nieosiągalne poczucie, że wiem wszystko? Uniknąć niewiedzy? Tym sposobem przy moim łóżku w ciągu tygodnia urosła góra książek: "Twoje kompetentne dziecko", "I Ty możesz mieć super dziecko", "Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy". W skrzynce zapewne czeka już "Język dwulatka". Im wyższa górka, tym większa stawała się moja frustracja. Bo czasu zbyt mało, aby wszystko szybko przeczytać. Bo jak pogodzić te wszystkie teorie z życiem. Jak tulić, głaskać, lulać, rozumieć, cierpliwie przemawiać, akceptować, do płaczu nie doprowadzać dwójki dzieci. Najlepiej jednocześnie, aby żaden nie czuł się odrzucony i gorszy. Jak rozbawiać, rozwijać, książeczki czytać, karmić, pielęgnować przy tym wszystkim. Wieczorem, gdy cudem udawało nam się uśpić JJ i Kulkę, zamiast usiąść, łyk czerwonego wina sobie zafundować i coś babskiego poczytać, oczywiście wybierałam, jakby tematu w ciągu dnia było mi mało, pozycje dziecięce. Z każdą przeczytaną kartką czułam sprzeciw, depresyjny smutek, frustrującą niemoc. W końcu powiedziałam dość. Sama sobie zaczęłam odbierać radość z posiadania dwóch wspaniałych Synków. Zdecydowanie bardziej wolę nie-wiedzieć, spontanicznie i intuicyjnie wychowywać, ale przynajmniej szczęśliwie z dala od tematycznego obłędu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)