niedziela, 30 października 2011

zmiana czasu

Ten, kto wymyślił zmianę czasu, bez wątpienia nie posiadał dzieci. W domu czasowy armagedon. Czas do porannej kaszki wlecze się nieubłaganie...


rysunek: http://www.kontakt24.tvn.pl/

10 komentarzy:

  1. Dopóki nie miałam Piotra, zmiana czasu nie miała dla mnie większego znaczenia. Teraz czuję, że będzie lekka masakra:/

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się z tym borykamy...
    dziwnie tak, 10-ta a Jul już śpi? Nim się unormujemy pewnie troszkę minie:/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie wyobrażam sobie wieczornej kapeli. Teoretycznie Synek już o 17.00 nam padnie... Jak go przetrzymać?

    OdpowiedzUsuń
  4. u nas pobudka była o czwartej nowego czasu, czyli piątej starego i wyczerpaliśmy limit wydarzeń porannych tak szybko, ze pejechaliśmy do miasta na zakupy do Carefoura o półtorej godziny za wcześnie, ale Mała spała w samochodzie z pilnującym ją mężem, a ja po "lofrowałam" po ryneczku :))) a teraz jeszcze nie ma ochoty na druga drzemkę :)))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój zniósł bardzo dobrze zmianę :) posiłek o tej samej porze, drzemka o tej samej :) żyć nie umierać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas dodatkową godzinę Zochacz postanowiła wykorzystać na wrzeszczenie :(

    OdpowiedzUsuń
  7. hehe święta racja: na co to komu? wszystko dzisiaj było nienormalnie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja liczyłam na to, że zamiast o 23 Morgan zaśnie o 22 czasu nowego i trochę się przestawimy. Ale on czeka do 24 - elegancko się dostosował :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Zmiana czasu okazała się masakryczna..., ale dla mnie :) A Młody, jak to Młody - na codzień nie przestrzega reguł czasowych, to i zmiana czasu go nie ruszyła... Jeden plus nieuporządkowanego planu dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja dopiero oczekuję mojego maleństwa, ale też nie lubię zmian czasu. Durny wynalazek :/ a jak będzie Dzidziuś to chyba oszaleję ;)

    OdpowiedzUsuń