niedziela, 2 października 2011

podróżnik

Rozkręciły nas wyprawy nadmorskie do tego stopnia, że postanowiliśmy zafundować Małemu Astronaucie pierwszą wyprawę poza granice naszego kraju. Odwiedziliśmy Potsdam oraz Berlin. Uwielbiam to miasto. Jego różnorodność, luz, tolerancję i multikulti. Wykorzystałam sytuację i po półrocznej abstynencji ruszyłam do swobodnej penetracji jesiennych sklepów. Szkoda, że wyszłam z nich zamiast z torbami, to z wielkim oszołomieniem i rozczarowaniem. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak do tej pory byłam nieczuła na nadmiar bodźców. Wszystko łykałam z wielką łatwością, a w głowie pojawiała się myśl: więcej! chcę więcej! Po przerwie i domowym oczyszczeniu okazuje się, że nie jestem w stanie jednorazowo strawić tych wszystkich ubrań, wymuszonych kreacji. Przytłoczyła mnie sytuacja. Nie byłam w stanie skupić się na zakupach. A to co pozostało w mojej pamięci to brąz, rudy, żółta sraczka, warstwy: na bluzkę koszula, na koszulę sweter, na sweter marynarka, a na marynarkę kamizelka futrzana. Czyżby ktoś w końcu znalazł sposób na kobiece: nie mam co na siebie włożyć? Nie masz? To załóż wszystko jednocześnie. Jedynie JJ wyjechał ze sklepu spełniony. Wykorzystał chwilę mojej nieuwagi, przygarnął z półki królika straszaczka i obślinił mu ucho. Nie miałam sumienia mu odmówić. I zaakceptowałam wolność wyboru.




9 komentarzy:

  1. To dobrze że chociaż Maluchowi zakupy się udały :) królik wypasiony ! :) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa, fajny uszak :) moja Klaudusia dziś na wypadzie ciuchlandowym też przygarnęła całkiem fajnego misiaka

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja miałam bzika na punkcie kupowania dziecięcych ubranek zanim oni jeszcze przyszli na świat. Lekceważyłam te wszystkie dobre rady, że "za dużo tego". Teraz jak uda mi się wyrwać do sklepu to jestem dużo ostrożniejsza. Wybieram z większą świadomością, a najczęściej nie kupuję nic :)
    No i z ubraniami dla siebie wciąż mam kłopot, bo rozmiar nadal jest nie taki jak bym chciała. Szkoda mi wydawać pieniądze na coś, czego mam nadzieję, niedługo już nie założę, bo będzie za duże ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja chcę na zakupy ale się boję, że nic mi na tą grubą d... nie wlezie :(, fajny kicaj

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem coś o tym. Ja unikam takich zakupów, bo w sklepach odzieżowych czuję się jak na innej planecie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Królik boski!A ja Ci powiem, że mnie się ta moda kurcze podoba(jeśli myślimy o tym samym). Kolor żółta sraczka-dla mnie musztardowy;-) polubiłam bardzo, namówiona przez znajomą sprzedawczynię. Warstwy działają zbawinnie na moje "nadmiary" i pół Nataszka, które zostało w brzuchu;-)
    I to są właśnie gusta i guściki;-)hahaha.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaa. dobry ma gust Astronauta, dobry! Szczególnie podoba mi się prawa noga zająca:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Berlin... super! Mój mąż był już kilka razy i ciągle się umawiamy, że pojedziemy razem, bo ja nie byłam nigdy! I tak ciągle są inne wydatki i ciągle to przekładamy w nieskończoność. Cieszę się, że Wam się udaje tak ciekawie spędzać czas mimo malutkiego dziecka :)

    OdpowiedzUsuń