sobota, 1 października 2011

obwąchałam temat

Gdyby ktoś postanowił, tak od co, przejrzeć monitoring naszego marketu, zapewne zakwalifikowałby mnie do grupy osób potrzebujących pilnej pomocy psychiatrycznej. Jak inaczej zinterpretować zachowanie kobiety, która od kilku tygodnia raz na jakiś czas wpada z impetem do sklepu, pędzi w stronę półek ze słoiczkami z żywnością dla dzieci, przemierza alejkę kilka razy i wychodzi. Szalona? Może uzależniona? Nic bardziej mylnego. To mama, która oswaja temat rozszerzania diety swojego dziecka. Gdy JJ skończył trzy miesiące w ogóle nie chciałam słuchać o wprowadzaniu dodatkowych rzeczy. Nie byłam psychicznie gotowa. Za tydzień kończy sześć miesięcy i już nie mogę doczekać się nowych doświadczeń. Z niecierpliwością czekam w blokach startowych. Ze względu na niską wagę Kubika od dwóch tygodni maluch dostaje na śniadanie oraz przed kapielą kaszkę bezglutenową. Wciąga 150 ml z łyżeczki, więc szlak przed wycieczką warzywną mamy przetarty. Porządnie obwąchałam zawartość produktów i już wiem, że nie będę kierowała się założeniami firm słoiczkowych. Drogowskazem będzie tabelka od mojej przyjaciółki. Postaram się co miesiąc umieszczać jej wytyczne.

Po ukończeniu 6 miesiąca:
- warzywa: marchewka, ziemniak, dynia, pietruszka, seler, brokuł, kalafior, kukurydza, fasolka szparagowa, kabaczek, cukinia
- owoce: jabłko, dzika róża, czarne jagody
- produkty zbożowe: ryż, kukurydza
- pół żółtka co drugi dzień

Według rozpiski banan, który jest wszechobecny w słoiczkach już od czwartego miesiąca, pojawić w diecie powinien się po 7 miesiącu. Mam jeszcze problem z glutenem. Nadal nie podjęłam decyzji o jego wprowadzeniu. Okazuje się, że klinicyści od dłuższego czasu spotykają się i wręcz kłócą na temat odpowiedniego momentu dla glutenu. Niestety sprawa jest zbyt świeża i tak naprawdę mamy same muszą zdecydować co wybrać. Mam jeszcze tydzień glutenowych nocy do przespania i przeanalizowania.



8 komentarzy:

  1. My wciąż bez glutenu bom alergiczka, polecam Ci jednak zaopatrzyć się w śliwki suszone w słoiku, bo mimo, że nie ma ich na liście to jak rozpoczną się gęste kupy po wprowadzeniu warzyw i owoców to śliwki są nieocenioną pomocą w rozluźnianiu stolca, a wiadomo, że czopka nie można podawać raz w tygodniu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci, że rozumiem z tą "gotowością psychiczną". Też mam obawy, że mnie dopadnie jej brak:/

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja mam mieszane uczucia, nie mogę się doczekać i też się trochę obawiam :P Pozdrawiamy !

    OdpowiedzUsuń
  4. my już ruszyliśmy (4 miechy)ale dopadły mnie wątpliwości i kurna pewnie odstawię nowinki, ale jak ja Go później przez miesiąc nauczę żeby po moim powrocie coś oprócz UU chciał jeść? :/

    OdpowiedzUsuń
  5. u nas kasza jest 2 razy dziennie a do tego słoiki owocowe. olałam tabelki i zalecenia i idę na żywioł. niestety już wiem, że błędy popełniłam, bo kasza jest akceptowana tylko jedna, a warzywa wcale. nie dziwię się - jak sama próbuję to te papy warzywne są obrzydliwe. nawet jak sama zupkę zrobiłam to mnie gość wyśmiał... za to owoce praktycznie w każdej mieszance wchodzą w szeroko otwartą buzię a najlepiej na zmianę z kaszą po kilka łyżeczek tego a potem tamtego, żeby nudy nie było. :)
    i wydaję mi się, że na razie bez paniki z kupami, jest zmiana głównie w zapachu :))) ale z tymi śliwkami i czopkami to bez przesady. nie ma co się na zapas bać a poza tym niech się organizm uczy od początku a nie jedzie na wspomaganiu... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja dałam gluten po 8 miesiącu. Ale nie jako kaszka manna tylko skórkę albo pełnoziarnisty makaron.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kinga nie chce zup! Kaszę w sumie toleruje tylko w butli. Dziś trzeci raz dostała deserek ze słoiczka i zjadła kilka łyżeczek,a raczej czubków łyżeczek. Powodzenia w rozszerzaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A więc tak: to całe wprowadzanie to misja jak lot na księżyc prawie. U nas zupka - WIEEEEEELBIONA JEST.Gotuję sama i mały wciąga coraz większe porcje. Kleik ryżowy lubi też, ale przez to kupka nie bardzo. Chyba spróbuję kaszki kukurydzianej, chociaż mam wieleką chotę po prostu mannę zaaplikować, tak jak kiedyś mamy robiły i już. Szczerze mówiąc pewnie na ignorantkę wyjdę, ale z tym glutenem to afera jakaś nie wiadomo skąd. Trochę kachy już pojedliśmy zgodnie z tabelką stopniowego wprowadzania glutenu i cisza-alergii brak jakiejkolwiek.
    Za to owoców Szuszuniu nie cierpi. I ostatnio jak tak pół słoiczka jabłek po nim dojadłam, to stwierdziłam, że się nie dziwię, bo to kwasiory straszne. Jabłka atem mogą nas w nos pocałować, sięgamy po inne owoce.

    A co do tych "wyliczeń" koncernowych co i kiedy można, to NIE CIERPIĘ takiego podejścia, takiego ciemnoty wciskania, doświadczeń proponowania i na dzieciaku testowania!Żeby tylko zyski mieli i wzrosty. Także dzieciowym koncernom żywieniowym mówimy z Natszkiem fuck off!

    OdpowiedzUsuń