wtorek, 25 stycznia 2011

funemployment

Coraz częściej w mediach mówi się o nowym zjawisku: FUNEMPLOYMENT. Dotyczy to nowego stylu życia i bycia ludzi bez pracy, którzy jej nie poszukują, a wręcz przeciwnie - celebrują każdy dzień bezrobotnej wolności. Uśmiecham się pod nosem, gdyż zwolnienie ciążowe można spokojnie porównać do tego nowego zjawiska. Często słyszę pytanie: "a co Ty właściwie robisz w domu? Ja już bym dawno umarła z nudów." Czasu na nudę zdecydowanie nie mam. Wręcz przeciwnie. Są chwile, gdy tego czasu wręcz mi brakuje. To świetny moment na nadrobienie zaległości książkowych i filmowych, na spokojne wicie gniazda, gdyż wicie często silniejsze jest od nas samych, wybranie się na koncert lub wystawę, czy też pogodzenie się ze swoją weną twórczą, bo w końcu czas jej pozwolić dojść do głosu. Fani zjawiska funemployment często mówią o podróżach z plecakiem i poznawaniu świata. W siódmym miesiącu ciąży wyprawa do sklepu za rogiem, do lekarza czy też do laboratorium, aby zbadać krew, równa się wyprawom na drugi kraniec globu i emocji z tym związanych jest równie sporo.

Na wyprawy, spotkania, artystyczne doznania upodobałam sobie koszulę w prążki. Jest bez wątpienia moim faworytem i ciążowym hitem.



6 komentarzy:

  1. A ja nie mogę za bardzo wyłazić i się wysilać i aż mnie nosi żeby coś porobić. Wyjście do lekarza to mój high-light dnia bo mogę poszwendać się po pobliskim centrum handlowym xD

    OdpowiedzUsuń
  2. ja jestem na zwolnieniu od 4 miesiąca (z różnych względów) i teraz w 9 jest mi przykro, że tak szybko przeleciało bo miałam jeszcze mnóstwo planów i nie wszystko dałam radę zrealizować. towarzyskie życie w rozkwicie, mnóstwo codziennych drobiazgów na które nigdy nie było czasu, no i ten czas cudny na wicie :)
    fajnie było :) bo teraz już siedzę raczej domowo z balonem ciężkim i wariującym w swoim rytmie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No pamiętam mój funemployment sprzed 3 lat, owszem zgadzam się - mija szybka i wciąż brakuje czasu, a pomysłów na spędzanie ostatniego w życiu czasu tylko dla siebie i pod siebie jest sporo. Aktualnie wolę pójść do pracy, a nie zostać z trzylatkiem w domu, bo to naprawdę ciężka praca, mimo że daje sporo satysfakcji ;) Ada wczoraj powiedziała: "Mamusiu, ja cię strasznie kocham"... Bezcenne... Ale odpoczywam... za biurkiem, a nie w domu, jak to było przy Adusi. Buziak

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zwolnieniuję się od 2 miesiąca. Bo bardzo źle się czułam, brałam progesteron, a i praca nie była lightowa. Na początku zachwyt! Ale po 3 tygodniowym zwolnieniu przyszedł dramat. Dramat braku towarzystwa i nudy. Po małym upadku nastąpił jednak wzlot. Nauczyłam się żyć inaczej, wolniej, bardziej ze sobą i swoim bebzolkiem. A i zajęć nie brakuje. Teraz przyznam, że jest super!Polecam!A mężowi współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zrobiłabym wszystko, żeby być jak najdłużej z dziećmi w domu, ale to też jest praca i jak napisała poprzedniczka - czasem trudniejsza od tej zawodowej, zarobkowej. Kiedy byłam w pierwszej ciąży faktycznie mogłam się nacieszyć tym wolnym czasem, książkami, spacerami i filmami, a także gotowaniem do woli, nie narzekałam na brak czasu - wszystko było wyważone. Myślę, że przy moim charakterze, tendencji do rozmyślań, zamiłowaniu do gotowania i robienia kulinarnych zakupów - nigdy bym się nie nudziła :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio doszłam do wniosku, że w mojej drugiej ciąży mam swoje "koło awaryjne" ;) Telefon do Evelio, bo wie: jaki numer komórki ma nasz lekarz ;), w którym miesiącu jestem i pewnie wiele innych... A ja będę spłacać swój dług wdzięczności jak mały Astronauta będzie już na świecie ;) i trzeba będzie szybko krzyczące zawiniątko wziąć od zmęczonej młodej matki ;)A blogi dziewczyn czytam z upodobaniem ;)w ramach przerwy w pracy ;) te o gotowaniu również, mimo że sama prawie nie gotuję i nieraz uśmiałam się do łez ;)oczywiście Evelio mi je "podrzuciła" Pozdr. Mama Adusi

    OdpowiedzUsuń