poniedziałek, 27 grudnia 2010

Święta, Święta i leginsy

W ekspresowym tempie minęło mi tegoroczne świętowanie. Może dlatego, że w tym roku po raz pierwszy dzieliliśmy Święta między dwie rodziny i czas spędziłam głównie w samochodzie, leżakując jak kangur na reklamie wina, w wygodnych leginsach. Klimat też się gdzieś ulotnił. A może toczył się leniwie obok, przytłoczony tematem mojej ciąży. Brzuch przysłonił wszystko, nawet wielką choinkę u wigilijnych dziadków. Każdy chciał dotknąć, popatrzeć i stwierdzić, że taki twardy. Gdyby do mieszkania wparował nagi Święty Mikołaj z okrzykiem: "Hoł, hoł, hoł! Sprawiłem Wam Porsche" to i tak nikt by nie zareagował, bo ważniejsze jest: "czy kopie?". Na chwilę jedną astronauta miał konkurenta w postaci mojego dwunastoletniego kuzyna, który w pewnym momencie, między bigosem a pierożkami, spontanicznie spytał:
"Grzesiu, a co to jest erekcja?".

2 komentarze:

  1. po pierwsze ja nie pozwalam dodykać bo mnie to regularnie wnerwia a po drugie mimo braku kuzyna jakoś brzuch nie zdominował wieczoru. ale przyznać muszę, że dziwne to były dla mnie święta z perspektywą, że już nigdy nie będzie tak spokojnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Święta każdego roku będą wyglądać inaczej :) teraz brzuszki, a później maluszki będa królować... i w tym będzie cała magia Świąt :)
    Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń