środa, 8 grudnia 2010

Muzykoterapia

Od czasu studiów jestem zwolenniczką różnych kreatywnych form pracy z dziećmi. Zawsze fascynowały mnie programy oparte na arteterapii, w których wykorzystuje się teatr, muzykę, plastykę, taniec. To niezwykle rozwija i pomaga przepracować kilka spraw, z którymi dziecko może mieć kłopoty. W związku z tym, że nasz mały astronauta już słyszy (tak przynajmniej podają książki i mądre głowy z tv) prawie codziennie mamy naszą własną myzykoterapię. Ostatnio przechodzę ponowną fascynację "Pozytywnymi Wibracjami", "Siestą" Marcina Kydryńskiego i muzyką fado, więc maluch kołysze się ze mną w spokojnym rytmie. Ale po ostatnim weekendzie nie jestem już taka pewna, że trafiam w jego gust. Synek miał okazję posłuchać, podczas imprezowego karaoke, jak jego tata z wielkim zaangażowaniem śpiewa Niemena, Dżem lub Feel. Reakcji nie było. Nawet nie drgnął. Dopiero, gdy usłyszał jak ktoś zawodzi: "Hands up! Baby hands up!", zaczął się intensywnie poruszać. Teraz zastanawiam się jak powinnam to interpretować.

1 komentarz:

  1. hihi mój synek razem z moim inkubatorem został wczoraj zaciągnięty przez tatusia na koncert jazzowy. po pierwszym kwadransie zaczął się tak buntować, że myślałam, że ucieknie przez plecy :)chyba będzie podzielał bardziej moje gusta muzyczne :) śmieszne to wszystko, co? :)

    OdpowiedzUsuń