sobota, 18 czerwca 2011

nostalgia

Gdy zapytałam Izu jaką lubiła zabawę, gdy była dzieckiem, bez wahania odpowiedziała: GUZIKI! To niesamowite, że mam podobne wspomnienia. Pamiętam plastikowy woreczek, w drewnianej skrzynce na przybory do szycia. A w woreczku raj dla dziecka. Dziesiątki guzików: drewnianie, plastikowe, obszyte skórą lub materiałem, metalowe, lśniące lub matowe, jednokolorowe lub we wzory. Potrafiłam godzinami siedzieć i za rękę z wyobraźnią układać je na dywanie w różne kombinacje. Pamiętam również kolorowe szpulki z nićmi, w zielonym pudełku babci. To nie były zwykłe szpulki. Miały plastikowe podstawki i stały jak mieniąca się kolorami tęczy armia żołnierzy z nici. Porządkowałam te nici, pilnowałam z wielką dokładnością, aby wszystkie były starannie nawinięte. Babcia w swojej szafie miała również pudełko z pocztówkami. Wiele z nich pochodziło z zagranicy. Pamiętam te z Francji, a na nich narysowane lalki, do których przyczepione były skrawki materiału. Były także pocztówki trójwymiarowe, migająca okiem piękność lub zimowy pejzaż. Najbardziej bawiło mnie to, że wydawały z siebie interesujący dźwięk, gdy przejechało się po chropowatej powierzchni palcem. W szafie mamy fascynowały mnie chusty i wszelkie kombinacje modowe, które można było z nich stworzyć. Zwykłe wzory na dywanie babci również stanowiły niezłą rozrywkę. Stworzyłam własny wzór przeskakiwania z jednego pola na drugie. Te "zwykłe" rzeczy sprawiały, że byłam szczęśliwie rozbawiona. Rozbawiona bez grających maskotek, samochodzików, edukacyjnych mat, książeczek z syreną policyjną czy też z karetką pogotowia. Oczywiście sama kupuję dla JJ wymysły współczesnego świata, ale tak bardzo chciałabym zachować w tym wszystkim umiar. I wcale nie mam takiej pokusy, aby dać mu z tego jak najwięcej, bo sama takich zabawek nie miałam. Wolę dać mu woreczek z guzikami, aby rozwijał dziecięcą wyobraźnię.


9 komentarzy:

  1. aaaale czaderska laska, no bo to rozumiem ty na zdjęciu jesteś? kozaki rządzą, a poza the best!

    OdpowiedzUsuń
  2. :-) dzięki:-) tak to ja...i nocnik też rządzi:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie, no po prostu szafiarskie pozy od dzieciństwa w genach :) nocnik - taaaak! też rządzi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje ulubione zabawki? Szpulki, guziki, wkrętki, medaliki ze starego biurka dziadka :D A ileż tam skarbów było...

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę po raz kolejny, że dzieciństwem nas-bab rządzi pewien jeden skrypt. Bo jak wyjasnić, że guziki, nici i pocztówki u mnie też były grane...I to największe skarby były-u babci odnalezione. A zapach owego drewnianego pudełka do dzisiaj pamietam...

    Oj też chciałabym, żeby synkowi mojemu takież skarby wystarczyły. A nie świecące miecze i resoraków tysiące, albo o zgrozo play station.

    Nie myślisz tylko kochana, że jesteśmy w tych swoich pragnieniach nieco oldschoolowe?

    OdpowiedzUsuń
  6. no jasne, że guziki! ale też trzeba pamiętać w jakich czasach mało kolorowych to nasze dzieciństwo przypadało... ja też staram się nie wpaść w paranoję i jak obserwuję jak mały dostaje fisia patrząc na poruszające się drzewa i chmury i przeszczęśliwy do nich gada, to mam nadzieję, że może jednak się uda pokazać mu świat nie tylko elektroniczno plastikowy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. :( blogger mi nie działa jak należy i nie mogę komentować jako "ja" :(

    kochana chyba przeczytałaś mi w myślach i dziękuję Ci za ten post, rownież jako poparcie mojego wpisu z przed kilkunastu dni

    http://desperatehouse-wife.blogspot.com/2011/06/przebodzcowanie-saatka-z-awokado-ii.html

    napisałam, że dzieci, które mają tyle zabawek, nie mogą się na żadnej zabawie skupić i ogarnąć wszystkich funkcji zabawek. Guziki i wzory na dywanie stymulują wyobraźnię! zdjęcie super!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pietruszka kocha garnki i łyżki. I już widzę, ze Zochacz będzie miała tę samą miłość :).

    OdpowiedzUsuń