Mogę nareszcie stwierdzić, że misja usypianie została pomyślnie zakończona. Oczywiście liczne etapy, które na pewno wpłyną na sen Małego Astronauty, jeszcze przed nami. Najważniejsze jest jednak dla mnie to, że uporaliśmy się z systemem samego zasypiania. Nareszcie spokój zagościł w naszym domu i już nie wstaję rano martwiąc się, co zrobię, gdy przyjdzie czas drzemki. JJ jest wrażliwcem. Zasypia najchętniej w ciszy, w jednym stałym miejscu i w przyciemnionym pomieszczeniu. Ostatnio dobrze nam wychodzi system trójkowy: jemy, bawimy się i drzemkujemy. Dlatego, gdy tylko zobaczę, że ziewa, od razu zgarniam go do naszej sypialni i usypiam w naszej pościeli, aby czuł zapach rodziców. Nie bujam, nie noszę. Kładę dłoń na jego pleckach i swoim "szszszyyy" wyciszam. Czasami uda mu się zasnąć bez płaczu. Gdy w końcu zasypia, ja padam obok niego. W końcu JJ sprawił, że mam teraz regularne drzemki w ciągu dnia. Wieczorem po kąpieli i jedzeniu zasypia w łóżeczku. Nadal płacze przed zaśnięciem, ale już dużo krócej i mniej niż wcześniej. Myślę, że gdy skończy się jego walka z uciekającym kciukiem, zasypianie będzie przyjemnością. Ale zdarzają się chwile, gdy coś go wystraszy i wybudzi ze snu. Wtedy ramię mamy jest niezastąpione.
Etykiety
badania
(3)
bunt
(1)
choroby
(5)
ciążowa moda
(15)
ciążowe emocje
(25)
ciążowe tematy
(8)
dziecko i kot
(5)
gadżety
(1)
garderoba astronauty
(3)
garderoba kulki
(1)
gry i zabawy
(14)
konkurs
(2)
książki i poradniki
(2)
kulinarnie
(4)
macierzyństwo
(59)
mama wraca do pracy
(6)
odpieluchowanie
(1)
pociążowa moda
(2)
podróże
(8)
rodzeństwo
(11)
rozwój astronauty
(49)
rozwój kulki
(6)
skoki rozwojowe
(5)
tacierzyństwo
(2)
wychowanie
(9)
wyprawka
(10)
zachcianki
(3)
związek
(3)
żłobek
(4)
żywienie
(12)
ale bombowo wyglądacie! skąd znam tę opadającą rączkę uśpionego Malucha na ramieniu :)
OdpowiedzUsuńUrocze :)
OdpowiedzUsuńjaki słodki kawaler :-) to jest też ulubiona pozycja Nadusi do zasypiania szczególnie w okresie skoku rozwojowego
OdpowiedzUsuńmmmm te pućki i zwisająca rączka :) bezwładek ciałka miękkiego i ciepły oddech spokojny i równy na szyi mmmm... mój już przestał zasypiać na rączkach bo go za dużo rozprasza wokół i się rozgląda. a ja tęsknie do takich przytulaczków :)
OdpowiedzUsuńAch...ten płacz przed snem...ponoć nazywa się to "arszenikowa godzina", kiedy dziecko odreagowuje płaczem wszystkie bodźce jakie do niego dotarły w ciągu dnia. Też to przerabialiśmy, nic miłego, choć ten widok odpływającego bobasa na rękach i jego ciepło były nie do przecenienia:)
OdpowiedzUsuńAle Słodziak! Widzę u Was wpływy Tracy Hogg. Mam rację? Dla mnie książka tej autorki była błogosławieństwem, a teraz siostra z niej korzysta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ach... kiedy ja doczekam dnia, gdy Czekoladka zaśnie bez bujania... niestety kolki i ogólny strach o jego życie przyczynił się do złych nawyków... i teraz ciężko oduczyć go bujania. Ślicznie razem wyglądacie :D U mnie taki widok jest tylko w nocy, gdy Czekoladka zjada i od razu idzie spać ;p pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUprzedzam, że dopadł mnie Anonim;-(
OdpowiedzUsuńWyglądacie świetnie:-)A jeszcze niedawno wszystkie zamieszczałyśmy foty z brzuchami, pamiętasz?:-)
System trójkowy i u nas jest nie zastąpiony.
A poradź kochana tylko,jak poradzić sobie, kiedy pisklę drze się w niebogłosy do zapowietrzenia, kiedy ma zasnąć sam. Czy są na to jakieś sposoby! Bo nie mam serca tego słuchać i tych łze na malutkich policzkach oglądać...
PS. To świetnie, że opisujesz takie proste sprawy, bo zawsze można coś podgapić:-)Czekam na więcej:-)
Oooo udało sie przez adres bloga...
OdpowiedzUsuńAle słodko sobie śpi.
OdpowiedzUsuńJa też jak usypiam dziecko to nie kołysze, bo pozniej to jak sie przyzwyczai to będzie gorzej.
Moją Julkę trudno usypiać ponieważ najpierw lubi sie dłuuugo patrzeć na mnie np. i pozniej głaskać po główce i mówić do Niej dopiero pózniej zasypia, troche czasu to zajmuje.. ;p
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;-]
U mnie już tylko dwie drzemki w dzień i spanko w nocy z jednym papusianiem i system trójkowy padł na twarz ;)
OdpowiedzUsuńU nas nigdy nie było lulania bo mały się bawił zamiast usypiać :P Pakuję więc go do łóżeczka jak widzę ziewaka i nucę kołysankę i zasypia.
Piękny ten Twój Astronauta :D
Droga do zasypiania bez bujania byla wyboista i ciernista niestety. Dwa tygodnie temu usypialiśmy Kubika w rożku bujając go góra dół. Oczywiście zasypiał szybko. Ale też często się budził, bo jak dziecko przechodzi z jednej fazy snu do drugiej to często budzi się i jak nie zastaje sytuacji z zasypiania to robi aferę. Tak u nas właśnie było. Jedynie w nocy Synek potrafił zasnąć samodzielnie, bo go tego jakimś cudem nauczyłam. Po rozmowie z położną i po moim bólu nadgarstków doszłam do wniosku, że tak dalej być nie może. I się zaczęło. I tu sa dwie sprawy: usypianie w ciągu dnia. Trzeba od razu wychwycić moment, gdy Maluch robi się śpiący. Wystarczy pierwsze ziewnięcie, bo jak się go przetrzyma, to później nie może się wyciszyć, a jak nie może się wyciszyć to paradoksalnie płacze jeszcze bardziej i się nakręca. Inną kwestią jest zasypianie wieczorne, bo wtedy Maluch płacze, bo odreagowuje cały dzień. Ale w obu przypadkach dobrze jest stworzyć tak zwany rytuał zasypiania. Np. przed zaśnięciem 5 min w fotelu i kołysanka, a później do łóżeczka. Dziecko, które było kołysane lub zasypiało na rękach będzie się buntowało i to BARDZO!, bo tym sposobem mówi nam, że nie tak przecież do tej pory zasypiało. My przechodziliśmy przez to kilka dni. Płakał bardzo. I tu już wyczucie i sprawdzanie co najszybciej uspokaja. Jak płacze to trzeba brać na ręce, jak się tylko uspokoi to odkładać i tak cały czas. Ja jak się zanosił to brałam na ręce i tuliłam. Ale teraz jak delikatnie płacze, to cały czas głaszczę go po pleckach, mówię, że jestem i uciszam dźwiękiem: "ciiiiiiii" lub "szszyyyy". Nigdy nie zostawiam go płaczącego!!! Ma oczywiście pieluszkę, którą tuli. Smoka nie załapał. Niestety jak się chce przez to przejść to trzeba być wytrwałym i nie wracać do poprzedniej metody. Serce często boli, ale jak już się to pokona, to później jest tylko łatwiej.
OdpowiedzUsuńSuper!Bardzo Ci dziękuję. Ma to ręce i nogi kochana:-)
OdpowiedzUsuńAle...Ja chyba potrzebuję jeszcze troszkę czasu. Będę próbować...
Ja też Ci odpisałam u siebie:-)
My mamy podobne problemy z naszą 3tyg. Amelką. Niby ją uśpię, położę do łóżeczka, a po 10minutach wybudza się i ciężko jej zasnąć, zaczyna histerycznie płakać...i zaczyna się od nowa.
OdpowiedzUsuńCzy można jakoś do Ciebie na mejla napisać?...
OdpowiedzUsuńJasne! :-) ewelina.chruscinska@gmail.com
OdpowiedzUsuńNie masz się co martwić. Każde dziecko rozwija się we własnym tempie. Rozumiem świetnie Twój niepokój, jak Julka miała pół roku i sama nie siedziała bez podpórki, także byłam zaniepokojona,do tego nacisk ze strony rodziny...Później skończyła rok i chodziła tylko przy meblach i za rączkę, jak ją puszczałam to sama siadała na pupę i ani myślała o samodzielnym stawianiu kroków. Dla świętego spokoju poszłam do lekarza i usłyszałam właśnie to to co napisałam na początku tego komentarza:"każde dziecko rozwija się we własnym tempie", Julka po miesiącu od wizyty, widząc jak dreptał jej rówieśnik, sama powędrowała na nóżkach do zabawek ;-) Głowa do góry, na pewno jest ok ;-) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuń... zapomniałam Ci odpisać na poprzedni komentarz...jesteśmy na rozmiarze 2 ;-)
OdpowiedzUsuńSamodzielne zasypianie to super sprawa. I plan dnia tez. Fajnie ze udało sie wam tak wczesnie.
OdpowiedzUsuń