poniedziałek, 21 lutego 2011

"mama kwoka" i co dalej?

Ostatnio, ja i mój brzuch z mężem do kompletu, zaliczamy dość częste gościnne występy. Wynika to z faktu, że czuję się coraz bardziej ociężała i chwytam ostatnie aktywne chwile, aby pokręcić się wśród ludzi. Oczywiście spotkania stają się monotematyczne. Wszędzie temat przewodni: brzuch i dzieci. W weekend odwiedziliśmy znajomych z trzymiesięcznym maluchem i bardzo pozytywnym nastawieniem do życia. Wszystkim polecam taką wzmacniającą terapię przedporodową. Dziecko, tak jak wspomniałam, ma dopiero trzy miesiące, ale gdy zaśnie o 22.00, to budzi się dopiero o 7.00, dostaje cycka i śpi dalej do 9.00. Jest spokojne, zadowolone, zasypia bez bujania, noszenia, tylko samodzielnie w swoim łóżeczku. Oczywiście, każde dziecko jest inne, ale wiem, że to jak ich syn obecnie funkcjonuje, jest wielką zasługą rodziców i tego, że od samego początku byli konsekwentni i wytrwali.

Niestety sporo mam gubi się między nadopiekuńczością i nadgorliwością, błądzą w swoim lęku o dziecko, starając się ponad wszystko zaspokoić na pstryk wszystkie jego potrzeby, a później zachcianki. Niestety ten wewnętrzny lęk na tyle je zaślepia, że nie widzą prawdziwych potrzeb dziecka i wychodzi to, gdy dziecko jest starsze. Dzień przed wizytą u rodziny pozytywnej, miałam pogadankę, na mój ulubiony temat: jak Evelio powinna wychować dziecko, bo ja wychowałam najlepiej. W pewnym momencie "idealna mama" zaczęła skarżyć się, że jej siedmioletnia córka ma problemy w szkole, bo nie potrafi literować.

Ona: nauczycielka skarży się, że mała nie literuje, ja z nią siedzę w domu, denerwuję się na nią, bo przy mnie też nie literuje, dostała skierowanie do logopedy. Logopeda twierdzi, że w tym wieku w szkole nie powinni literować, tylko dopiero poznawać literki. I KOGO JA MAM SŁUCHAĆ? Logopedę czy nauczycielkę?
Evelio: Córkę???

Zestaw na gościnne występy.



12 komentarzy:

  1. Kochana z tymi naszymi dzieciakami to różnie bywa. Mój młody też na początku pięknie spał, samodzielnie zasypiał w swoim łóżeczku, budził się raz na jedzonko i lulu do 7.00. Teraz coś mu "odbiło", budzi się w nocy, chce do nas do łóżka i wstaje (o zgrozo!) o 6.00 Myślę, że każde dziecko oprócz swojego charakteru przechodzi też pewne etapy, które niestety nie są do przewidzenia. Zgadzam się, że konsekwencja w wychowaniu jest najważniesza,a nadgorliwość niestety nie popłaca. A rad trzeba słuchać z przymrużeniem oka, każda mama intuicyjnie wie jak wychować własne dziecko. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. fajna marynarka :-)
    nie wiem jak to będzie z nami, za ok 12 tyg się przekonamy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie to słowo konsekwencja już doprowadza do szału!!! do wychowania bardziej mi pasuje słowo "elastyczność". Pierwsze dziecko było idealne pomimo całego mojego początkowego braku wyluzowania. Wyluzowanie przyszło potem, a dziecko dalej było idealne. Drugie dziecko przy całym moim wyluzowaniu zapewniło nam masakryczne sensacje nocne i na pewno nie nadawaliśmy się do "terapeutycznych wizyt" dla brzuchatych znajomych. Rodzicom się wydaje, że konsekwentne trzymanie się planu dnia, przestrzeganie rutyny, czy jakiekolwiek inne konsekwentne zachowania są najlepsze - ale dziecko co kilka tygodni zmienia swoje zapotrzebowanie jedzeniowo-spaniowo-zabawowo-przutylaniowo-spacerowe i jedynie rodzic z podejściem elastycznym, który założy sobie z góry, że dopasuje się do potrzeb dziecka - będzie w stanie wytrzymać i ogarnąć te pierwsze miesiące. Pisalaś niedawno o poradnikach - jeden z nich, który z upodobaniem cytują moje przyjaciółki, czyli "Każde dziecko może nauczyć się spać" przyprawia mnie o wściekłość. Oczywiście, że każde dziecko nauczy się spać - wszędzie tam, gdzie będzie czuło się bezpieczne. Nie przeszkadza mi zupełnie jeśli to będzie moje łóżko lub fotelik samochodowy postawiony koło mnie na kanapie, jak sobie oglądam wieczorny film. Ile razy się nauczyłam, że to błąd i niekonsekwencja? Ok, ale konsekwentne odnoszenie przestraszonego dziecka do jego łóżeczka to już godne pochwały? Oczywiście, że w końcu nauczy się tam zasypiać - nie będzie miało wyboru - zrozumie, że cokolwiek zrobi - to nic nie da. Zrozumie, że rodzice są konsekwentni. Należy dołożyć starań, żeby dziecko zasypiało w swoim łóżeczku, ale te odliczane minuty, kiedy się je tam zostawia, żeby ryczało - to mnie napawa zgrozą. Chociaż niektórzy twierdzą, że to zadziałało. Oczywiście pytanie tylko, czy nie jest tak jak napisałam - dziecko przestało płakać w łóżeczku, bo i tak nikt nie reagował...

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu tu już podałaś ten drastyczny model, który absolutnie mi nie odpowiada. Nie mam zamiaru pozostawiać mojego dziecka zapłakanego w łóżeczku, aby samo się uspokoiło. Będę z dzieckiem jak będzie zasypiało i nigdy nie pozwolę, aby leżało samotnie w łóżeczku płacząc. Ale też chcę mieć nadal swój skrawek życia sypialnianego z mężem. Swoją ostoję i azyl, bo wiem, że to sprawi, że wbrew pozorom będę lepszą mamą. Co do elastyczności masz rację. Jestem za tym, aby z dzieckiem podróżować, wychodzić do ludzi, dostosować się do jego potrzeb jedzeniowych, ruchowych i rozwojowych. Bardzo ważne są dla mnie wspólne chwile z maluchem, zabawa, kreatywny czas. Ale nie powiesz mi, że jak dziecko chce mieć wszystkie towary z marketu, chce chodzić spać o 24 lub chce oglądać tv przez cały dzień to ja mam być elastyczna na jego potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
  5. No bo w życiu zawsze trzeba znaleźć jakiś punkt dla siebie. Są rzeczy w których trzeba być konsekwentnym i są rzeczy w których trzeba być elastycznym. Nasze dzieci spały i śpią w swoich łóżeczkach. A ja wstawałam i wstaję karmić tyle razy na noc ile potrzebują. Bo teraz tego potrzebują. A za chwilę już nie będą. A ja będę za tym tęsknić ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Supermarket i te sprawy to oczywiście, że nie. Ale tu też trzeba być elastycznym - raz na jakiś czas można ulec, pozwolić dziecku argumentować i wyjaśnić, czemu mu zależy na tej konkretnej rzeczy. Ty mówisz o włażeniu na głowę, do czego nie wolno dopuścić i co dzieje się wtedy, gdy zbywamy dziecko albo ulegając i kupując albo brutalnie odmawiając, zamiast porozmawiać i opowiadać o zakupach, o produktach potrzebnych i zbędnych, ale przyjemnych.
    Rzeczywistość bywa bardzo odmienna od naszych pierwotnych planów i dobrze być przygotowanym na to, że być może będziemy musieli z czegoś zrezygnować, z czymś ustąpić - bo rodzicielstwo to jest nieustanne wieloletnie pasmo poświęceń i wyrzeczeń. Być może jestem dużo bardziej uległą osobą niż inni, ale mając do wyboru ślęczenie przy łóżku popłakującego, niezadowolonego dziecka, nucenie kołysanek o 3 nad ranem i uspokajanie go "słowem" a z drugiej strony zabranie synka do mnie do łóżka, gdzie był wniebowzięty i aż mruczał z zadowolenia po czym błyskawicznie usypiał... no co tu dużo mówić - oboje z mężem od razu zrezygnowaliśmy ze skrawka życia sypialnianego! To nie jest tak, że pozwoliliśmy dziecku wleźć sobie na głowę, bo po kilku tygodniach przenosiny do jego łóżeczka obyły się bez żadnego problemu. Dalej jak płacze czasem w nocy to go zabieram do siebie, bo akurat moje dziecko się tak uspokaja. A córeczkę bujałam w wózku aż zasnęła, a potem przekładałam do łóżeczka. Są rożne metody, które stosują rodzice, żeby uspokoić dzieci i ułatwić im zasypianie. I to, że wykorzystują te metody nie znaczy, że nie są wyluzowani i niekonsekwentni.
    Aż jestem ciekawa jak Twój Synek się urodzi, czy nie będziesz miała po prostu czystej mega przyjemności w tym, żeby sobie taką kluskę zabrać do swojego łóżka!!! Też miałam w planach, że córeczka ma swój osobny pokoik i łóżeczko, a potem jak się urodziła, to nie mogłam zasnąć bez niej tuż koło mnie i wogóle pierwsze noce po przyjściu ze szpitala przespałyśmy na tzw. kangura :)))) znowu się rozpisałam, ale jestem strasznie przewrażliwiona, kiedy np. teściowa wytyka mi niekonsekwencję, kiedy ja uważam, że w przypadku moich dzieci, takie elastyczne podejście najlepiej się sprawdza.
    p.s. kiedyś pytalam Cię, czy wybraliście już imię dla Synka i potem nie znalazłam odpowiedzi - czy jeszcze nie macie pomysłu, czy może wolicie nie pisać tego na blogu? pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też jestem bardzo ciekawa jak to się u nas wszystko ułoży:-) na razie pozostaję przy swoich planach, ponieważ to daje mi poczucie bezpieczeństwa i pozwala wierzyć, że mam nad czymś kontrolę. Może to samooszukiwanie się, ale tak sobie teraz radzę. Ty miałaś szczęście, że Twój synek póżniej bez problemu zaczął spać w swoim łóżeczku. Niestety większość znajomych po kilka miesięcy walczy z cierpiącymi maluchami, bo gdy oni chcą znowu mieć swoją sypialnię, ich dzieci czują się odrzucone i nie rozumieją co się dzieje. Znam też małżeństwo, które śpi z synem już 11 lat. Już teraz kocham swojego synka i zapewnię mu wszystko, aby był szczęśliwy i czuł się bezpiecznie. I też uważam, że dialog z dzieckiem, zaufanie i zrozumienie są najważniejsze i podsumowanie tego posta miało to pokazać. Ale też bardzo cenię sobie swój świat i swoją przestrzeń i chcę wierzyć, że uda mi się to pogodzić:-) o imieniu chcę napisać na blogu, ale zawsze jakiś inny temat wpada. Jeszcze nie zdecydowaliśmy:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. wyglądasz kwitnąco - to chyba najfajniejszy ciuchowo czas ciąży - dużo kombinacji jeszcze można porobić a brzuch jest jednoznacznie zaawansowany :)
    a co do literowania akurat sądzę, że jak rodzice lubią czytać i czytają potomkowi od małego to nie ma siły, żeby w wieku 7lat samo nie próbowało już składać literek :)
    ja pamiętam jak osobiście jako 6latka z kolegą w zerówce siedziałam na ostatniej ławce i jak inne dzieci uczyły się literek pani dawała nam gazetę np. przegląd sportowy, bo my się nudziliśmy jako dzieci sprawnie czytające :)
    wychowuj po swojemu jak serducho dyktuje i rozsądek a wszystko pójdzie gładko - mówię to ja - autorytet - mama 6 dniowego gościa, który jeszcze nie umie czytać ale go nie winię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dokładnie, no i tak jak napisałaś w przykładzie o swojej koleżance z tymi logopedycznymi historiami - jak się słucha swojego dziecka to nie ma szansy, żeby weszło na głowę :) pozdrawiam ciepło :) a plany dotyczące sypialni trzeba jak najbardziej mieć :) fajnie, że zamieszczasz tyle postów, które wywołują dyskusję :) to są tematy, które tyle osob traktuje niezwykle emocjonalnie, ale to jest cała zabawa i siła blog!

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam Was, Dziewczyny już od dłuższego czasu. Przemyślenia, plany i obawy Evelio i wszystkie komentarze. I stwierdziłam ostatnio(tzn. dzisiaj), że najbliżej mi "wyznaniowo" do Małgosi Głowackiej:) Jestem mamą 2,5 letniego Potwora i teraz oczekujemy na przyjście na świat Potwora nr 2:) Przed nami jeszcze 5 miesięcy.
    I powiem szczerze, że te właśnie "poradniki" o zostawieniu dziecka samego w łożku aż do momentu kiedy "zrozumie" przyprawiają mnie o wściekliznę. W pierwszej ciąży czytałam je namiętnie, a teraz nawet bym kijem nie tknęła.Nie rozumiem też tego lęku rodziców przed przyzwyczajeniem. Przecież to nie jest coś takiego jak tatuaż, że się zrobi raz i już zostanie na zawsze! Jak się przyzwyczaił maluch tak się odzwyczai! U nas zazwyczaj oba te procesy przebegały równie szybko:) Przeszliśmy wszystkie etapy tak negatywnie nacechowane w poradnikach - noszenie na rekach, przytulanie do snu, spanie z nami, jedzenie w nocy co 1,5 godziny - wszystkie były krótkie. Bobas rośnie i jemu się też zmienia:)
    Evelio, kiedyś się poskarżyłaś, że nie jesteś asertywna. Ja mam gorzej - ja jestem super asertywna i potrafię powiedzieć NIE, tak, że każdy zrozumie:) ale potem zaczynam rozmyślania, czy ten ktoś nie miał może trochę racji, i coraz bardziej to ziarno wątpliwości mnie potem gryzie:) Szczególnie na początku obcowania z Potworem, wtedy kiedy wydawało mi się, ze pozjadałam wszystkie rozumy i bede NA PEWNO wiedziała czego potrzebuje moje dziecko, a on się darł wnieboglosy z niepojętych przyczyn:) Uroki rodzicielstwa:)
    Każdy maluszek jest inny, ale jedno dla mnie jest pewne - każdy potrzebuje czułej mamusi, a nie 100% konsekwetnego "Hitlera";)
    Pozdrawiam
    Irena

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurcze, zapytaj jak oni to zrobili, że dziecko śpi od 22 do 7, błagam, ja mam nockę baaardzo przerywaną a marzy mi się choćby 6h nieprzerwanego snu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem niekonsekwentna, coraz bardziej asertywna i coraz mniej przekonana, ze wiem co robie. Moja Pani Mała Potwornicka Adusia potrafi wyprowadzić mnie z równowagi w ciągu 3 i pół sekundy i nie wiem co będzie jak będzie ich dwoje w połowie czerwca. Na razie marzą mi się ubrania nie-ciążowe i buty na obcasie jak dawniej, a tak poza tym, wiem, że pewnie w ciągu 3-4 miesięcy już PO sięgnie kilka razy dna, kilkadziesiąt razy trzasnę drzwiami i wyjdę, a i tak wrócę ;)Co nas nie zabije... No i myślę, że znów będę laską ;) bo pewnie przy dwóch potworach i marnych umiejętnościach kulinarnych i jeszcze mniejszych chęciach schudnę w mgnieniu oka ;)
    Niemniej jednak wierzę gorąco, że Evelio masz plan i to będzie właśnie TA rzecz, którą dokończysz ;)
    Pozdr. dla Irenki
    Marta

    OdpowiedzUsuń