sobota, 12 lutego 2011

po nitce do kłębka

Do porodu zostały nam dwa miesiące. Postawiłam sobie za punkt honoru, że do końca lutego wyprawkowanie astronauty zostanie zakończone, a nasze torby do szpitala spakowane. Marzec spędzimy leniwie oczekując końca. Zrobiłam rekonesans w sklepach i przerzuciłam się na zakupy internetowe. W cyberprzestrzeni ceny są dużo niższe, poza tym niczego nie trzeba nosić, a dostawa zazwyczaj jest ekspresowa. Śmieję się, że dzień bez kuriera to dzień stracony. Mąż znosi te męskie wizyty z godnością, sąsiedzi przez wizjer patrzą podejrzanie. Wizyty mężczyzn dostarczających paczki są tak częste, że gdyby Kris nakrył mnie na zdradzie, to spokojnie mogłabym powiedzieć, że ten facet w szafie to przecież kurier a ja jestem niewinna.

Wczoraj otrzymałam w paczce zamówiony rogal do karmienia. I aż oniemiałam z wrażenia. Chyba do czasu porodu przeniosę swoje macierzyńskie uczucia właśnie na ten rogal. Jest zgrabny, pasuje idealnie i do tego zachwyca mnie jakością i wzorem. I aż miło mi się robi na sercu, gdy pomyślę o tym, że pochodzi od polskiego producenta. Rogal zdobyłam na Allegro (to był jedyny sprzedawca, który pozwolił mi na wybór wzoru), ale odnalazłam też stronę producenta: http://www.blanca.com.pl/ Mają świetne wzory pościeli, poduchy do karmienia i rożki.




2 komentarze:

  1. Rogal to podstawa!!! Ja bez niego wogóle nie umiałam karmić i zawsze ze mną wędrował na każdy spacer i wyjście - upchany pod wózkiem :))) ja jestem niesamowitą gadźeciarą, więc zamawiałam na potęgę, a mialam też mnóstwo po siostrze i przyjaciółkach, ale te dwa miesiące przed porodem leniwe nie były: tak się zachwycałam tymi ubraneczkami, rogalami, śpiworkami i innymi cudenkami, że niemal co wieczór urządzałam "wystawkę" lub wypakowywałam z torby do szpitala, by jeszcze się wszystkiemu poprzyglądać :) a co do zakupów online - to masz absolutną rację, różnice, np. na wózku mogą wynosić nawet kilkaset pln! A Twój rogal jest prześliczny!

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja rogal też mam. Użyłam pewnie ze 4 razy :). Przydał się jak Zosia miała skok wzrostowy i przez 6 godzin karmiłam w sumie 4 godziny ;). A tak poza tym to w domu karmię na większej poduszce a na występach gościnnych to w sumie "jak popadnie". Ale ja już jestem zaprawiona w bojach :D.

    OdpowiedzUsuń