Mała Amelia wierzyła, że jej sąsiadka zapadła w śpiączkę, ponieważ wyrabia swoją normę snu, aby później już wcale nie spać. Chciałabym czasami żyć w takim przekonaniu, że teraz po to zasypiam jak po dotknięciu palcem hipnotyzera, aby później zajmować się dzieckiem i snu nie potrzebować wcale. Niestety to nie tak nasze funkcjonowanie zostało pomyślane. Natomiast te kilkanaście ciążowych godzin, które w ciągu doby przesypiam, obfituje w niezwykłe sny. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale nigdy wcześniej w taki sposób nie śniłam. I tym sposobem w świecie po drugiej stronie lustra spotykam ludzi, którzy rodzą się z pąków kwiatów, walczę z kotem moich przyjaciół, stoję na mrozie z mydłem w ręku w kolejce pod prysznic lub przewijam mojego nowonarodzonego astronautę. Ale jednego snu, który potwierdza moją teorię o symbolice snów, nigdy nie zapomnę. Gdy leżałam w szpitalu przyśnił mi się mój syn. Miał już trzy lata i przyszedł do mnie, gdy kąpałam się w wannie. Zdjął ubranko i chciał żebym go umyła. Gdy pokazałam mu szampon z Kubusiem Puchatkiem, on ze łzami w oczach powiedział: widzisz mamusiu, pierwszy raz od trzech lat kupiłaś mi specjalny szampon dla dzieci...
Ten sen był przełomowy. Uświadomił mi, że już nie jestem sama i czas skończyć z myśleniem wyłącznie o sobie...
dziś wzruszająco Ewelinko :) moi chłopcy codziennie dostarczają mi bardziej lub troszkę mniej wzruszające chwile, macieżyństwo to coś naprawde cudownego :* Sylwia
OdpowiedzUsuń