czwartek, 4 sierpnia 2011

mama idealna

"Mama Idealna" wstaje z uśmiechem na twarzy o piątej rano. W podskokach euforii biegnie do łóżeczka dziecka i wita je radośnie: "Dzień dobry Kochanie! Jak to cudownie, że już się obudziłeś! Zaczynamy nowy dzień". O świcie zaczyna się jej całodniowy dialog z dzieckiem, ponieważ do dzieci należy mówić nieprzerwanie. A w "Mamie Idealnej" budzi niepokój nawet minuta milczenia. Rozmawia z dzieckiem o wszystkim, nazywa czynności, części ciała, przedstawia plany na przyszłość. Od rana funkcjonuje na najwyższych obrotach. Jest permanentnie szczęśliwa, gdyż w pamięci ma przestrogę, że dziecko wyczuje każdą jej negatywną emocję. Od rana intensywnie rozwija swoją pociechę. Jednocześnie czyta bajki, uczy czytać pojedyncze słowa, gdyż jakaś śniadaniowa telewizja przekonała ją, że dzieci warto uczyć czytać już od trzeciego miesiąca, pokazuje czarno-białe obrazki, książeczki szeleszczące z twarzami dzieci, śpiewa piosenki w różnych językach, recytuje, nosi i opowiada, głaszcze, przytula, masuje, całuje, tańczy, puszcza jazz i Bacha, przy czym bardzo żałuje, że nie ma wbudowanych w ciało urządzeń z melodyjkami i kolorowymi, migającymi lampkami. Przy tym wszystkim pamięta, że dziecko powinno również poleżeć na macie edukacyjnej lub samodzielnie na kocyku, rozwijając tym sposobem wyobraźnię. "Mama Idealna" karmi piersią, lecz firmy słoiczkowe na przemian z eko podpowiadaczami przypominają jej, że to już czas, aby uczyć Malucha nowych smaków. Gdy uda jej się uśpić dziecko: pierze, gotuje, prasuje, sprząta, ćwiczy, aby zrzucić zbędne kilogramy po ciąży, układa włosy, szminką przykleja sobie świeży uśmiech i jak żołnierz na warcie czeka na powrót męża, powtarzając przy tym jak mantrę: "pamiętaj, aby nie mówić o zmęczeniu. Mężczyzna lubi, gdy jego żona jest zrelaksowana i zadowolona". Czasami przypomina sobie, że tak często mówi się o tym, aby miała pasje i realizowała je mimo licznych macierzyńskich obowiązków. Po popołudniu długo spaceruje, cały czas opowiadając dziecku o tym co widzi. Wieczorem kąpie, masuje, tłumaczy czynności, karmi i usypia śpiewając liczne kołysanki, których dzień wcześniej uczyła się na pamięć. Uff. Dziecko zasnęło. W końcu znajdzie czas, aby wyprać czterdzieści pieluch tetrowych, ponieważ jednorazówki nie są eko. Przed zaśnięciem na trzy nocne godziny przeanalizuje to wszystko, co wydarzyło się w ciągu dnia i znowu zaśnie z poczuciem winy, ponieważ nie dała z siebie wystarczająco dużo...

...nieświadoma, że dała omotać się w pajęczynę zewnętrznego wpływu, aby być "Mamą Idealną".



13 komentarzy:

  1. idealna matka nie biegnie do lózeczka tylko śpi z dzieckiem :P a poza tym istnieje tylko w bajkach obok idealnej randki i idealnego faceta, chociaż myślę że każda mama jest idealna w oczach swojego dziecka a czy dla innych jest taka to nie na znaczenia.
    każda też może odnaleźć kawałek siebie w tej twojej idealnej mamie ale na szczęście nie jesteśmy robotami bo inaczej byśmy byly jak żony ze stepford (czy jak to tam się nazywało) dopiero było by nudno :P

    OdpowiedzUsuń
  2. po co komu mama idealna, mama ma kochać i być "optymalnie dobra" tzn dobra na tyle na ile warunki pozwalają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A po roku w domu Idealnej Mamy zjawia się trzech olbrzymich facetów w białych kitlach i odziewa Idealną Mamę w biały fartuch wiązany na plecach, zabierają ją do dużego domu gdzie takich Idealnych Mam jest na pęczki.

    OdpowiedzUsuń
  4. mam nadzije ze to tylko ironiczno-groteskowa epika ktora nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia bo w przeciwnym wypadku skladam wyrazy glebokiego wspolczucia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe czy jakiejś mamie udało się choć w połowie być taką "idealną" ;-) Ja się zaliczam z pewnością do tych nie-idealnych ;-D

    OdpowiedzUsuń
  6. to wcale nie jest taka nieprawdziwa historia. tylko zwykle zakończenie jest mało idealne. z resztą polecam cykl "mama nie-idealna" do posłuchania na http://www.polskieradio.pl/18,Dzieci/1089,Mama-Nieidealna-

    to pewnie o mamie nieco starszych dzieci ale przyda się na przyszłość. ja nie wiem dlaczego w nas odzywa się właśnie taki głos "musisz to czy tamto" tylko po to, żeby dopasować się do wyobrażenia kreowanego przez media - ale częsciej niestety przez nas same. możemy się odciąć powiedzieć - to nie mój problem tylko czy rzeczywiscie? ja często mam wrażenie, że nie dorastam do tego modelu matki jaki jest w mojej głowie. Skąd tam się wziął? nie wiem. Mogę sobie mówić, że sprzątanie, jeden dzień oddechu, czy jeden raz olanie czegoś nie zrobi przecież różnicy. Ale to nie prawda. bo potem usiądę wieczorem i zacznę się zastanawiać - dlaczego, jak mogłam odpuścić to czy tamto. skomplikowana ta nasza natura kobieca

    OdpowiedzUsuń
  7. ja mam wrażenie, że z kilku blogów czasem wychylają się takie ideały :)))))))
    a dla mnie mama idealna potrafi się zapatrzeć z uśmiechem w swoje dziecko jak zaślinione rozmazuje banana na sobie i stole i kilka tygodni nie sprzątać żeby w wolnej chwili zająć się sobą bo taki mały relaks da jej siłę i energię, żeby dalej się do dziecka uśmiechać nawet w trudniejszych chwilach :) (w kwestii sprzątania chodzi mi o chlew wielki a nie drobne codzienne zachowanie ładu :))))

    OdpowiedzUsuń
  8. wygląda na to, ze Nie Jestem mamą idealną:) I dobrze mi z tym...chyba bym zwariowała, a raczej na pewno bym zwariowała próbując wszystko idealnie zrobić i zorganizować... Także jestem pewna, ze takie mamy idealne nie istnieją.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na początku próbowałam dążyć do tej dziwnej perfekcji;) Chyba bardziej dla wszystkich dookoła niż dla siebie i Adika. Szybko mi się znudziło i stwierdziłam, że "mam was gdzieś". I po Idealnej Mamie nastała era Dobrej Mamy:) To mi wystarczy;)
    A post świetny:D :D

    OdpowiedzUsuń
  10. To prawda presja na ideał jest, niestety nie tylko w sferze macierzyństwa, bo skoro trzeba być idealnym pracownikiem, kobietą to i matką wypada być idealną. Wszystkim ideałom przypominam, nadgorliwość gorsza od faszyzmy i tego się trzymajmy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja jestem mamą idealną. Jestem i już!Najlepszą, jaką potrafię.Bo kocham swojego kapelusznika tak idealnie, że już bardziej nie można.I nic innego nie jest ważne. A wszelkie wyrzuty sumienia odrzucam i powtarzam sobie - jestem super, suuuuuuuuper, jestem suuuuuuuuuuper idealną mamą. I wiesz co, ja widzę TO w tych czarnych węgielkach wlepionych we mnie, kiedy otwiram oczy rano.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak czytałam Twój wpis, to mi sie przypomniała książka M. Musierowicz "Córka Robrojka". Ida Borejko też nawijała do Józinka bez przerwy o wszystkim, bo wierzyła, że to wpływa pozytywnie na jego rozwój. Biedne dziecko nic nie mówiło - głównie dlatego, ze nie mogło się przebić przez słowotok matki. A jakie były jego pierwsze słowa do zszokowanej rodzicielki - poczytajcie same :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej!
    Czytam od pewnego czasu, mimo,że sama nie mam dziecka. Teraz musze sie odezwać, poczytajcie wszystkie, niezła zabawa: http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,107881,9030859,Poradnik_dobrej_zony_z_1955_roku.html

    OdpowiedzUsuń