środa, 24 sierpnia 2011

game over

Na jednym ze spacerów wpadł mi w oko pewien okaz płci męskiej. Poruszał się powolnym krokiem posuwistym. Na nogach rozklekotane buty, skarpety naciągnięte do granic możliwości, krótkie spodenki. Kilkudniowy zarost pokrywał jego twarz i tylko na chwilę odwracał uwagę od nieuczesanej blond fryzury. W ręku trzymał przezroczystą reklamówkę z zawartością porannego pieczywa. Odniosłam wrażenie, że gdyby tylko mógł, to ciągnąłby za sobą ten szeleszczący worek po ziemi. To stanowiłoby alter ego jego zmaltretowanego stanu ducha. I to co szczególnie przykuło moją uwagę, to koszulka z nadrukiem: GAME OVER 28.08.2010. Obstawiam, że małżonka wyjechała na wakacje, gdyż nie wyobrażam sobie dopuścić do takiego stanu zaniedbania własnego męża.




3 komentarze:

  1. Ale oni to zaniedbanie kochają!Tylko czekają aż żona przestanie pilnować i "truć". Ja toczę boje o golenie. Kompromis - raz w tygodniu trymerem, żeby nie do goła...A i to wyegzekwować to cud. Już mi się sposoby wykończyły.

    OdpowiedzUsuń
  2. oglądałyście film hall pass? babki zwalniją mężów z ich powinności małżeńskich na tydzień... niezła komedia ogólnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejjj... To data mojego ślubu jest! Ale nie, to nie moja połówka. Po pierwsze ostatnio nie porzucałam go specjalnie na pastwę losu, a po drugie fryz nie pasuje. Uff...

    OdpowiedzUsuń