niedziela, 27 marca 2011

"tłumacz płaczu dziecka"

Kusi bardzo. Snuje marketingowe obiecywanki o pięknym i spokojnym życiu z niemowlakiem. Nareszcie będzie jak z reklamy pieluch. Dziecko wiecznie uśmiechnięte, pachnące, kica po mieszkaniu w różowym stroju króliczka. Mama zrelaksowana, wypoczęta i zadbana, bo nareszcie skończył się jej koszmar. Nareszcie jej dziecko przestało płakać. Niebo na ziemi. Bo mama w końcu ma gadżet życia: wykrywacz płaczu dziecka. I byłabym nieszczera pisząc, że nie pojawiła się w mojej głowie myśl "to jest to! kupujemy". Ale szybko mnie otrzeźwiło. Na temat mojej reakcji na płacz małego astronauty nie wypowiem się z oczywistych względów. Natomiast wiem jedno. Płacz malucha to w pierwszych tygodniach życia jego jedyny sposób na komunikację z otoczeniem i rodzice powinni dać sobie trochę czasu, aby ten nowy język poznać, tak jak dziecko przez długie miesiące będzie uczyło się języka rodziców. On nie ma okazji urodzić się z takim gadżetem, który automatycznie przetłumaczy mu otoczenie. Trochę szkoda, że świat idzie w tym kierunku. Nie mogę pozbyć się wizji przyszłości: ludzie ze skanerami emocji. Niedługo zdolność empatii oddamy w ręce maszynki, która wyświetli nam hasła: złość, miłość, wstyd, strach.


zdjęcie z zabawkowicz.pl

8 komentarzy:

  1. to jakaś straszna historia. nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek, a już na pewno nie automat pseudonaukowy, interpretował kwiki mojego klopsa!
    przecież to kwintesencja opieki by rozumieć swoje małe kruszko!
    okropne!
    a ryki boba zaczyna się bardzo szybko rozumieć i rozpoznawać i to jest wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. i ogólnie rozleniwimy się jeszcze bardziej niż już jesteśmy :-) ale z drugiej strony na pewno przydałby się taki gadżet rodzinom z nowonarodzonymi bliźniakami ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. czytałam to z przerażeniem, nie wiedziałam że takie cuda są dostępne :) podoba mi się Twój komentarz :) pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  4. Szok!!! A jak to działa??? pokazuje "Mamo zrobiłem kloca"?? czy jestem głodny... hahaha niezłe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejna ściema marketingowa w mega kasowym baby-biznesie.Masakra. No tak, czychają tylko na takie zdesperowane matki-świeżaki jak ja:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobre, ja przez długi czas nie wiedziałam co dolega Juniorowi kiedy płakał(bo i był przewinięty, najedzony, "wybączony", temperatura ok, itd.)i wątpię, że jakieś urządzenie by mi wskazało dlaczego moje dziecko płacze.

    OdpowiedzUsuń
  7. aaa ciągle mi się coś kasuje. ostatni raz krótko i treściwie. Mam, używam, polecam! Dodam, że jestem świetną matką! :) Evelio, nie oceniaj produktu jeżeli go nie miałaś. Ja uważam wszelkie karuzele, huśtawki, za robiące więcej szkody bo sprawiają że się dzieckiem nie zajmujemy, tylko jest pozostawiamy same.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń