Obserwuję naszego Starszaka i nadziwić się nie mogę, jak bardzo zmienia się, rośnie, staje się bardziej rozsądny. Z ulgą stwierdzam, że coraz bardziej kontroluje swoje poczynania. Oczywiście nadal robi i mówi milion rzeczy na sekundę, tak jakby bał się, że za chwilę zapomni, co właściwie zrobić miał lub powiedzieć, ale pomału przejmuje nad tymi impulsami kontrolę. Spacer z nim stał się przyjemnością, wypad nad jezioro nie polega już jedynie na gonitwie Kubusia, gdyż ten goni za zachciankami. "Stój" to staje, "zostaw" to zostawia, "poczekaj" to czeka. Oczywiście, gdy ma dobry dzień. Przy tej całej kontroli włączyło mu się również kombinowanie. Jak tu coś zrobić, aby się udało, mimo, że robić nie pozwalają. I tak obserwując naszą reakcję, w stronę jeziora przesuwa się półstópkami, przed wieczornym spaniem próbuje uciec z pokoju na czworaka, bo to przecież nie na dwóch nogach, więc udać się powinno. Ostatnio na straganie z owocami i malinówkami upatrzył sobie najbrzydszego pomidora świata. Śliwki, pomidor zwinięty, mama odkłada, truskawki, pomidor zwinięty, mama odkłada, inne pomidory, pomidor zwinięty, mama odkłada, płacimy, pomidor zwinięty, mama odkłada, odchodzimy, pomidor w ręku, odkładam, ryk i kucanie na środku chodnika. Jak zwykle nie reaguję, tylko pomału się oddalam. Patrzy na mnie uważnie, w mig uspokaja się, wstaje, krok do przodu robi, nagle dopada do straganu, porywa pomidora i po wielkim gryzie pyta: "i co?". No właśnie. I co? Sprzedawczyni życzyła: "na zdrowie", a ja zaczęłam modlić się, aby skóra do żołądka mu się nie przykleiła.
P.S. ZAPRASZAM serdecznie na nasze FB konto.
Spryciarze...
OdpowiedzUsuńApropo's skóry, to nam się właśnie przykleiła. 4 dni haftowania i biegunki, po czym ukazała się w...A przyznał się dziadek. Że tak tylko z krzaczka wnusiowi chciał dać...
F.....ck!;-)
mój nie lubi pomidorów ;/ spryciulek
OdpowiedzUsuńO jaaaa, nie mogę przestać rechotać;P To Ci spryciulek mały :D
OdpowiedzUsuńcwaniak :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że chce jeść takie zdrowe rzeczy :)
OdpowiedzUsuńfajnie że zdrowe, szkoda że niemyte :)
Usuńa nie nie...nie było tak źle. wodę mam zawsze przy sobie:-)
UsuńJak bym widziała siebie i moich synków. U nas identycznie 1,5 roku różnicy. Trzymam kciuki blog będę śledzić :)))
OdpowiedzUsuńHa ha! Boski! U nas też Syn testuje, oj testuje nas :) Ale my twardzi, nie dajemy się :P
OdpowiedzUsuń