sobota, 1 czerwca 2013

Chłopiec istota społeczna

Im dalej w żłobkowy las, tym bardziej przekonana jestem, że podjęliśmy słuszną decyzję. JJ ma tam rzetelną, troskliwą opiekę. Jedzenie Pani Broni z zazdrością muszę przyznać lepsze jest od domowego. Kumple żłobkowej doli wspierają dobrą zabawą i gonią, gdy ktoś 'usiekamy' krzyknie. Kubuś do żłobka chodzi chętnie i "do dzieci" od rana woła. Niezwykły jest fakt, że dwulatek jest już w stanie społeczne relacje stworzyć. Ma swoich ulubionych kolegów, o młodszych się zatroszczy, starszych naśladuje. Lecz czasami przytrafia się coś, co sprawia, że myślami zatrzymać muszę się przy Kubusiu. Dręczą męczą pytania co w przyszłości powiedzieć, jak zareagować? Zbliża się wrzesień, a wraz z nim odejście starszaków do przedszkola. Mimo, że od JJ o kilka zaledwie miesięcy starsi są, to w zachowaniu różnica jest widoczna. Dzieci te obrosły już w piórka starszaków słowem, nocnikiem i niestety złośliwością, która dodaje im pewności siebie i pozwala w grupie błysnąć. "Kuba babula! Kuba babula" i śmiech innych usłyszeliśmy pewnego dnia. Niby takie nic. Ale z szoku wyjść nie mogłam, że żłobkowy wiek zdolny jest już do obśmiewania. W tym momencie obronić ramieniem Kubę ochotę miałam i schować głęboko pod sercem. Cały dzień myślałam, jak w przyszłości wytłumaczyć mu, że to tylko słabi ludzie w ten sposób szukają wartości, że śmiać się z tego należy i nic sobie z tego nie robić, że nie warci są łez i smutku. Rozsądek nakazuje tak tłumaczyć, ale serce i emocje złoszczą się i "dać wredocie w papę i po sprawie" sugerują.


Stylizacja JJ TU

21 komentarzy:

  1. Może jestem dziwna, ale zawsze jak widziałam jakieś dziwne zachowania i mogłam zareagować, to zawsze tak robiłam. Skutkowało, bo dziecko chyba nie było przygotowane na to, że ktoś tak naprawdę obcy kucnie przy nim, popatrzy w oczy i stanowczym tonem spyta dlaczego zrobiło tak, a nie inaczej. Potem walnie zdanie pouczające z podkreśleniem-pomyśl jak Ty byś się poczuł/poczuła. Rzadko, bo rzadko, ale zdarzyło mi się;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno nie jesteś dziwna! Wspaniałe, że widzisz takie rzeczy i nie jesteś obojętna. W przypadku JJ'a od razu zareagowała wychowawczyni. Tylko zastanawiam się też nad tym jak Kubusia uzbroić w siłę, aby nie raniły go takie sytuacje i aby sam potrafił się obronić, bo wiecznie przy nim nie będę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, bo jak powiedzieć 2,3-latkowi "weź olej tych lapsów..."
      Pamiętam, że mi zawsze pokazywano takie zachowania i tłumaczono na zasadzie, że zobacz jakie dzieci czasami są, robią przykrość innym, a kiedyś z nich samych mogą się śmiać, itp...I też nie raz jakaś przykrość ze strony innych mnie spotkała, dzieci bywają okrutne...jednak teraz myślę, że oprócz poczucia, że takie zachowania są prymitywne, mogli mi jeszcze pokazać jak czasami "pokazać środkowy palec" ;)

      Usuń
    2. To jest to...jak się skutecznie bronić? Ja kompletnie nie radziłam sobie z takimi sytuacjami. Wszystko brałam do siebie i reagowałam emocjonalnie. I chyba tylko uzbrojenie własnego dziecka w mocne poczucie własnej wartości jest receptą.

      Usuń
    3. Myślę, że masz rację z tym poczuciem własnej wartości. W sumie pamiętam raz taką sytuację, gdzie mi się jeszcze opierdziel zgarnął, że po co trzymam się z kimś, kto mnie nieładnie potraktował...brakowało wsparcia, pocieszenia i zapewnienia, że czasami różnych ludzi spotyka się na swojej drodze, ważne żeby samemu żyć zgodnie z własnym sumieniem:/

      Usuń
  3. tak, ja też przy pierwszym dziecku wychwalałam zalety żłobka przez tę rolę uspołeczniającą także, ja nie zauważyłam wtedy albo nie pamiętam podobnych sytuacji, ale były na pewno, tylko o nich nie wiedziałam; myślę że niestety są one częścią i małego i dużego życia społecznego i niestety kiedyś musimy się zacząć na nie uodparniać i oczywiście tak jak zauważyła Madzik także w miarę możliwości reagować...

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas to wszystko dopiero się zacznie we wrześniu i martwię się, bo Piotruś jest raczej nieśmiały i co jak trafi na grupkę dokuczającą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się na zapas...dzieci nas zadziwiają przecież. Ta sytuacja bardziej mnie niż Kubę zabolała. Rozmawiałam z wychowawczynią jak on odnajduje się w grupie, bo też myślałam, że się wycofuje. Okazuje się, że jednak nie. "Nie da sobie w kaszę dmuchać" jak się wyraziła:-)

      Usuń
  5. a ja się boję żłobka i przedszkola, ze względu na choroby.
    cieszę się, że dziewczynki będą miały siebie.
    nauczą się wspólnych relacji, zabaw, dzielenie itd.
    JJ nie choruje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzeństwo to świetna sprawa...Kuba ma 2 latka, Kulka 6 miesięcy i coraz więcej między nimi się dzieje. Nie mogę się czasami napatrzeć:-) Kubuś chorował na początku sporo. Jak się Kamilek urodził pediatra poradziła szczepienie na grypę i to poskutkowało. W czasie przejściówki z zimy na wiosnę miał katar i kaszel, ale okazało się, że to podrażnienie pyłkami. Teraz tfu tfu jest dobrze. O dziwi Kamila nic nie łapie, więc myślę, że przez Kubulowe zarazki będzie miał wysoką odporność w przyszłości.

      Usuń
  6. Evelio - poruszyłaś jeden z moich największych lęków. Ania chodzi do przedszkola od września i widzę tą hardość wśród dzieci, przezywanie, złośliwości. Ania tego nie znała, z początku bardzo płakała, potem ignorowała, a teraz przezywa swojego brata i bywają dni, gdy ją odbieram z przedszkola i słyszę, że Ania była niesforna... Spędza w przedszkolu 8 h - to bardzo dużo, moim zdaniem i po rozmowie z pediatrą chcę jej skrócić w wakacje pobyt w przedszkolu. Stała się dość uparta - lekko mówiąc. Przedszkole daje mi oddech i z jednym dzieckiem przy nodze mogę zrobić więcej ale nie o to mi chodzi. Przebywając więcej z nami, bawiąc się w domu być może uda mi się ją naprowadzić na właściwe tory zachowania - choć przedszkole jest z tych naprawdę dobrych i jestem pewna, że Ania ma świetną opiekę i wychowawczynie starają się przekazać im świat najlepiej jak potrafią to jednak ja chyba zrobię to lepiej. Czym skorupka za młodu nasiąknie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ta rozmowa z pediatrą była na temat problemów wychowawczych właśnie - histerii, uporu i awantur w domu. Zastanawiałam się, czy to już czas na psychologa czy jeszcze nie... Ania podświadomie albo i nie chyba jest zazdrosna o ten czas, gdy ona jest w przedszkolu, a ja z małym w domu. Uwielbia przedszkole, a z drugiej strony - chciałaby być w domu z nami. Tak sądzę ale pewna nie jestem - błądzę trochę i staram się ją zrozumieć. Trzymajcie się!

      Usuń
    2. To na pewno dla niej trudne, że brat zostaje z mamą a ona idzie do przedszkola i w ten sposób stara się sobie radzić z emocjami. My mieliśmy podobny problem jak urodził się Kamil. Kuba wracając do domu był trudny do opanowania. Płakał, uciekał, wrzeszczał, cały czas było nie nie nie, kładł się na podłogę i walił głową w panele. To kompletnie ignorowaliśmy niby zajmując się swoimi sprawami i jak tylko się uspokajał to go tuliliśmy, całowaliśmy itp. Zresztą jak jest w domu to co chwilę powtarzam mu jak bardzo go kocham i, że jest dla mnie bardzo ważny. I trudny czas minął.

      Usuń
  7. Luśka od września idzie do żłobka i ja już się tym martwię :( Ale nie uchroni się, choćby pękało serce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie teraz to w przedszkolu, szkole, studiach, pracy...takie życie. Ale jest też wiele plusów żłobkowych, więc ogólnie jest dobrze.

      Usuń
  8. Ale mnie "wystraszylas"...chce Ola poslac od wrzesnia do zloba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście uważam, że to dobry pomysł. My już kilka razy zastanawialiśmy się czy nie zostawić Kubusia w domu (to był czas chorowania), ale jednak plusów było więcej. On bardzo lubi tam chodzić i po tygodniu w domu stoi pod drzwiami i woła "idziemy do dzieci!"

      Usuń
  9. Evelio,
    pojechałam z zulą na wakacje, miala wtedy dwa lata chyba. na miejscu dwoje zieci. pięciolatki. wiadomo - dwulatek to dla nich nie towarzystwo. Z jednej strony ją zachęcali - potem uciekali, chowali się śmiali z niej. a moje dziecko szło uśmiechniete, ufne i pełne nadziei na ięną zabawę. I powiem Ci że się rozpłakałam. Bo ona nie rozumiała ale ja widziałam jak pięciolatki ranią moje dziecko, jak sprawiają jej przykrść, jak wzbudzają w niej nadzieję a potem brutalnie ją obśmieają;/ i w szoku byłam że dzieci potrafią być takie;/ nie powiedziały ic złego ale źle się zachowywały. i też zastanawiałam się nad tym, że to straszne jest kiedy człowieka tak bardzo gna do ludzi a oni go odrzucają. i od razu pięć milionow myśli...
    dzisiaj moja córa ma 4,5 roku. widzę że inaczej się zchowuje niż tamte pięciolatki, ale widzę też, że wiele zachowań wynosi z rzedszkola dinnych dzieci - i wiem, że trzeba na nie reagować. od razu. żeby moje dziecko ie zmieniło się w tego pięciolatka który je kiedys obsmiewwał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest to! Ta świadomość i widok uśmiechniętego niewinnego Kubusia w tej sytuacji najbardziej bolał. Ale dzieci są różne...jego rówieśnicy bywają agresywni, on w sobie agresji w ogóle nie ma...chyba tylko nasza miłość i cierpliwość mogą pomóc na przyszłość naszym maluchom.

      Usuń
  10. Mik wciaz z nami w domu, ale i na Niego przyjdzie juz niedlugo czas..... ciekawe jak to bedzie....
    PS Zapraszam do nas na konkurs. Szanse na wygrana duze, bo nagrod jest az 5, a chetnyh malo :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety,dzieci czasami potrafią być bardziej okrutne niż dorośli. Śmiem twierdzić,że to jak dziecko zachowuje się w przedszkolu jest obrazem zachowania jego rodziców...Masz rację,śmiać się z tego należy,nie przejmować się. Ale maluch musi poznać różne zachowania żeby móc sobie radzić w życiu.Niestety my mamy,nie jesteśmy wstanie uchronić przed wszelkim złem swoich dzieci... Pozdrawiam.Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń