Wszystko zyskało wymiar "ostatni raz". Myśl ta przychodzi mimowolnie, jakby znienacka i nie jest nacechowana negatywnymi emocjami. Owszem ostatni raz tylko we dwoje, ale za chwilę będzie już pierwszy raz w trójkę. To był "ostatni" tydzień, przed nami "ostatni" weekend. Wczoraj byliśmy "ostatni" raz w kinie, ku zdziwieniu ludzi z widowni wybrałam "Rytuał" (polecam), dzisiaj "ostatni" raz delektowałam się smakiem zamówionych u teściowej naleśników z serem. Wszytko przygotowane: walizka spakowana, dla męża trzy nie rodzinne numery telefonów, pod które pilnie po porodzie trzeba zadzwonić zanotowane, umowa z bankiem przechowywania komórek macierzystych podpisana, pedicure zrobiony. Nie mogłam sobie odmówić soczyście czerwonych paznokci. Chyba w ten sposób naiwnie chcę zaznaczyć, że owszem zmieni się wiele, ale ja nadal będę tą samą osobą.
Dzisiaj analizując czy wszystko przygotowałam, z uśmiechem wypaliłam do męża:
"no cóż, chyba jedyną rzeczą, której nie udało mi się załatwić to spisanie testamentu". Tata nauczył mnie, za co jestem mu bardzo wdzięczna, dystansu do pewnych trudnych tematów, więc proszę wybaczcie mój czarny humor.
Ja ubolewałam, że przed porodem nie zmieniłam dyspozycji ubezpieczenia :P
OdpowiedzUsuńNo tak, a po porodzie nic już nie będzie takie samo... :-) Kochana nie wiem jak jest u Ciebie w szpitalu, ale mi w trybie pilnym zmywano lakier z paznokci. Leżałam juz prawie na stole, a mąż pędził do kiosku po zmywacz! Miałam cc, ale byłam przygotowana na poród naturalny. W takich sytuacjach wszystko się może zdarzyć, a przy cc nie można mieć pomalowanych paznokci (obserwują czy nie sinieją). Nie starszę, ale przestrzegam, żeby Cię nie spotkało to samo. Pozdrawiam serdecznie i już zaczynam trzymać kciuki!
OdpowiedzUsuńKochana muszę Cię zmartwić, że niestety w wielu szpitalach do porodu wymagane są niemalowane paznokcie - podobno ma to znaczenie dla obserwacji stanu dotlenienia i wogóle stanu organizmu pacjentki... już przy pierwszym porodzie moja piękna śliwka została zmyta chamskim acetonem przez salową - na żądanie lekarza... ale w pełni rozumiem, że to idealny rytual przygotowujący do bycia mamą :))) czekamy z niecierpliwością na wieści! pozdrawiam przeserdecznie!
OdpowiedzUsuń:-) paznokcie u rąk mam naturalnie bezbarwne, właśnie ze względu na kontrolę sinienia. Czerwień zdobi nogi, a o to się nie czepiają:-)
OdpowiedzUsuńczepiają się o nogi niestety, nawet przy SN :(
OdpowiedzUsuńkochana ale rozumiem, że byłaś na pedicure?? Bo ja to chyba od 6-tego miesiąca nie sięgałam do stóp :))))
OdpowiedzUsuńto jakaś straszliwa bzdura z tymi paznokciami, aż mi sie nie chce wierzyć! nie będę nawet rozwijać się w swym zdumieniu...
OdpowiedzUsuńja przezornie pomalowałam na jasno, ale tylko i wyłącznie dlatego, że spodziewałam się, że potem nieprędko bedę miała czas i kondycję na kolejny pedicure a wolałam uniknąć obłażącego ciemnego koloru :))) sprawdziło się :)
wprawdzie stosunkowo szybko byłam w stanie dosięgać i gmerać przy stópkach bez gimnastyki ale czasu brakuje na dłuższe zabiegi...
czekamy na wieści, kiedy to pojawi się Astronauta na świecie :D trzymaj się Mamusiu!
OdpowiedzUsuńPowodzenia ! :) Ale szybko zleciało, co?
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam, że nawet u nóg nie można mieć paznokci pomalowanych..
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać pierwszego postu, kiedy to Astronauta pojawi się nie świecie:D
Ja miałam na odwrót:-)I nie było problemu. Z resztą nie o paznokcie przecież Ci chodzi, tylko o to, że jesteś w pełni gotowa. I super!Ja żałuję, że mój 9 miesiąc wyglądał inaczej niż sobie zaplanowałam, ale teraz nie jest to aż tak istotne.
OdpowiedzUsuńMatko, codziennie sprawdzam Twojego bloga. Denerwuję się i martwię. Chciałabym, żebyś miała już to za sobą. Chciałabym też przeczytać, że udało Ci się dostać do "grupy szczęśliwych babek po fajnym porodzie".Trzymam za to kciuki z całych sił!
Daj koniecznie znać, jak się tylko zacznie.Ściskam Cię cieplutko!
innymi słowy już jesteś gotowa na poród, co więcej spokojna i realistyczna jak zawsze! życzę Tobie i Astronaucie powodzenia i szybkiego, jak najmniej bolesnego porodu!!
OdpowiedzUsuńWybacz moją ignorancję ale...na kiedy masz termin? bo chyba czegoś nie doczytałam i w zasadzie zastanawiam się dlaczego piszesz "ostatnia"? :) super, że już niebawem przywitasz swoje dzieciątko, to naprawdę fajny czas dla Was, choć na początku jest ciężko. Na szczęście po miesiącu już jest lepiej a po dwóch na tyle fajnie, że nie pamiętasz tego co było na początku :)
OdpowiedzUsuńMasz rację Marti, to nie o paznokcie dosłownie chodzi:-) ale z drugiej strony ciekawa jestem czy w szpitalu to skomentują, więc dla przekory zostają czerwone i będę martwiła się o to później. W poniedziałek rano idę do szpitala, a co będzie działo się na miejscu dokładnie nie wiem. Czekają mnie badania nie związane z maluchem i ich wynik zdecyduje kiedy i jak dokładnie rodzimy. Ja wierzę, że 12 kwietnia będzie już po wszystkim.
OdpowiedzUsuńtrzymam za Panią kciuki :-) powodzenia.!
OdpowiedzUsuńDopiero trafiłam na Twojego bloga, także trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńDzięki za linki do artykułów o kotach - moja rodzina przy każdej okazji straszy mnie, co też koty nie zrobią dziecku i co mam zamiar z nimi zrobić jak się urodzi. A przecież oni się już poznają jak futrzak się przytula do brzucha i mruczy. Ciekawa jestem, jak z Twoim kotkiem będzie Astronaucie i na odwrót.
Pozdrawiam
No to zaciskamy kciukasy i czekamy na wieści :)
OdpowiedzUsuńCzekamy na wieści.
OdpowiedzUsuńPo porodzie nastanie etap który będzie się nazywał "Pierwszy" .... Pierwszy płacz, pierwsze spojrzenie, pierwszy uśmiech, pierwszy przewrót itd itd.
Kochana moja gratuluję wygrania konkursu na blog miesiąca. Wiedziałam, że wygrasz!W pełni na to zasługujesz:-)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, jeśli Cię wystraszyłam. Długo zastanawiałam się, czy wystawić tego posta przed Twoim porodem, ale stwierdziłam, że jednak lepiej być choć trochę świadomym. Trzymam kciuki za cesarkę!Żebys tylko mogła uniknąć cierpienia...
Marti dziękuję za informację:-))) ale super miła wiadomość przed porodem:-))) I nie martw się. Ja już się wyciszyłam, czekam i wszystko będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńNO JASNE ŻE BĘDZIE DOBRZE! jak u każdej z nas! wszędzie się dobrze skonczyło! a właściwie dopiero się zaczęło :))))
OdpowiedzUsuńi u Ciebie też będzie dobrze :)