Im bliżej rozpakowania, tym częściej myślę o mojej Babci. Mama mojego Taty urodziła, pielęgnowała, wychowała sześciu Synów. Bez udogodnień, bez wielu nowoczesnych rozwiązań, bez książek o wychowaniu, bez teorii i zapewne rozmyślaniach nad słusznością wychowawczych decyzji. Wychowała tak jak potrafiła najlepiej, szczęśliwie i z miłością. Zastanawiam się, czy nie była w tej swojej nieświadomości szczęśliwsza ode mnie. Czy nie było jej łatwiej. Mój Tata z dzieciństwa pamięta, jak Mama wyciera go po kąpieli, a w domu roztacza się cudowna woń pieczonych rogalików z konfiturą. A ja wycierając mojego Synka rozmyślam nad jego granicami, nad tym czy jego złe samopoczucie nie wynika z przeniesienia na niego moich lęków, kiedy mówić nie, a kiedy odpuścić i czy szanuję go jako człowieka i nie obniżam swoimi reakcjami poczucia jego wartości. Wiem, że bycie świadomym jest bardzo ważne, ale im bardziej świadoma się staję i im częściej w różnych sytuacjach dostrzegam drugie dno, tym bardziej czuję się zmęczona i obciążona. Wieczorem z przejęciem opowiadam Krisowi o Synku znajomej, który jako jedyne dziecko w przedszkolu nie dostał słodyczy za karę, gdyż "nie wykazał nawet inicjatywy samodzielnego jedzenia obiadu i Pani musiała go karmić". I żal mi ściska serce, bo od razu widzę, że został ukarany za słabość wychowawczyni. Ona dla ułatwienia go nakarmiła, a później ukarała. Rozmyślam, analizuję, zastanawiam się jak JJ uchronić od nieudolności wychowawczej. A może łatwiej byłoby odpuścić...i upiec rogaliki, aby Synek mój miał w pamięci zapach domowego ciepła a nie zatroskaną mamę, wiecznie analizującą każdą sytuację.
Etykiety
badania
(3)
bunt
(1)
choroby
(5)
ciążowa moda
(15)
ciążowe emocje
(25)
ciążowe tematy
(8)
dziecko i kot
(5)
gadżety
(1)
garderoba astronauty
(3)
garderoba kulki
(1)
gry i zabawy
(14)
konkurs
(2)
książki i poradniki
(2)
kulinarnie
(4)
macierzyństwo
(59)
mama wraca do pracy
(6)
odpieluchowanie
(1)
pociążowa moda
(2)
podróże
(8)
rodzeństwo
(11)
rozwój astronauty
(49)
rozwój kulki
(6)
skoki rozwojowe
(5)
tacierzyństwo
(2)
wychowanie
(9)
wyprawka
(10)
zachcianki
(3)
związek
(3)
żłobek
(4)
żywienie
(12)
A ja wręcz przeciwnie, nie analizuję i w ogóle się nie zamartwiam, ani tym co jest teraz, ani tym co będzie. W kwestii macierzyńsko-wychowawczych łapię chwile :) Choć z natury jestem bardzo poukładana i raczej lubiąca mieć wszystko pod kontrolą, tutaj odpuszczam nieco. Nie słyszałam jeszcze o karaniu za brak samodzielnego jedzenia, ale może to jakaś nowa szkoła. Moja Mama jest przedszkolanką w przedszkolu bezpłatnym i tam zdarzają się takie dzieci, które w wieku lat 6 nie potrafią otworzyć śniadaniówki, czy ubrać samodzielnie buta. Absolutnie nie kara się je za brak samodzielności, każde dziecko może rozwijać się w swoim tempie!
OdpowiedzUsuńBrak słów na tę przedszkolankę :/
OdpowiedzUsuńMamy fajne przedszkole i fajne Panie ale czasem nóż w kieszeni się otwiera, jak Syn przychodzi w porwanej bluzie a Pani tłumaczy, że nie mogła Mu jej zdjąć bo chyba jest za ciasna :/
OdpowiedzUsuńFakt, Starszak nosi okulary, co czasem utrudnia zdjęcie "góry" (jak nie zdejmie ich, oczywiście) ale nie zdarzyło się Nam jeszcze nigdy aby coś Mu porwać. Poza tym w wieku 5 lat sam potrafi się ubrać i rozebrać, choć czasem robi to mozolnie i powolnie...
Buziaki
asia.
Ps. Wieli ukłon w stronę Twojej Babci!!! Wychować tylu Synów i jeszcze piec super rogaliki to wyczyn!!!
I mówię, poważnie, nie żartuję :) Ja tak sobie myślę, że kiedyś może życie było prostsze i fajniejsze, bez tych wszystkich poradników, ekspertów, dobrych rad i złotych środków...Wystarczyła tylko miłość i intuicja...
A Ty moja Kochana, nie zapominaj że dasz radę i będziesz oraz jesteś także Super Mamą!!! :*
Ale myślę, że Ty o tym wszystkim dobrze wiesz... ;))))
myślę że najlepiej by było, abyś była zwyczajnie sobą, bowiem z tego, co wiem, dziecko jest w stanie ''wywęszyć'' każdy bodajże śladowy fałsz ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo mądry wpis
OdpowiedzUsuńAda kiedys dostala "czarna krope"(namalowana na raczce) za to ze nie chciala po raz enty rysowac grzybow w przedszkolu. Program w pazdzierniku przewidywal "dary jesieni". Po tym doswiadczeniu wprowadzilam zostawianie ja w domu ewentualnie zabieranie do pracy, zeby mogla rysowac caly dzien to co chce. Tak podpowiedziala mi intuicja. Sama nie lubie podporzadkowania.
OdpowiedzUsuńA ja tam wierzę, że rodzice mają intuicję.
OdpowiedzUsuńMądrze piszesz Evelio.
mam podobne refleksje, choć z drugiej strony bardzo mocno wierzę w rodzicielską intuicję; gdzieś przeczytałam, że dziecka nie uchronisz, a nawet musisz mu pozwolić poznać różne uczucia, także te... "mieszane" - nie czarne i nie białe, tylko "szare" - gdzie nie do końca ktoś coś chciał zrobić źle, ale kierując się jakąś inną zasadą, może niezbyt słuszną, ale chciał dobrze. Tak sobie myślę, że i pani przedszkolanka mogła sobie potem myśleć, czy na pewno postąpiła słusznie, czy nie mogła inaczej, tak samo jak Ty masz w duszy dylematy... Jesteśmy inni, więcej czego innego wiemy, ja tam bym pieluch jednorazowych nie zamieniła na tetrowe w imię zapachu rogalików z kaflowej kuchni. Mój mąż daje całego siebie, kiedy ja wychodzę do pracy - jest tylko dla Klaudusi. Potem całą dla niej jest niania przez połowę dnia, a po południu i wieczorem ma mnie do oporu. Myślę, ze we współczesnej wersji - Klaudia ma to, to dawniej... Za nic w świecie nie potrafiłabym i nie chciała być w domu z dziećmi na pełny etat bez swojego życia w pracy. Także dziecko powinno próbować obcować, żyć z różnymi osobami, wychodzić poza... mieć styczność nie tylko z przemyślanym dobrem w domu, ale i stawiać czoła temu, ze ludzie są różni, jak np. pani w przedszkolu. I że życie w różnych przejawach też będzie stawiało przeróżne wymagania. Trzeba przytulać, całować, kochać, piec i w naszym świecie te rogaliki, ale pozwolić poznawać świat także w tych prawdziwych, naturalistycznych przejawach trzeba, moim zdaniem, też.
OdpowiedzUsuń