czwartek, 26 maja 2011

poskromienie czasu

Mija siódmy tydzień Małego Astronauty a ja analizuję chwile sprzed ciąży i dochodzę do wniosku, że marnotrawstwo czasu było domeną mojej natury. Delektowałam się w błogich momentach codzienności. Kąpiel trwała, patrząc z obecnej perspektywy, wieczność. Czynności po kąpieli, ubieranie się, posiłki, porządki, zakupy. To wszystko rozpływało się na wskazówkach zegara. Nagle zniknęło leniwe tempo dotychczasowego życia. Teraz to Syn dyktuje warunki, a ja staram się dostosować. Pierwsza drzemka: śniadanie, prysznic, ogarnięcie mieszkania. Druga drzemka: drugie śniadanie, krótki relaks. Trzecia drzemka: obiad i ewentualnie mój krótki sen. Na spacerze bardzo szybkie zakupy. Nie ma długich łazienkowych posiedzeń. Wklepuję krem w pośladki między miską musli a biegiem do karmienia, golenie nóg jest loterią, skarpetki zakładam jednocześnie myjąc zęby. Dzisiaj mąż pierwszy raz wziął Kubika na samodzielny spacer, abym mogła odpocząć i zająć się sobą. Gdy zamknęłam za nimi drzwi i zorientowałam się, że mam do dyspozycji półtorej godziny, pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy to: "kurcze! i co ja zrobię z ogromem tego czasu!".

7 komentarzy:

  1. Ojjj tak, podpisuję się pod twoją notką obiema rękami i nogami

    OdpowiedzUsuń
  2. A maseczka? podregulowanie brwi? pomalowanie paznokci - choćby - bez brawury, odżywką? To zapomniany luksus, który może się teraz trafić tylko w razie czyjegoś wspaniałomyślnego gestu właśnie takiego jaki uczynił Twój mąż :))) mój się ze mną droczy, mówi: wyjdę z Melą na spacer. A ja pytam z rozpaczą: A co z Wojtusiem? :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak. Ostatnio Mąż wziął malucha na spacer, a ja poszłam do fryzjera i na skubanie brwi :) na drugi dzień też go zabrał, a ja wykapałam się w bąbelkach, ogoliłam od góry do dołu, nałożyłam krem i balsam i... wrócili...

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobnie jak witaminkaa podpisuje się pod tym postem rękami i nogami :) Od 3 tygodni zbieram się do depilacji nóg... I jakoś wciąż brakuje czasu. Ostatnio Mąż miał urlop to udało mi się odwiedzić fryzjera :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj wiem co mówisz oczywiście. Jedna z pierwszych rzeczy których się nauczyłam przy Pietruszce to to, ze jem kiedy mogę a nie kiedy jestem głodna. Bo jak nie zjem w ciągu pierwszych minut jego drzemki to możliwe, że następna okazja zeby zjeśc w ciszy bedzie za 6 godzin.

    Swoją drogą po urodzeniu Zosi stwierdziłam, ze z Pietruszką to ja miałam tyle luzu i tyle czasu że wprost trudno uwierzyć. Dopiero przy dwójce domagającej się równocześnie uwagi robi się ciekawie :D.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zrobiłam to tylko dla Ciebie moja droga:-)a już myślałam, że zapomniałaś o mnie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego dopiero w siodmym tygodniu maz sam na spacer?

    OdpowiedzUsuń