czwartek, 1 marca 2012

łatwo teoretyzować

Jakiś czas temu blogowa koleżanka zwróciła się do mnie z prośbą o opinię: niania czy żłobek? Padła długa odpowiedź ze słowami uzbrojonymi we własne przekonanie. Teraz dopiero zastanawiam się skąd właściwie to przekonanie się wzięło. Zapewne z jakiś życiowych pseudo doświadczeń, przemyśleń, historii znajomych. Ale nie zostało przebadane na własnej skórze. Nie dotknęłam go. Nie spróbowałam. Obecnie pozostało mi jedynie uśmiechnąć się do siebie na myśl o radzie: niania wiekowa z doświadczeniem. Nie wzięłam pod uwagę tego, że na taką ważną decyzję nakładają się nie tylko poglądy, lecz życiowa weryfikacja różnych sytuacyjnych możliwości. Za miesiąc wracam do pracy. Stanęliśmy rodzinnie przed tym samym pytaniem. Po rozwiązaniu równania wynik wyszedł zaskakujący. Wracam do pracy + Kris również pracuje + mimo świetnego żłobka obok domu nie wyślę tam JJ dopóki samodzielnie nie chodzi + pomoc dziadków została wykluczona + wiekowe nianie odmówiły nam współpracy ze względu na trzecie piętro bez windy + siostra przyjaciela Krisa po resocjalizacji poszukuje pracy = niania będzie młoda z doświadczeniem zdobywanym w naszej obecności od przyszłego tygodnia.


16 komentarzy:

  1. super sprawa, ale jak to piersią nakarmi Wasze dziecko ? ? ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. haha przeczytałam "Łatwo TERRORYZOWAĆ"...

    Oddanie dziecka pod opiekę innych to bardzo ciężka i odważna decyzja, trzymam za Was i Malutkiego kciuki...

    U Nas żłobek nie wypalił (Oluś strasznie przeżywał rozstania i chorował non stop) i Starszaka do 3 roku życia (od 9 miesiąca), dopóki nie poszedł do Przedszkola pilnowała Moja Mama.... A teraz pilnuje Młodego...

    Pozdrawiam cieplutko

    /asia/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Terroryzować też łatwo...nas nie my:-))) Opcja niania-dziadkowie u nas jest niemożliwa, tak więc zdecydowaliśmy się na najlepszą dla Kubusia i dla nas opcję.

      Jak tam słodyczowe zmagania?

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ojjj u mnie jeszcze jakoś ujdzie ale mam nieodparte wrażenie, że Starszak coś tam sobie podjada. Teraz pilnuje Go babcia (jest chory) a Ona lubi Go podkarmiać czymś smacznym ale niezdrowym bo On taki "szczypiorek"...

      a jak tam u Ciebie, Evelio?

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. no tak...na szczypiara najlepsza słodyczy podpora:-) u mnie o dziwo super. jestem sama w szoku, ze funkcjonuje mi się nawet lepiej niż za czasów cukrowych. jestem spokojniejsza i rzadziej się denerwuję. ciekawe, czy ma to zwiazek?

      Usuń
  3. Czekam na relacje z podjętego przedsięwzięcia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. My mamy szczęście i Ameluszką zajmuje się sąsiadka=dobra koleżanka. Mam nadzieję, że młoda bez doświadczenia da radę :D I jak jeszcze piersią karmi, to...fiufiu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. będzie dobrze!!! trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  6. tak to już jest że chyba odruchowo "niani" szuka się w jak najbliższym gronie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wracam do pracy w ten poniedzialek...tyle ze przez pierwszy miesiac na pol etatu, a od kwietnia caly.
    My tez nie wiedzielismy co zrobic, ciezka decyzja...
    W rezultacie tata zredukowal swoj etat do 4 dni, w tym 2 bedzie pracowac w domu... No i ja na 3 do pracy. Od kwietnia chcemy tez zatrudnic opiekunke zeby przychodzila do nas do domu. Na przedszkole wydaje mi sie, ze to za wczesnie... Nasz maly tez samodzielnie nie chodzi itd itp...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że jest ktoś zaufany! :) Jestem ciekawa, jak pójdzie przyuczenie, z niecierpliwością czekam na relację!Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas właśnie dlatego poczekaliśmy aż Zochacz (a przedtem Pietruszka) będzie dobrze chodzić. Od tygodnia w żłobku. Od 2 dni na zwolnieniu lekarskim :(. Byle do wiosny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałam ostrzec ze może byłoby lepiej zmienić ten obrazek. Przedstawia on jedna z nie zawsze przyjemnych "maskotek" internetowych o nazwie "pedobear" (pl.wikipedia.org/wiki/Pedobear, en.wikipedia.org/wiki/Pedobear). Ta "maskotka" to makabryczny żart, który wcale nie jest śmieszny, i czasem jest nawet celowo używany przez pederastów (ale w dzisiejszych "nowoczesnych" czasach nie wolno o tym mówić, i "należy" to uważać za bagatele i żarcik). Radze usunąć, bo może to doprowadzić do nieprzewidzianych kłopotów :/ I stanowczo odradzam pisania gdzie dokładnie synek chodzi do żłobka (jeśli zacznie), albo kiedy was nie ma w domu!

    OdpowiedzUsuń
  11. nie miałam pojęcia...dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  12. Prawdopodobnie osoba drukująca informacje też o tym nie wiedziała. Ale nawet jeśli to "żart", to jeśli chodzi o dzieci wolę być "bez humoru" :) W dzisiejszych czasach lepiej dzieci bardziej chronić niż dawniej, wystarczająco jest skandali i dramatów, "morderca na Facebooku", "napad po wpisie w blogu" itd itd :/ Rzeczy martwe można naprawić albo odzyskać, ale dziecka się nie naprawi.

    Bardzo chętnie tu zaglądam, sama chętnie bym miała choć jedno dziecko, ale mąż się boi narażać resztki mojego zdrowia. Może i lepiej, ale smutno..

    OdpowiedzUsuń