poniedziałek, 12 marca 2012

11 miesięcy: MAMO ratuj!

W czasach, gdy Mamą nie byłam, miałam dziwne pojęcie na temat rozwoju Maluchów. Wydawało mi się, że po narodzinach wszystko dzieje się szybko, płynnie i bezproblemowo. W skrócie: dziecko rodzi się i wstaje. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo każdy miesiąc jest dla dziecka frustrujący. Jak wiele musi pokonać przeszkód, aby stać się w pełni mobilnym, panującym nad swoim ciałem Małym Człowiekiem. Na początku nie jest nawet świadomy, że jego kończyny rzeczywiście należą do niego. Jakieś ręce latają przy twarzy, często zaczepiają i nawet nie można ich złapać, opanować, zatrzymać. Gdy ręce okazują się być rękami, przez kolejne miesiące odbywa się długa nauka posługiwania się nimi oraz palcami. W między czasie nogi mącą w głowie i rozpraszają. Później przychodzi etap dostrzegania fantastycznych rzeczy, które można dotknąć i posmakować, ale ciemna strona mocy siłą trzyma malucha na plecach i nie pozwala się przekręcić. Okazuje się następnie, że przewrotka niewiele daje, bo jak przekonać fantastyczne otoczenie, aby podeszło bliżej, skoro Maluch na podejście nie ma sposobu. Jest jeden skuteczny sposób: płacz. W pewnym momencie, po licznych próbach, wszytko zaczyna przybliżać się szybciej i sprawniej. Jednocześnie przedmioty okazują się być bardzo wredne i nieprzyjazne. Biją, utrudniają, na złość robią. Gdy froterowanie podłogi i opanowanie świata przyziemnego staje się nudne, czas na mordercze wysiłki zdobywania wyższych poziomów wtajemniczenia. Pojawiają się kolejne utrudnienia. Bo gdy już zdobywa się szczyty, trudno o bezwypadkowe zejście do parteru. I tu pojawia się po raz kolejny niezastąpiona funkcja Mamy. Na zaczopkowanie przy pralce, szafce, lwie, łóżku, stoliku, kuwecie, krześle, drapaku, schodach, szafie, szufladzie jedna jest rada: MAMO ratuj!



14 komentarzy:

  1. Uwielbiam fantazyjny fryz JJ'a!
    No i niedlugo Mama już nie będzie potrzebna, bo Mały Astronauta pójdzie w świat! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać, nic ująć....

    I tak z innej beczki, mamy taką samą kuwetę dla kota :)))

    Buziaki dla Mamusi i Smyka

    /asia/

    OdpowiedzUsuń
  3. jego mina jest boska ! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Noo, nie wygląda JJ na sfrustrowanego :) Raczej jak król po nowym podboju... dobrze jednak, że mimo opanowania własnych odnóży funkcja MAMA ciągle działa - duże pocieszenie dla mnie :))

    OdpowiedzUsuń
  5. super :-) Brawa dla małego odważnego czupurka :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Skąd my to znamy...u nas Jul próbuje się przemieszczać "siłą woli" napina się, zaciska oczka, po czym po chwili je otwiera i dziwi się, że się nie przesunął:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hehe Tymko podobnie walczył przy bujaku :) JJ słodki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha ha ha!Ależ fany tekst. A Kubuś już taaaaaaaki duuuuuuuuży i sprytny wysoce;-P

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś nominowana ;) http://matko-i-corko.blogspot.com/2012/03/kolejna-zabawa-blogowa.html

    OdpowiedzUsuń
  10. ostatnio kiedy tu zaglądałam widziałam go jak miał 6 miesięcy... ależ chłopina:)

    OdpowiedzUsuń