wtorek, 21 lutego 2012

spontaniczne żywienie

Moją przygodę z Kuby żywieniem, innym niż mleko, zaczęłam w jego 6 miesiącu życia. Przerażona obwąchiwałam półki żywieniowe dla maluchów, drżącą ręką przewracałam kartki w poradnikach. Wydrukowałam tabelę żywienia, którą dostałam od przyjaciółki. Pilnowałam składników, porcji i proporcji. Jaskrawym flamastrem zaznaczałam produkty, które już spróbował. Korzyści? Uratowałam psychikę od wariactwa wyboru. Zachowałam spokój i zdrowy rozsądek. Natomiast nie ustrzegło nas to przed alergią skórną. JJ dostał licznych, szorstkich, czerwonych plam na całym ciele. Wizyta u dermatologa i specjalne kremy pomogły. Znowu jest gładki jak pupa niemowlaka. A co zmieniło się w moim stosunku do jego żywienia? Wyrzuciłam poradniki, tabela kurzy się gdzieś na stercie zapomnianej makulatury. BLW, LWB, WBL? Słyszałam, nie czytałam. Nie sądzę, aby coś, co ludzie od początków dziejów robią w naturalny sposób, czyli jedzą, wymagało specjalnych filozoficznych otoczek. Żywienie Kubusia dostarcza mi wielu emocji. Martwię się, gdy nie chce jeść. Irytuję, gdy rozmazuje sobie wszystko po twarzy i wciera namiętnie we włosy. Śmieję się, gdy pluje i robi śmieszne, kwaśne miny. Ale mimo wszystko. Mimo wielu znaków zapytania staram się podejść do sprawy z sercem i matczyną intuicją. JJ dostaje obiadki z łyżeczki, ale gdy jest okazja daję mu zawsze coś na próbę do ręki. Ostatnio, gdy strasznie marudził podczas obiadu, dostał na tackę ziemniaka, marchewkę i kopytka. To wszystko popił naszym kapuśniakiem...ugotowanym na żeberkach, z normalnymi warzywami i przyprawami. Robieniu szumu wokół karmienia, mówię stanowcze NIE.




49 komentarzy:

  1. Ohhh jestem w domu :) Mam dokładnie takie same podejście :) Robię dokładnie tak samo. Jak mi miło, że nie jestem z tym sama :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaa-a-meeen!
    I dobrze! My dajemy i łyżeczką i łapką i w łapkę:D
    Dziś Julek nie dał mi zjeść grejpfruta- no płakał, wyciągał rączki- to mu dałam spróbować...po czym jeszcze bardziej wył i wyciągał rączki, bo chciał jeszcze:/ O zgrozo!
    Od dwóch tygodni ma uczulenie- nie, nie na grejpfruta:D To był jego pierwszy raz:D i mimo wyeliminowania mleka bebilon i zastąpieniem go antyalergicznym, mimo wyeliminowania wszystkich zupek, glutenu i powrotu do proszku Lovela- uczulenie jak było tak jest. Także czy z książką, czy bez i tak się nie ustrzeżesz:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieliśmy dokładnie to samo. Zmieniłam mleko, odstawiłam gluten, usunęłam z diety potencjalnych uczuleniowców, wróciłam do proszku dla dzieci...bez efektu. Wręcz było coraz gorzej. Dlatego poszłam do dermatologa. JJ dostał przez 7 dni zyrtec i dwie maści robione na zamówienie w aptece. Trzy dni i było po sprawie. Uczulenie nie wróciło:-)

      Usuń
    2. a mnie dermatolog powiedziała, że mój bobofrut (7 mies.) zyrtecu dostać nie może, oczywiście powiedziałam mężowi, że u Was było podobnie i JJ dostał Zyrtec, po którym mu przeszło. My teraz używamy dwóch maści z apteki. Buzia się goi, ale boję się, że jak przestanę smarować to wróci... Do ciała stosuję ATOPRĘ i się sprawdza w tej chwili.

      Usuń
    3. U nas z buźki zeszło po nawilżaniu samym kremem Nivea. Ale na rączkach cały czas jest i to coraz większe:/ Kurdele, może to od żelu do kąpieli?
      Zapisani jesteśmy do alergologa, ale tutaj terminy-niezależnie czy prywatnie czy nie strasznie odległe:/
      O dermatologu nie pomyśleliśmy...ale jak do końca tyg. nie zejdzie, to się zapiszemy- dzięki za poradę:D

      Usuń
    4. To zyrtec w kropelkach dla maluchów. Myślę, że raz dziennie pięć kropel nie powinno zaszkodzić. Ja również bałam się, że wróci. Nadal cały czas oglądam dokładnie Kubę przed kąpielą, ale odpukać nic nie wraca, mimo, że od tygodnia stosuję już normalne kremy.

      Usuń
    5. U nas uczulenie zeszło po zmianie mleka i odstawieniu surowych bananów.

      Usuń
    6. Mh. Te banany mnie zastanowiły. JJ w swoim czasie też sporo ich pochłaniał. Ale od jakiegoś czasu je odpycha. Więc to również mogły być banany.

      Usuń
    7. właśnie zjadłam banana ;/ no u nas też zapisy do alerg. pod koniec tego roku, więc dermatolog przeszła uprzejmie z nami do gabinetu dalej po poradę (do tej pani alergolog) i wiecie co powiedziała ? że mamy zrobić panel pediatryczny ! czekałam na słowo zyrtec, ale była cisza w tej sprawie. w sumie nie wiem dlaczego sama nie zapytałam, ale już nie chciałam bawić się w lekarza, bo i tak już dochodziłam się z nimi w sprawie ponowienia maści ze sterydem (0,2)... Evelio czy JJ miał to uczulenie jak karmiłaś swoim mlekiem ?

      Usuń
    8. Eeeeejjj, zaraz, zaraz, banan u nas też się pojawił(?)
      Głownie w formie słoiczkowej ale ostatnio to i do łapki trochę dostał surowego:/ Ale to tak rzadko...

      Usuń
    9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. Aaaaaa! No i zdjęcie cudne!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:-) Babci udało się uchwycić Kubę w konsumowaniu dania dnia:-)

      Usuń
    2. zdjęcie jest the best! oczęta w pełnej krasie, a co do jedzenia, to świetnie to ujęłaś!

      Usuń
  4. No i chwała Ci za to! Już sama miałam wyrzuty sumienia czytając na niektórych blogach, że należy tak czy inaczej...bo piramida żywienia...bo co i kiedy należy wprowadzać...O nie! Czasem dam zupkę małej ze słoiczka, czasem ugotowaną po domowemu. Raz nawet się zapomniałam i dostała ze szczyptą soli, bo w ostatniej chwili cofnęłam solniczkę, bo pewnie byłoby wiecej...małej nic nie jest, więc nie dajmy się zwariować:)) buziaki dla przystojniaka:))

    OdpowiedzUsuń
  5. No i super:) Matczyna intuicja plus zdrowy rozsądek dają najlepszy efekt;)

    ps.Nam Junior dzisiaj po raz pierwszy zjadł żurek;))

    OdpowiedzUsuń
  6. mój wciera sobie w oczy obiady... ale ale łyżką zaczyna sam machać :):)
    ja im bardziej w te tabele patrzę tym bardziej głupieje wolę stanac przed półką w ekologu i wybierać :)
    zyrtec nie szkodzi dzieciom i nawet mamy karmiące mogą go jeść (ja jadłam już parę razy)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, co lekarz to inna opinia i jak im ufać na miłość...

      Usuń
    2. Wiesz...JJ nie miał aż takiego uczulenia, gdy karmiłam go piersią. To znaczy miał czasami na prawym policzku czerwone plamki, ale to dlatego, że ja podczas karmienia jadłam prawie wszystko, więc niektóre rzeczy mogły go uczulać. Dopiero jak zaczął dostawać inne rzeczy to na ciele dostał licznych szorstkich plam.

      Usuń
  7. Ja niestety, albo i stety ostrożnie podchodzę do nowości w diecie, bo jak mi wytłumaczyła lekarka to nie teraz tylko w przyszłości może się to odbić. A, że alergików w rodzinie mam sporo wolę dmuchać na zimne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już jestem ostrożna, jeżeli chodzi o mądrości lekarskie. Nie ufam im. Jeden uważa, że mleko uczula tylko w 2%. Drugi, że to tylko mleko uczula. Trzeci, że dzieci z tego wyrastają. Tak więc bardziej liczę się z moimi własnymi odczuciami niż lekarskimi mądrościami.

      Usuń
  8. Zdrowe podejście! My pilnujemy, żeby nie dawać cukru i w miarę stałych godzin posiłków, bo synko jak piesek przy stole stoi cokolwiek człowiek nie je, ale nie dostaje poza swoimi godzinami. Natomiast Tymek też próbuje coraz bardziej "ludzkich" posiłków: kluski śląskie babci kocha, spija z zamiłowaniem sok z pomarańczy i innych owoców, jest też fanem potrawki z kurczaka. Ale o czekoladzie będzie mógł pomarzyć jak skończy co najmniej 3 lata... Trochę z przerażeniem patrzę na znajome, których kilkumiesięczniaki wcinają Grześki rozpuszczając je w buzi, a mamuśki takie szczęśliwe... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fakt, że moim przewodnikiem jest obecnie intuicja, nie oznacza, że jest ona pozbawiona pewnych zasad. Ale zasady pochodzą z wewnątrz. JJ nie dostaje słodyczy, pije jedynie wodę. Nie próbował jeszcze jogurtów i cytrusów...w sumie to dzisiaj dostał kawałek pomarańcza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też TYLKO woda z tych kupowanych ;) Co do cytrusów to pił kilkakrotnie soki, bo Dziadki są fanami soków ze świeżo wyciskanych owoców, pił zawsze łyżeczką i był zachwycony, a że żadnych skutków ubocznych nie było, to pić będzie. Po jogurtach też nic się nie dzieje, najpierw kupowaliśmy Bobovity, ale szybko przerzuciliśmy się na Zott bez cukru + blendowane owoce.

      Usuń
  10. Masz super podejście! Zgadzam się z Tobą w 100% :)
    Ja też nie przestrzegałam "magicznej" tabeli żywieniowej, jak Olka coś zainteresowało to dostawał to do spróbowania a ja go obserwowałam. Wierzę, że dziecko ma intuicję i wie, co i kiedy jest dla niego dobre :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja się boję, bo mam brzuchowego wrażliwca...Boję się wycia znowu.Ale zaczynam coraz odważniej, na czuja zupełnie. To, co było niby w podręcznikach zezwolone - u nas nie sprawdzało się. Teraz wybieram nie to, co wolno, tylko to, co na logikę, może masakry nie wywołać;-P

    Dzisiaj nacio wyjadał warzywa z naszej zupy "dorosłej". ale byłam w szoku. Że się odważyłam;-P

    OdpowiedzUsuń
  12. Adas ma ponad 9 miesiecy i zupki nadal miksuje dosc dobrze, bo wieksza grudka i juz ma odruch wymiotny, ale jak tata dal mu wczoraj piete chleba ze slonecznikiem (no maly tak blagal oczami, ze musial) to wciamal polowe, a nie ma jeszcze ani jednego zeba:) Mysle, ze dzieci same dobrze wiedza, co im potrzeba i my rowniez musimy byc czuli na te sygnaly. Na banany warto uwazac. Ja daje ze sloiczka raczej.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. podpisuję się ręcami i nogami:D

    OdpowiedzUsuń
  14. ja też tak robię! nie patrzę na książki, tylko jak widzę że jest gotów to dostaje i już :-).
    A najgorzej to zjeść śniadanie w towarzystwie Adasia - tak mlaska, że po prostu nie da się mu nie dać spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. a i u nas dokładnie tak samo :) jeju ile się na ten balkon zbiera :) u nas na lodówce wciąż wisi schemat od Twojej koleżanki - kolorowy ładny :) ale teraz już raczej jako inspiracja czego jeszcze nie próbowaliśmy a można. Stasiek ma już rok ale wciąż jednak nie próbowałam dać mu np. orzechów :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  16. O proszę! I bardzo słusznie - popieram całkowicie :))) U nas też rządzi głównie intuicja, chociaż nie powiem, na początku bardzo się pilnowałam, studiowałam i uważałam na to, co Luśke wkładam do pyszczka. Ale szczęśliwie póki co nie naszły nas większe sensacje - alergii zdaje się nie mamy bo i miodu było troszeczkę i cytrusów. Orzechów jeszcze nie, bo nie bardzo wiem jak i w czym... Ja się tylko staram uważać na to, co Luśkę wzdyma, żeby uniknąć wrzasków...

    OdpowiedzUsuń
  17. Popieram całkowicie:) a fotka śliczna:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo mi się spodobało to co napisałaś o dorabianiu filozoficznych otoczek do naturalnych spraw związanych z wychowaniem dziecka.
    Moje dziecko zaczynało od papek, w pewnym momencie dostało bułę, w wieku 11 miesięcy spokojnie sobie radził z żuciem praktycznie wszystkiego, odkąd wyrosły mu czwórki gryzie i je wszystko. Nie bawiłam się w żadne BLW i robienie z posiłku nie wiadomo czego. Jadł słoiczki, bo tak było mi wygodniej, bo łatwiej było mi wziąć posiłek na spacer i zaserwować w parku. Gotowałam mu z normalnych warzyw ze straganu warzywnego na placu, uważam, że to zdrowy kompromis między warzywami z supermarketu i eco bio i innymi wynalazkami trendu ekorodzicielstwa. Cukru staram się nie dawać, ale zdarza się, ze Młody uszczknie jakieś ciastko na rodzinnym spędzie i czasem w biegu daję mu granulowaną herbatkę gdy akurat nie mam zaparzonej owocowej. I żyje.
    BLW, Attachment Parenting i inne srutu tutu, robienie z macierzyństwa jakiejś religii. Drażni mnie to. Jak ktoś śpi z dzieckiem w jednym łóżku, nosi je w chuście, rezygnuje z wózka, kupuje produkty eco to jest trendy. A kobieta, która od początku nauczyła dziecko spania we własnym łóżku, karmi butelką i nie podnieca się każdym aspektem macierzyństwa to jakiś dziwoląg
    Nessie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:-) Jesteśmy z tej samej planety. Uważam, że każda mama powinna kierować się tym co serce jej podpowiada, tym co stara się jej przekazać dziecko i tym co również dla niej jest dobre. Nie krytykuję innych mam, ale chcę, aby inni szanowali mnie za moje poglądy. Nikt nie ma prawa krytykować moich przekonań...gdyż one wynikają z intuicji. Dalekie jest mi macierzyństwo z DDTVN. Kubuś śpi w swoim pokoiku i to od pierwszego miesiąca, dostaje na obiad słoiczi, gdyż nie chce mi się gotować, a jak gotuję to również z rzeczy z warzywniaka, nie noszę go na rękach, nie potrzebujemy wyrafinowanych zabaw do tego, aby fajnie minął nam dzień. Ale to jest nasze i nikomu nic do tego:-)

      Usuń
  19. ja też daję odważnie i hojnie! jak mu nie smakuje, to nie je. Na szczęście u nas bez alergii. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  20. Pochwalę się też, a co!? ;)

    Wczoraj mój Maluch zjadł trochę pączka, o!
    Poza tym uwielbia mandarynki ;)))

    Ściskam!

    /asia/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu czy prowadzisz bloga? Gdyż w Twoim profilu nie ma o tym wzmianki.

      Usuń
    2. Nie, nie prowadzę, ja sobie tylko tak podczytuję :)

      Pozdrawiam

      /asia/

      Usuń
    3. :-) to tym bardziej mi miło:-)

      Usuń
  21. Co do Zyrtecu to Nasz starszak też przyjmował w kropelkach bo miał skazę na poliku i tez nie było wiadomo od czego, Do tego maść sterydowa ale bardzo krótko i wszystko elegancko zeszło.

    Słyszałam, że obecnie odchodzi się od Zyrtecu i Clemastinum. Niektórzy alergolodzy twierdzą, że dzieci nie powinni ich przyjmować ale dlaczego to nie wiem (Starszak nadal dostaje Clemastinum, gdy ma katar np.).

    Kobieto przed 30 może Wasza Pani alergolog też tak uważa?! Może zapytaj się pediatry? Nam przypisywał to pediatra...

    Pozdrawiam

    /asia/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. być może tak uważa, choć mogę wątpić, że jest kobieta na bieżąco, bo zdziwiona była, że już gluten podaję ?! jakbym miała przyjemność drugi raz to już bym drążyła temat, wtedy weszliśmy tylko na konsultację z inną doktor, bez kolejki. A jak długo używałaś tej maści ze sterydem ? u nas ona działa pięknie, więc zaczęłam smarować co drugi dzień. nie wiem dlaczego najgorzej robi się teraz po nocy. czyżby podrażniała pieluszka pod głową (syn śpi na boku) ? chyba, że woda z kąpieli podrażnia, rozgrzewa, bo Mały się bardzo chlapie. Ciało pięknie się wygładziło po ATOPRZE.
      Z pediatrą na razie się nie widziałam od skierowania mnie do dermatologa w sprawie buzi Małego.

      Usuń
    2. Nie pamiętam bo to było jakieś 4 lata temu ale wiem, że miałam przykaz bardzo krótko być może do tygodnia (wnioskuję po tym, że tyle czasu miałam całkiem niedawno stosować maść sterydową u siebie).
      Pamiętam też, że latem Syn miał to miejsce jaśniejsze (jak się opalił), używałam wysokich filtrów lub blokerów i obecnie już jest w porządku. Chociaż jedna lekarka nastraszyła Nas bielactwem...

      Poza tym trudno mi podpowiedzieć, co może podrażniać. Wiem tylko jedno, że u Nas jak pojawiło się nagle to też nagle zniknęło. I nie wiadomo od czego, zmieniłam dietę, proszek, kosmetyki itp. i nadal było. Więc to chyba nie od tego. Zyrtec podawałam dosyć długo
      (ok. 2-3 lata).

      Pozdrawiam ciepło

      /asia/

      Usuń
  22. Och, jaka ja byłabym szczęśliwa, gdyby moja mała jadła słoiczki lub moje potrawy, nie krzywiła się, nie krzyczała po paru łyżeczkach. Albo zjadła bez krztuszenia/duszenia coś większego. Niestety nie jest tak łatwo, więc szukam alternatyw i wyrażam swoje obawy. Nie dorabiam żadnej filozofii ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ten wpis nie miał nic wspólnego z Twoim. Dopiero teraz przypomniałaś mi, że pisałaś o BLW. To po prostu moje przemyślenia. O tym, że nie potrzeba książek, aby nakarmić dziecko. U nas wcale nie jest kolorowo. Obiady to częsta histeria. Dlatego ja zaglądam do własnej intuicji. Tam szukam rozwiązań.

      Usuń
    2. My też mamy podobnie - tak dla pocieszenia;-P

      Usuń
  23. Popieram !! Ja też zdałam się na intuicje i Młody wcale źle na tym nie wyszedł a moim zdaniem nawet wręcz przeciwnie :)
    Pozdrawiam :)


    PS. Wysłałam już zaproszenie :) czekam na odwiedziny moja-mala-rodzinka.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jejciu jak tu tłoczno się zrobiło!Super Ev! A to tylko o żarciu pogaduchy;-P

    OdpowiedzUsuń