sobota, 4 lutego 2012

poczuć to raz jeszcze

Pojawienie się w naszym życiu Kubusia, było dla mnie tak wielkim przeżyciem, że przez pierwsze tygodnie nie potrafiłam sobie tego wszystkiego poukładać. Przez pierwsze miesiące po omacku poznawałam jego potrzeby, odczytywałam w jego oczach własną nową rolę. W sumie rolę życia, jaką jest bycie Mamą. Nie był to łatwy czas. Gdy wtedy w umyśle pojawiała się myśl, że mogę ponownie przez to przejść, że ponownie mogę być w ciąży, z przerażeniem odganiałam podszepty w ciemny kąt. Ciało spinało się, serce przyjmowało na klatę przeraźliwy lęk. O nie! Zdecydowanie nie! Najbardziej chyba przerażało mnie to, że JJ jest jeszcze taki malutki i nie wyobrażałam sobie, jak mogłabym opiekować się nim, będąc jednocześnie w ciąży. Czas mijał szybko. Poznajemy się nadal, ale są to nowe dni pełne miłości, ciepła i w sumie wzajemnego zrozumienia. Jest bezpiecznie. W tym tygodniu tatą został M. Przysłał Krisowi zdjęcie Synka. Ucieszyłam się bardzo, ale gdzieś w zakamarkach duszy poczułam ukłucie zazdrości. Zazdrości o tę wyjątkową chwilę, jaką są narodziny własnego dziecka. O chwilę, której zbyt często w życiu ponownie nie przeżyjemy. Usiadłam obok Krisa i zaczęliśmy oglądać filmiki z Kubusiem. Mamy chociaż to, gdy wspomnienia zaczną się zacierać.




Aktor pierwszego planu: JJ

17 komentarzy:

  1. Jejciu jaki piękny klusiaczek robaczek;-P
    Też czuję tę zazdrość kochana. A najbardziej o brzuszki ciążowe i wszystko to, co się z owym brzucholkiem łączy i po sobie następuje. Magia...

    Przepleciona małym koszmarkiem;-P

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejciu jaka kruszynka :))

    Ja czekam na własciwy moment i deja vu fundujemy sobie, a co!

    OdpowiedzUsuń
  3. dokładnie, narodziny są cudowne, piękne, wzruszające :) ja już mam dwójeczkę, ale pewnie chętnie bym się skusiła na trzecie za jakiś czas tylko, że żyjemy w takim społeczeństwie, co zaraz od wielodzietnej patologii wyzwie
    :( a teściowa by pewnie zawału dostała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. My w planach mamy trójkę! ach to będzie fantastyczna patologia:-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. My też mamy taki filmik Mai prosto z brzucha. Ostatnio oglądając prawie się popłakałam. Cudowne są takie wspomnienia.
    I my też planujemy patologiczną trójkę :P

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas te początki i pierwsze tygodnie i miesiące to był najpiękniejszy czas w życiu. Choć parodniowy Baby Blues i mnie nie ominął. My chcielibyśmy mieć dwoje dzieci, na trójkę się nie szarpniemy ;) Trzeba je jeszcze kiedyś wykształcić i pomóc się usamodzielnić, a w naszym "wspaniałym" kraju wszystko jest pod górkę, szczególnie finansowo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda kobieta przechodzi to w indywidualny sposób. Zdecydowanie, w porównaniu z początkami, teraz przechodzimy najpiękniejsze chwile w życiu:-) i mam nadzieję, że tak już będzie zawsze. Natomiast ja pod względem przyszłościowej ilości dzieci jestem optymistą. Mój tata ma pięciu braci, a dziadkom nigdy się nie przelewało. Żyli bardzo skromnie i tak też udało im się wychować synów. Zobaczymy. Możemy sobie planować, a przyszłość i tak pokaże.

      Usuń
  7. Jako mama dwóch córek, zaręczam Ci,że to uzależnia. Ja oczywiście chciałabym jeszcze co najmniej dwójkę :) Ale mąż w marcu kończy 40-stkę i twierdzi,że jest za stary:)Te chwile to najcudowniejsza rzecz w życiu,jaką może doświadczyć kobieta:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój tata miał 41 jak ja się urodziłam :D

      Usuń
    2. Hafija,pozwól,że wykorzystam tą informację w nakłanianiu męża :)

      Usuń
  8. jejku jak fajnie placze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam dwójkę i mi wystarczy:)) A Kubuś okruszek słodki:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też czuję czasami uczucie zazdrości jak widzę dziewczynę w ciąży, ale zaraz sobie przypominam jak te moje początki ciąży wyglądały i już zazdroszczę mniej. Nie zmienia to faktu, że też myślę o rodzeństwie dla Małego Rycerza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nawet nie chodzi o stan bycia w ciąży. Moja dobra koleżanka jest obecnie na początku ciąży, kuzynka również i te dobre nowiny wywołały we mnie wielką radość, ale nie zazdrość. Natomiast TEN konkretny moment, gdy maluch pojawia się na świecie...za tym zatęskniłam.

      Usuń
  11. Zgadzam sie Evelio, ja też najbardziej w pamięci mam ten moment kiedy zobaczyłam moich synków po raz pierwszy po urodzeniu :) to jest niesamowite :)
    Jak słodko Kubuś popłakiwał na filmiku:) malutka szkarbotka chciała się przytulić do rodziców, a tu jakiś film kręcą :)Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  12. Dokładnie to samo czulam w pierwszych miesiącach życia Nadusi,a teraz...? chcialabym to przeżyć na nowo,chciałabym znowu być w ciązy, chcialabym znowu przytulić nowo narodzone dziecko.. tęsknie za czasami kiedy Nadia była kruszynką,taką nieporadną, przesypiającą większość dnia..a z drugiej strony nie mogę się doczekać tego co jeszcze przed nami :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja cały czas jestem na etapie przerażenia kolejną ciążą...ale uśmiechnęłam się widząc Twoje Maleństwo i ten Jego słodki pisk/krzyk :)

    OdpowiedzUsuń