niedziela, 26 lutego 2012

marchewka czy kijek

Odkąd sięgam pamięcią, kary nie robiły na mnie większego wrażenia. Oczywiście wprowadzały chaos do świata emocji, zaburzały poczucie mojej wartości, zwiększały żal oraz odczucie niesprawiedliwości i niezrozumienia. Ale nie przynosiły efektu. A jeżeli jakikolwiek, to tylko chwilowy. Natomiast pochwały i nagrody to już inna historia. Dobre słowa, wyróżnienia, głaskanie po głowie i docenienie unosiły mnie ponad ziemię i motywowały. Tak funkcjonuję do tej pory. Siłą nikt niczego jeszcze u mnie nie wskórał. JJ chyba zaczyna poznawać reguły gry. Wczoraj, gdy wpadł w kolejny szał z powodu odebranej myszki do komputera, przestałam reagować. Dość już miałam kolejnej sceny w stylu: "ja Ci udowodnię, kto tutaj rządzi", fochów, faflunienia i "tupania" rękoma. Podobno takie malutkie dzieci nie działają intencjonalnie, nie wymuszają, nie robią na złość. Jeżeli tak jest w rzeczywistości, to brak mi słów na określenie tego, co dzieje się obecnie z Kubusiem. Bo w moim słowniku odnajduję jedynie słowo na M...MUSZĘ to mieć, natychmiast! Brak reakcji spowodował najpierw zawodzenie: mamama ma mama. A cha! Czyli jednak mama znalazła swoje miejsce w repertuarze licznych dźwięków. Po kolejnym braku reakcji uspokoił się, uśmiechnął i zainteresował zabawką. Dzisiaj rano nieświadomie zmienił taktykę. Popatrzył na mnie, powiedział MAMA i dał mi buziaka. Efekt? Wszystko było Jego.




16 komentarzy:

  1. :D ojejuuuuuu:D
    A wiesz, że na mnie też chwalenie działa:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaaa, i u mnie też działa, az mnie Evelio zainspirowałaś do napisania podobnego posta, bo zauważyłam u swojej Malutkiej że już reaguje na to, jak delikatnie ją naprowadzać, co wolno, a co nie... bo nie jestem ani za bezstresowym wychowaniem typu "luz pas", ale tez oczywiście Boże broń za teorią klapsa, ale uważam, ze różnymi zręcznymi intuicyjnymi nawet technikami, podszytymi mądrą rodzicielską miłością naprowadzać dziecko na to, co może, a czego nie...

      Usuń
  2. Mali manipulanci :))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahaha ale słodziutko!Fajna opowiastka. U nas też Synu robi mi awanturę, zwłaszcza jak zamykam przed nim laptopa, żeby mi klawiszy nie pourywał. Wtedy staram się dać mu coś na zastępstwo;-P
    Mali spryciarze!

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe muszę w sobie ten spokój zbudować... może do mnie też powie mama :) na razie przemawia całe zdania ale oczywiście niepowtarzalne :) a co do pochwał i uporu wobec kar mam TO SA MO! :) do balkonu! chyba trzeba jakąś listę tematów zrobić bo nocy nie wystarczy jak się rzucimy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. słodki :) ja też chcę mamobuziakowania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za słodziak! Wcale Ci się nie dziwię, że "wymiękłaś" :)
    U nas też powoli zaczyna się badanie granic :)
    I jest tzw. "minka" , która pewnie nie raz sprawi , że ulegnę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. :D hmm no cóż, mężczyzna wie czym zdobyć swoją kobietę, a póki co, jest nią dla Kubusia MAMA :D

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja mam ten sam problem od kilku dni. cos zostanie zabrane, nawet najdelikatniej, albo nie moze czegos wziac bo za ciezkie, albo nie moze przejsc bo za ciasno i jest taki wyjec i ryk! ze uszy wiedna.. i najgorsze przy zabieraniu jest rzucanie sie do tylu tupani nogami walenie ojjj strasznie to wyglada, jak by diabelek sie zalczal.

    a buziakow jako takich to jeszcze nie potrafie rozpoznac bo dostaje otwarta buzia w usta wiec nie wiem czy to buzi czy tylko taki cus:)

    piekny buziak!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kubuś obrał odpowiednią taktykę :D
    U nas jeszcze raczej wszystko można zabrać :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale pochwały to zdecydowanie TO co Agule lubią najbardziej :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Nadia też jest na etapie wymuszania ;-)
    jak coś jej zabiorę to jest płacz i zawodzenie i właśnie "mammamammammamammammamama"

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie , jak na razie, zawodzi tylko Starszak w różnych sytuacjach i o różnych porach dnia (ostatnio jak nie pozwalamy Mu grać godzinami na komputerze!).

    Czasem kara a raczej jej groźba skutkują, czasem przynoszą odwrotny efekt, chociaż pochwały też nie są Nam obce! Nikt nie lubi zakazów a już najbardziej chyba dzieci bo najczęściej sami jeszcze nie rozumieją co jest dla Nich dobre a co złe. Dlatego tak się buntują. Co nie znaczy jednak, że czasem nie sprawdzają Nas - Rodziców, na co sobie mogą pozwolić a na co nie...

    Pozdrawiam

    /asia/

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak etap mamamama... jak czegoś nie można dostać w swoje łapki znam doskonale i szczerze mówiąc działa mi on na nerwy. I faktycznie jak tylko młodemu paszcza się śmieje więcej wskóra. Ehhh.... te dzieciaki to jednak małe cwaniaki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Synuś wie, co robi! :) mi też kolana miękną na Tymkowe "mamama" :)

    OdpowiedzUsuń
  15. słodziaszny buziak ! ciekawe kiedy Arianka mnie takim uraczy :)

    OdpowiedzUsuń