niedziela, 18 grudnia 2011

nieproszeni goście

"A miało być tak pięknie". Atmosferę przedświąteczną skutecznie psują nam liczne, niezapowiedziane wizyty. Najgorsze jest to, że goście są na tyle niewychowani, że jak już się zameldują, to nie w głowie im opuścić nasz dom. O nie. Przecież u nas tak miło, ciepło, gościnnie. Tak więc rozgościli się na dobre i zatruwają nam codzienność. Pierwsze do drzwi zapukało zapalenie pęcherza moczowego. Gdy otworzyłam nierozważnie drzwi, z uśmiechem zawołało: "wróciłem!". W ramach poczęstunku karmimy go Bactrimem, który sprowadził nam do domu nocne wymioty i biegunkę. Jakby tego było mało, towarzyszy nam ząbkowanie, które już od rana umila dzień marudzeniem. Ciągłe "nie nie nie", "to nudne", "to boli", "to brzydkie", "na ręce", "leżeć", "do mamy", "do taty", "a w ogóle to łeeeeee!". Atmosfera ta nie zraziła nowych odwiedzających. Próg przekroczył kolejny skok rozwojowy. JJ z chłopca, który jadł wszystko i zawsze, teraz gardzi kaszką, popołudniowym cyckiem, wieczorną kaszką, o popijaniu jej wieczornym mlekiem nie ma nawet mowy. I tak się gościmy. I w duchu liczę, że szybko towarzystwo nas opuści i przywróci tym sposobem dawny ład i porządek.


rysunek: e-hotelarz.pl



9 komentarzy:

  1. A sio! Tacy goście nikomu niepotrzebni. zdrówka życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i normalności :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. koniecznie wyproś tych gości nieproszonych. Twój Dom to Twoja Twierdza i się nie daj im,niech sobie nie myślą! A grymasy przy jedzeniu to pewnie przez ząbki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tacy nieproszeni to zawsze najbardziej namolni...:)
    Ale zdrowiejcie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojojoj... zdrówka dla Kubusia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. o skokach rozwojowych staram się nie myśleć i się nie wkręcać. nie każde małe ma objawy, nie każde wpisuje się w schemat, więc ja ten temat olewam i żyjemy z dnia na dzień borykając się z tym, co dzieje się aktualnie.
    co do zębów: pierwsze cztery przeszły nawet grzecznie, mały był kapryśniejszy, gorzej jadł, miał lekkie rozwolnienie, ale zasadniczo nie było wielkiego dramatu i w takiej atmosferze wylazły dolne jedynki a potem górne dwójki. niestety gdy przyszła pora na górne jedynki (tak, wiem, że wszystko nie w kolejności książkowej ale tak wylazły...) poznaliśmy uroki ząbkowania w pełni: stan podgorączkowy, niespanie w nocy, konieczność o zgrozo! zabierania małego do nas do wyra bo inaczej nie spał nikt, brak apetytu, niespanie w dzień, marudzenie smęcenie i rzomiętoszenie ogólne. a to wszystko unurzane w ślinie cieknącej jak psu wściekłemu (podobno cieknie...). no i dramat bo chcesz pomóc a to boli i boli i widać, że dziecię cierpi. dentinox u nas jakoś średnio przynosił ulgę bo nie można go zbyt często używać. dawaliśmy też syrop przeciwgorączkowy i przeciwbólowy ibufen i było lepiej ale też nie można za dużo... najgorszym skutkiem ubocznym ząbkowania był katar trwający bezustannie przez kilka tygodni, duszący małego i przeradzający się z czasem w obrzydliwy kaszel. miazga. no ale co zrobisz? trzeba przeczekać. i niestety po przeczekaniu nie udało nam się jeszcze wrócić do fajnego zasypiania ani spania w nocy jak wcześniej... i tak z grubsza. ciekawa jestem kiedy się pojawią następne bo znowu się ślinić zaczyna mocniej i marudzi. ech...

    OdpowiedzUsuń
  7. życzę powrotu do zdrowia, tak zerknęłam na dietę JJ - a może za dużo w niej cukrów - ja często zmagałam się z zapaleniem pęcherza i wiem że bakterie pęcherzowe nie lubią kwaśnego środowiska za to uwielbiają cukry, może więcej owoców i herbatka żurawinowa pomogłyby maluchowi

    OdpowiedzUsuń
  8. wiesz tak się nad tym teraz zastanawiam. w sumie porównywałam dietę JJ do diety innych dzieci i wydaje mi się, że karmię go podobnie. Czyli dwa razy w ciągu dnia kaszka, raz przecier warzywa i mięsko i jeden słoik owoców. Czasami dostaje też do kaszki pięć kropli wit. C. Plus pierś, ale ostatnio tylko rano, bo więcej nie chce. Więc teraz nie wiem co powinnam ograniczyć? Ja osobiście stawiam niestety na basen.

    OdpowiedzUsuń
  9. No ale vit C dajesz - jaki masz odczyn siuśków? PH powinno być kwaśne i jak jest kwaśne to raczej nie cukry. A cukry w kaszkach to albo maltodekstryna albo naturalne. Ja podaję kaszki i nie ma problemów z pęcherzem. Wiem jednak, że jak moja siostra jak chodziła na basen to non stop łapała zapalenie a to cewki a to pęcherza, wystarczy, że jedno dziecko ma i w jakiś sposób zetknie się z rzeczami drugiego dziecka. A jak już raz się złapie to niewiele trzeba :(
    To takie moje zdanie...

    OdpowiedzUsuń