wtorek, 6 grudnia 2011

NIE złym emocjom

Różne miałam teorie z czasów PRZED. Ale wiele z nich życie zweryfikowało. A raczej zweryfikował je JJ oraz moje własne emocje i reakcje. Przecież nigdy nie zakładałabym z góry smutnego scenariusza, że Kubuś może wywoływać we mnie negatywne emocje. Ale gdzieś we mnie, głęboko w mojej nieświadomości istnieje schemat działania, automatyczna reakcja, która sprawia, że jego płacz, który trudno opanować wzbudza we mnie irytację i złość. Nie skrzywdziłabym mojego kochanego dziecka, ale czasami krzyk ciśnie się na usta, chęć zostawienia go samego, łzy i moc zaciśniętych ze zdenerwowania pięści. Oczywiście jestem tylko człowiekiem, słabym, emocjonalnym, często zmęczonym i sfrustrowanym. Ale mimo to uważam, że przy dziecku nie ma miejsca na złe emocje. I mimo sytuacji kryzysowych mam w sobie również siłę, aby zacząć się kontrolować. Zaczynamy kolejny skok rozwojowy. Widać to jak na dłoni. Po trzech tygodniach sielanki JJ znowu przechodzi swój poznawczy kryzys. Przyszedł też TEN moment. Zmieniłam schemat. Cały czas kontrolowałam swoje myśli, dosłownie widziałam w swoim umyśle tę złość, która tylko czekała, aby przekroczyć granicę. A ja niczym linoskoczek nad przepaścią szłam z Kubusiem do przodu. Wystarczyła sekunda do utraty równowagi. Ale wyobraziłam sobie, że prowadzę go nad tą przepaścią za rękę. Jestem z nim, a moje podstawowe zadanie, to wspierać go, pomagać, być obok, bezpiecznie przeprowadzić przez nieznany świat i nie krzywdzić. Udało się. Zapanowałam nad sytuacją. I teraz wiem, że potrafię. Że to zależy tylko ode mnie. Oczywiście, gdy następnym razem nie wygram tej bitwy, wybaczę sobie, ale nie zrobię miejsca na kolejne niepowodzenie.


foto: http://www.deser.pl/

10 komentarzy:

  1. mi się wydaje, że jeśli chodzi o cierpliwość i opanowanie to z drugim dzieckiem jest łatwiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. moja mama zawsze mówiła że dziecko wymaga oceanu cierpliwości. i taka prawda. ja mam czasem dni że mam ochotę siąść i płakać lub krzyczeć i niszczyć ale mam szczęście że mąż mnie zawsze wtedy szybko wymieni i ja na jakiś czas uciekam do zajęć które mnie resetują. racja że przy dziecku nie wolno pozwolić sobie na źle emocje bo ono to zawsze wyczuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie to napisałaś. Złe emocje matki pogarszają histerię dziecka. Wiem, że trudno nad sobą panować, zwłaszcza jeśli się jest zmęczonym, ale czyż nie warto dla tego kochanego dziecka?

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj rozumiem Cię, rozumiem...
    Samych pozytywnych emocji życzymy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehhhhh mi bardzo Ciężko panować nad emocjami, chociaż odkąd pojawiła się na świecie Arianna umiem się jakoś bardziej opanować. Oczywiście nie będę twierdzić że nie pękłam, było już kilka razy że płakałam razem z nią ...

    OdpowiedzUsuń
  6. fajnie to ujęłaś. tak często traktujemy dziecko jak złośliwego dorosłego:ryczy, smęci, przeszkadza, rujnuje plany... a przecież to istotka, która tak bardzo potrzebuje wsparcia a nie naszej złej miny i focha.

    psssst nie mów nikomu ale obiecałam sobie, że w grudniu będę aktywniejsza bo zapuściłam się blogowo ostatnio i uległam... w tajemnicy powiem, że być może będzie więcej... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hafi Kris jest zawsze gdy go potrzebuję z wyjątkiem chwil, gdy go nie ma:-) bo przecież pracuje. więc uważam, że trzeba wypracować sobie świadomy system radzenia sobie w takiej sytuacji. Zastąpić złe automatyczne nawyki, również automatycznymi, ale dobrymi:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. zgadzam si z ambiguity, dlatego fajnie, że w blogosferze się nawzajem wspieramy i czasami oprócz samodzielnej walki ze swoimi słabościami, czytamy też u innych, że mają to samo lub podobnie i jest nam lżej... Jesteś dzielna Kochana!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. @Aga - nam też obiecałaś ;)

    Evelio - bo kochany mąż i cudowna żona to wspaniały tandem :)
    Wiesz ja jak w środku czuję, że mogę wybuchnąć to włączam głowę i od urodzenia małego uczę się automatycznego przestawienia się na dobre wibracje i coraz częściej ten automat działa, ale jak to bywa z ludzkim umysłem nie zawsze robi co byśmy chcieli - wtedy wkracza Małżon!
    Teraz jestem sama i trzymam na wodzy emocje - a jak się przeładuję to np ruszam na spacer :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana jak ja się cieszę, że napisałaś ten cudowny tekst.Bo tak dobrze jest mieć świadomość, że to nie tylko ja momentami czuję się tak źle z tymi emocjami...Od razu raźniej jakoś.
    No i ja też chcę nad tym panować. Muszę!

    Współczuję mamom, które nie zastanawiają się nad swoim zachowaniem wobec dzieci...

    OdpowiedzUsuń