poniedziałek, 5 grudnia 2011

chłopiec w spacerówce

Czasami chciałabym mieć więcej beztroski w sobie, odwagi i wiary w możliwości JJ. Niestety prawie osiem miesięcy doświadczenia macierzyńskiego niczego mnie nie nauczyły. A przecież za każdym razem kończy się tak samo. Kubuś szybko weryfikuje moje tchórzliwe obawy. Tym razem sprawa dotyczyła porzucenia zbyt ciasnej gondoli i przesiadki do nowego pojazdu - spacerówki. Powodów, aby odroczyć ten moment, było wiele. Ponieważ JJ sam nie siedzi, ponieważ wózek jest przodem do jazdy i co ja zrobię, gdy Kubuś będzie płakał, gdyż nie będzie mnie widział, ponieważ nie mam śpiworka i będzie mu za zimno, ponieważ...Z drżącym sercem i przy wsparciu Krisa zdecydowałam się na weekendową, wózkową przeprowadzkę. I co? Nic. Żadna z moich obaw nie znalazła odzwierciedlenia w rzeczywistości. Grzeje Syna śpiworek z owczej wełny (polecam!), używamy pozycji leżącej lub półleżącej, a zmiana widoku za "oknem" jest hitem tygodnia.


12 komentarzy:

  1. Jakbym miała taką superową spacerówę,to też bym Syna przeprowadziła;-)My jeszcze w g. się mieścimy...Ponieważ - naliczyć mogę conajmniej 106;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas to samo. Odwlekałam, odwlekałam, bo się bałam, a tu proszę - Amelinda zadowolona, że końcu może obserwować świat, a przy okazji szybciej odjeżdża ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę, proszę jaki doroślak :))

    My jeździmy buzią do mamy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. my nie mamy opcji z widokiem na mame. ale teraz juz nie zaluje:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. czyli jednak dałaś radę i nie było się czego bać :)
    my się przesiedliśmy z musu... wolałabym jakby Adaś jeszcze sobie poleżał w gondoli ale on miał inne zdanie na ten temat :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje, ależ szybko JJ osiąga kolejne "levele"! Z reguły tak jest, że się boimy wszystkiego co nowe, a dzieci są tak zaskoczone i zachwycone nową rzeczywistością, że zdają się nie rozpamiętywać zmiany. Tak było u nas w przypadku przeprowadzki Meli z naszej sypialni do swojego pokoju, z nocowaniem u dziadków, z przedszkolem i tak zapewne będzie, gdy wrócę do pracy a Wojtuś poradzi sobie beze mnie cudownie, za to ja się wypłaczę i swoje podenerwuję.... Dla mnie ze spacerówką nowość polegała na tym, że starałam się ciągle mówić do dziecka, żeby jakoś słyszało, że ta mama gdzieś tam jest z tyłu, i o ile widok matki gadającej do dziecka zwróconego buzią - nikogo nie dziwi, o tyle mama mówiąca do budki - wywołuje dziwne reakcje mijanych przechodniów :) ale można się przyzwyczaić, ja ciągle gadam do tej budki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. super, mój też woli spacerówkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie śpiworek- czarny z owcza wełna, Julo dostał od BabcioDziadków na Mikołaja:D
    Powiem Ci, że my do spacerówki nie chcemy się przeprowadzić, bo to będzie kolejny dowód, że Jul już duży jest:D Także cicho sza o spacerówce!:D

    OdpowiedzUsuń
  9. nas chyba też niebawem to czeka, bo mały w kombinezonie to już tak na styk jest... śpiworek mam i chyba premierę zrobimy tej zimy - naiwnie myślałam, że w gondoli pomkniemy całą zimę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak te dzieci potrafią nas zaskakiwać, niesamowite :) gratuluję przesiadki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gulek w spacerówie jeździ od czwartego miesiąca, też na pół leżąco, chociaż umie już siedzieć.. też nie mamy opcji twarzą d mamy, czego wielokrotnie żałuję, bo lubię patrzec jak zasypia :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. No to fajnie że wszystko dobrze wyszło.

    OdpowiedzUsuń