piątek, 25 listopada 2011

album rodzinny

Raz na jakiś czas lubię z JJ zejść do naszej sąsiadki z dołu. Sąsiadka ma dwulatka, więc Kubuś bawi się świetnie, gdyż jest nieustannie adorowany przez starszego kolegę. Kamil to fetyszysta niemowlęcych stóp. Nie zdążę spokojnie ulokować się na kanapie, a już pod sufitem fruwają skarpetki Małego Astronauty, a jego stopy badane są przez młodego sąsiada. Do tego JJ podstawiane ma co chwilę nowe zabawki, turla się z kolegą na kocyku, a w powietrzu dźwięcznie brzmi: Buba! Buba! Kamil przechodzi obecnie przez fazę rodzinnych albumów. Wyciąga, ogląda, przekłada, palcem wytyka znajome twarze. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę ze smutnej prawdy: Kuba nie będzie nawet miał czego oglądać. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do lokowania zdjęć w folderach komputera, że kompletnie zapomniałam, jak cudowne mogą być wspólne chwile nad rodzinnymi albumami. Szybko naprawiłam błąd zaniedbania.


fot. Evelio

15 komentarzy:

  1. Też nad tym ubolewam - kiedyś była masa pięknych albumów, które można do dziś oglądać i oglądać. Teraz wszystkie zdjęcia posegregowana na płytkach, ale to już nie ten urok.

    OdpowiedzUsuń
  2. my z mężem mamy nasz album od poznania do... dziś ;) czyli mały się złapał :)

    jj na ostatnim zdjęciu wygląda prześlicznie!!

    OdpowiedzUsuń
  3. my mamy albumy :) , ten Twój Astronauta ma taką śliczną buźkę ! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Też wywołaliśmy, bo prześladowała mnie myśl, że któregoś dnia nasz komputer...tfu tfu tfu:D
    Zdjęcia Syna piękne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ps. bardzo lubię przeglądać Wasz post z pierwszego dnia Astronauty;)

    OdpowiedzUsuń
  6. hahaha:-) to już wiem, kto mi statystykę postu podbija:-) ale nie pozostaję dłużna, gdyż ostatnio nadrabiam zaległości Twoje archiwum:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha!No to ja też się przyznam, że jestem największą na świecie fanką stópek synka mego i wieczorem, kiedy skarpety ściągamy, to wąchamy te girki śmierdziuszki a Natek nas nimi po twarzach ugniata.

    No i też podjęłam decyzję, że zdjęcia trzeba wywoływać. Mamy zatem albumik, mamy...
    Nie ma większej i lepszej pamiątki przecież.

    A Kubuś jak zwykle BOSKI!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ostatnio też wywołałam "kilka" zdjęć. Mimo wszystko to fajna pamiątka

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas kilka półek z albumami. Uwielbiam je :).

    OdpowiedzUsuń
  10. Astronauta jest wiadomo - Nieziemski :))))) a ja niestey mam album ze zdjęiami Małej tylko do 5-go miesiąca, a potem czasu było brak, ale musze to nadrobić...

    OdpowiedzUsuń
  11. ja zawsze wywoluje zdjecia. nie wszystkie,bo z torbami bym poszla ale ten najladniejsze na pamiatke :-) dobrze ze jest internet itp bo dzieki fotkom na facebooku tudziez blogu dzieki czemu fotki przetrwaja wieki :-) chyba ze blogspot/facebook je usunie..

    OdpowiedzUsuń
  12. my zaczęliśmy wywoływać zdjęcia jak prababcie odwiedzaliśmy... cóż, one jeszcze komputera nie posiadają :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Doskonale rozumiem Waszego małego sąsiada - jak tu nie ubóstwiać tych maciupkich stópek, no jak? :)
    Ja już od jakiegos czasu się zbieram, żeby oddać zdjęcia do wywołania. Nie tylko te antosiowe, ale i ślubne (a to już 2,5 roku) i jestem już coraz bliżej :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja mam parę folderów ze zdjęciami do wywołania, ale nie mogę się zebrać, żeby je systematycznie wywoływać:/ Za to regularnie wysyłam zdjęcia do Prababci Adika:D

    OdpowiedzUsuń