M: To teraz powiedz mi, o czym marzysz?
Uśmiechnęła się. Uwielbia takie pytania. O czym marzy? Marzy o domu w Portugalii. W sumie to bardziej o tym co czuje się, gdy rano wychodzi się z tego domu i jedzie na skuterze do pobliskiej wioski, aby kupić świeże pieczywo na śniadanie. Marzy o napisaniu książki. Wow. To jest myśl. Pisanie książki w takim domu w Portugalii.
M: Ktoś oprócz Ciebie jest w tym domu?
Nie! Nie ma mowy. Od wielu miesięcy siedzi przecież w domu. Najpierw pierwsza ciąża, rok z Synkiem, zaraz później druga ciąża i już od prawie roku z dwójką. Wszystko w jej życiu, w planowaniu dnia jest podporządkowane dzieciom. Marzy o chwilach samotności. O tak! Taki samotny tydzień w domu w Portugalii na pisanie książki. To jest to!
M: Jak wyglądałby ten dom? Co by go otaczało?
Nie raz to sobie wyobrażała! Stałby na wzgórzu z widokiem na morze. Wokół naturalna roślinność, żadnych sąsiadów. W domu sterylna biel, wymarzony porządek. Białe meble i ona sama. Tak wymarzona sama. Tylko dlaczego taka niespokojna w tej samotności. Coś ścisnęło ją za gardło.
M: Widzisz ten dom? Gdzie pisałabyś tę książkę?
Gdzie? Na tarasie. Odpowiedziała spontanicznie. I zaczęła zastanawiać się dlaczego akurat tam? Przecież ma swój upragniony pusty dom. Właśnie dlatego. Bo ten dom jest zbyt pusty. "Wiesz..." zaczęła nieśmiało..."ja jednak tylko na weekend przyjechałam sama pisać tę książkę". Ale to nie przyniosło ulgi. Nadal coś ściskało ją za gardło. Łzy napłynęły do oczu. Nie! Tak być nie może. Już ma rozwiązanie. To ona jednak pojedzie tam z mężem i dziećmi, ale wyśle ich na kilka godzin do miasta na wycieczkę i wtedy będzie pisała tę książkę. W domu będą ubrania chłopców, porozrzucane zabawki, kubeczki z niedopitym sokiem. Tak! W ten sposób to może książkę sama pisać w domu w Portugalii.
Jakie to prawdziwe.... :)
OdpowiedzUsuńJakbym o sobie czytała :-)
OdpowiedzUsuńteż czasami marzę o całkowitej samotności, o dziwo również w Portugalii :D
OdpowiedzUsuńCiarki mnie oblazły ze wzruszenia...Mam bardzo podobne marzenie...:-*
OdpowiedzUsuńłzy mi się zakręciły normalnie... ze wzruszenia :) Bo moja potrzeba samotności też się wypełnia po kilku godzinach :D
OdpowiedzUsuńPodajmy sobie ręce :)
OdpowiedzUsuńPiękne i takie prawdziwe... Wydaje się, że samotność to właśnie to czego teraz najbardziej pragniemy, ale tak na prawdę my już nigdy same nie będziemy, my już nigdy nie potrafimy być same...
OdpowiedzUsuńDzisiaj też pomyślałam sobie, ze chciałabym gdzieś wyjechać sama. Czytałabym książki, piła spokojnie kawę, spała przez nikogo nie budzona. A potem podobnie jak Ty stwierdziłam, że wytrzymałabym pewnie do wieczora i szybko bym wróciła do mojego rozrabiaki :)
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńbyłam na weekend na weselu, tylko z mężem, bez synka. Było wspaniale.. ale jakoś tak.. uporczywie wracała do mnie ta fala wzruszenia i myśl, co teraz robi mój mały chłopczyk? i co chwilę coś mi o nim przypominało. Ktoś kiedyś mądrze napisał, że gdy zostaje się rodzicem, to godzimy się na to, by nasze serce zamieszkało poza naszym ciałem. Nie spotkałam trafniejszego określenia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjuż któryś raz czytam u Ciebie to co sama czuję, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń