czwartek, 6 września 2012

czas przystosowania

Godzina 15.15. Odbieram JJ ze żłobka. Płacze nieszczęściem pozostawienia. Wychowawczyni z wyrzutem kwituje, że dziecko w takich warunkach nie przyzwyczai się do nowości, skoro mąż mój przyprowadził go o godzinie 15.00! Z niepokojem w sercu robimy zakupy. Dzisiaj na obiad rosół, więc kupujemy włoszczyznę. Co ta włoszczyzna ma do całości? Nie wiem. Ale podświadomość idealnie podsumowała czas, który był przed nami. Od początku września łączę się emocjami nicią porozumienia ze wszystkimi mamami, które pierwszy raz oddały dziecko do żłobka, przedszkola lub szkoły. Gdyż niezależnie od wieku trudy rozstania, lęk przed porzuceniem i nowością, są zawsze takie same. W tym roku zapach późnego lata zmieszany z zapachem owsianki czuję intensywnie jak nigdy dotąd. I chyba już zawsze kojarzyć go będę ze łzami Kubusia po przekraczaniu progu żłobkowego domku, łzami i żalem podczas odbierania, myślą o tym, że trudno mu się zasypia na drzemkę, bo ktoś może zapomnieć, że śpi z misiaczkiem przytulaczkiem, strachem o to, że nie je i o to, że inne dzieci go skrzywdzą, nocami przerywanymi pochlipywaniem. I trwamy w tym procesie adaptacyjnym i staramy się jakoś sobie z tym radzić. Bo JJ mimo płaczu, który jest okazywaniem emocji, bawi się, wcina wszystko, czaruje młodą "ciocię", która przed drzemką głaszcze go po główce i podaje misiaczka, w domu odważniej niż dotąd wchodzi wszędzie, gdzie tylko może, szuka pilota pod poduszkami kanapy i oznajmia co chwilę zdziwiony "nie ma, nie ma!", przytula się i robiąc dziwne miny celowo nas rozśmiesza, czując, że to rodzice bardziej niż on potrzebują wsparcia. Nasz mini przedszkolak z kupionym specjalnie na tę okazję plecaczkiem...dla rodziców!




fot. Evelio

19 komentarzy:

  1. Piękny plecaczek:) Przeszłam żłobkową adaptację dwukrotnie. Tylko, że pod żadnym pozorem nie pokazywałam dzieciom burzy emocji, wręcz robiłam z siebie "zimną sukę" tłumacząc jednocześnie, że ZAWSZE po ciebie przyjdę. Czy poskutkowało? Nie wiem. Mateusz aklimatyzował się prawie miesiąc, a Wikusia tydzień. Ja idąc ze żłobka wyłam, ale dzieciom emocji nie pokazywałam. a teraz...teraz z uśmiechem śmigają do dzieci i widać, że dobrze się czują. Aaaa, Mati poszedł przecież do przedszkola ( Kiedy ja się przyzwyczaję?) I żadnej różnicy w zachowaniu nie zauważyłam, bez problemu, bez histerii idzie bawić się do dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dopisać: Uszy do góry, naprawdę krzywda żadna mu się nie dzieje. Tulam mocno i trzymam kciuki.

      Usuń
  2. Nadusia w żłobku aklimatyzowała się prawie 3 tygodnie, był płacz i wyciąganie do mamy rączek w rozpaczy, ja też płakałam i martwiłam się czy jej się krzywda nie dzieje, czy je, czy śpi.. ale jak śpi, przecież tylko mama i tata potrafią Nadusię uśpić w ciągu dnia...
    Teraz Nadusia zaczęła 4 miesiąc żłobkowy, na odchodne dostaję szybkiego buziaka i pomachanie rączką - bo ona już pędzi, juz jej się bardzo śpieszy - z kolegami i koleżankami wita się ściskając "na misia". Teraz gdy ją odbieram nie ma już łez i żalenia się - pędzi do mnie uśmiechnięta dziewczynka, która ma mi tyle do opowiedzenia "po swojemu" - czasami nawija całą drogę do domu :-D
    od czerwca Nadusia tak bardzo się zmieniła, że ciężko mi w to uwierzyć - mówi coraz więcej, zna nowe zabawy i "figury" taneczne i jest coraz bardziej samodzielna :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Starszak nie zaaklimatyzował się w żłobku :( ale miałam opiekę babci. Do przedszkola za to uwielbia chodzić!

    Wszystko się jakoś ułoży, pomalutku, Kochana...Buziaki dla Was i mieszkańca Twojego pięknego cudnego brzusia :)))

    asia.

    OdpowiedzUsuń
  4. jak ja mocno Was podziwiam
    moje dziecię zostaje z babcią a mi serce truchleje :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My przez pięć miesięcy mieliśmy nianię, więc etap zostawiania mamy już za sobą, ale tego nie da się porównać...bo jednak własny dom, łóżko, zapach gwarantują poczucie bezpieczeństwa.

      Usuń
  5. Plecak czad!
    Ja już przezywam przedszkolna adaptację za rok. Bo jeszcze ktoś zapomni, że Piotruś musi mieć przy sobie swoją pieluszkę tetrową na przykład, buuu

    Pozdrawiam
    Nessie
    www.potworispolka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas również adaptacja żłobkowa. Na razie zaczynamy od 2-3 godzin, bez spania na obcym terenie. Pierwszy dzień bez jednej łzy na początku, ale za to z awanturą i wyrzutami przy odbieraniu ze strony Mikiego, drugi dzień z rykiem na dzień dobry i uśmiechem do Pani na dowidzenia. Staram nie myśleć o nim jak o "małej dzidzi" tylko o dużym chłopaku-rozrabiaku. Oznaką poczucia rozłąki jest chyba jednak to, że jak zamykam drzwi za nim, gdy Pani go odbiera chce mi się ryczeć i tylko Ada trzymająca mnie za rękę podnosi mnie na duchu, że on się lubi bawić z dziećmi. Za pierwszym razem nie miałam takich rozterek, bez adaptacyjnych podchodów zostawiłam Adę na cały dzień i poszło jakoś samo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ściskam! Sama za 2,5tyg wracam do pracy i już sie boję jak przeżyję kilkugodzinną rozłąkę 5x w tygodniu

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak JJ wyrósł... taki poważny się stał ale oczka i tak te same i ten wspaniały wzrok nad którym się rozpływam :)
    Jak się czujesz Mamo? Pewnie już wiecie czy Kubuś będzie miał braciszka czy siostrzyczkę więc czekam również na tę wiadomość :)

    Proces adaptacyjny jest taki trudny i przykry dla wszystkich... dobrze, że to mija i później jest tylko lepiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie...dobrze, że mija:-) A Kubuś rzeczywiście zmienia się bardzo. Ten tydzień dopiero mi uświadomił, że to już chłopiec rośnie. Czuję się dobrze:-) wiemy wiemy ale to dłuższa historia, którą muszę opisać:-)))

      Usuń
  9. Przetrwajcie ten czas, a na pewno wszystko dobrze się ułoży! Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ściskamy mocno, przeżywaliśmy takie emocje rok temu. Całe szczęście z każdym tygodniem było coraz lepiej i na pewno będzie i u Was:) Pozdrawiamy:)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja załuję, że Klaudia nie może chodzic do żłobka, osobiście uważam, że czas spędzony z rówiesnikami na zabawie daleko więcej jest dla dziecka przyjmny, niż przebywanie codziennie z nianią (choc akurat niania nasza jest ok)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był między innymi ten plus po stronie żłobka. Nianię Kubuś miał bardzo fajną, ale żłobek też od września mieliśmy w planach ze względu na to, że jak urodzę w grudniu to bez żadnej pomocy z Kubusiem w żłobku dam sobie lepiej radę.

      Usuń
  12. Współczuję. Mam nadzieję, że adaptacja pójdzie szybko. Pietruszka się przyzwyczajał do złobka jakieś 2 tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jaki to słodziak!!! Wiesz ja boję się tego momentu rozstania, jak moja mała przylepa dogada się z dziećmi... chciałabym czasem schować ją znowu do brzucha i nikomu nie oddawać

    OdpowiedzUsuń