Skończyła się sielanka dla spokoju umysłu. Czas włączyć system wstępnych zabezpieczeń. JJ jest coraz bardziej ruchliwy, ciekawski i nieobliczalny w swej penetracji świata. Wczoraj, gdy już przetransportowałam go do zaparkowanego w piwnicy wózka i wyjmowałam go z nosidła, z radością otworzył buzię. A tam, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, ujrzałam coś na kształt króliczego bobka. Całe szczęście zachowałam spokój i rzeczowo zapytałam: "co masz w buzi Kochanie?". To pytanie automatycznie zamknęło mu usta. Skubany schował zdobycz pod górną wargę i dopiero po pewnym czasie usilnych poszukiwań udało mi się ją usunąć. Po powrocie do domu zlokalozowałam maskotkę, która została oskubana przez Kubusia i pokazałam Krisowi.
Kris: Ha! I mamy poszkodowanego!
To całe szczęście, że znalazłaś, aż strach pomyśleć co by, gdyby ...
OdpowiedzUsuńOjojoj!Czyli to nie tylko Szuszu rządzi:-D
OdpowiedzUsuńBiedna maskotka ;D hehehe
OdpowiedzUsuń:) sprytny łobuziak
OdpowiedzUsuńSzczęście,że zauważyłaś...chyba trzeba samemu przetestować zabawki zanim damy je maluchowi... już wyobrażam sobie minę mojego męża,patrzącego jak targam za uszy i gryzę maskotkę :)
OdpowiedzUsuńNo tak, to teraz czeka Was ciekawy okres. Zochacz raz zjadła z podłogi ziarnko pieprzu. Nie była zachwycona ;).
OdpowiedzUsuń