niedziela, 27 października 2013

wyobraź sobie...

Usiądź wygodnie, wyobraź sobie i zastanów się, co dokładnie czujesz. 

Wyobraź sobie, że pewnego dnia Twój ukochany mąż, partner, przyjaciel przyprowadza do domu inną kobietę. Z uśmiechem na ustach oznajmia: "Kochanie od dzisiaj Ona zamieszka z nami. Jest taka fajna, kochana, wspaniała, bądź dla niej miła". Pewnego dnia odkrywasz, że Ona chodzi w Twoich ubraniach, nosi Twoją biżuterię, jeździ Twoim autem. "Przecież Tobie te wszystkie rzeczy nie są już potrzebne. Na Ciebie te ubrania nie pasują, biżuterią i autem musisz się z nią podzielić" słodko oznajmia miłość Twojego życia. Następnego dnia, gdy wracasz do domu z pracy, odkrywasz, że leżą razem w Waszej sypialni, przytulają się, a on mówi jej jaka jest wspaniała. Gdy spędzacie razem czas musisz uważać na to co robisz i mówisz, bo ona jest taka wrażliwa i przez Ciebie często płacze. I jak się czujesz? 


Teraz już wiesz, jak czuje się Dziecko, gdy w jego życiu pojawia się rodzeństwo!
 


środa, 16 października 2013

zazdrość

Obce jest mi uczucie zazdrości o materialny byt. Nie zazdroszczę samochodów, ubrań, mebli, mieszkań, lodówek, pralek, opiekaczy, obrazów, złotych klamek, komputerów, telefonów. Nie przywiązuję się do rzeczy. Są...cudownie. Nie ma? Będą lub nie. Oczywiście jeżeli stać mnie na coś wspaniałego i z wyższej półki to korzystam z tego, ale nic za wszelką cenę, bo nie to jest celem mojego szczęścia. Celem mojego obecnego szczęścia są dzieci. I tu w zazdrości ponoszę klęskę. Walczę, zmagam się sama ze sobą, myślom złym daję kopa, ale nim znikną potrafią ścisnąć za gardło. Moja logika uważa, że porównywanie nie jest dobre. Przynosi cierpienie, osłabia, niszczy samoocenę. Wystrzegam się jak ognia słów: "zobacz Kubusiu a inne dzieci to, a Ty to", bo dzieci moje to nie inne, lecz to ONE, wspaniałe w swej wyjątkowości, nieporadne w swojej nieporadności, zdolne w swych własnych zdolnościach, z wadami z własnych wad. I wszystko pięknie i mądrze. Do czasu. Po kilku już fizykoterapiach każdy ma nadzieję na cud. Ćwiczenia, Kamilek siedzi, ćwiczenia Kamilek raczkuje, ćwiczenia Kamilek chodzi, ćwiczenia Kamilek przynosi mamie śniadanie do łóżka. A tymczasem Kamilek jak w miejscu stał, tak stoi. I gdy przeglądam blogi i widzę Maluchy genialne w swej sprawności, to boli mnie i pytam kiedy. I przepraszam Was za tę zazdrość, przepraszam siebie, a przede wszystkim Kulczysława.


poniedziałek, 14 października 2013

prezes w kocyku

Jest przystojny, wpływowy, bogaty. W świecie jest KIMŚ. Prezes dużej korporacji. Decyduje, wydaje polecenia, ocenia, zarządza. Wzbudza respekt, lęk, zazdrość. Zawsze dobrze ubrany, zadbany. Drogie garnitury, zegarki. Nowy model samochodu prosto z salonu. Kobiety przy jego boku piękne. Wydawać by się mogło, że ma wszystko. Na terapii siedzi w kącie, cały drży, otulony ciepłym kocem i ramieniem psychoterapeuty. Właśnie rozpoczął swoją drogę dawania sobie miłości, której w dzieciństwie w wystarczającej ilości nie dostał. Taki silny i bogaty, a jednocześnie tak bardzo ubogi. Nie bez przyczyny w moim życiu pojawiła się Monika - fizykoterapeutka Kamilka. Odkąd opowiedziała mi tę historię, nie mogę przestać przytulać chłopców. Nie ważne są porządki, zmęczenie, znudzenie, brak sił. Gdy tylko przypomnę sobie jej słowa, rzucam wszystko i tulę. Dam moim dzieciom tak wiele MIŁOŚCI, aby nie musiały "tułać się po świecie w jej poszukiwaniu".







wtorek, 1 października 2013

uwaga na życzenia

Gdy długo nie piszę, w mojej głowie zaczynają rozpychać się litery, słowa, zdania wołają o realny byt, tematy zagłuszają normalne, codzienne funkcjonowanie. Wiele wesołych Kubusiowych anegdot ciśnie się na myśli. Ale wycisnąć ich chwilowo nie potrafię. Mimo, że radośnie jest i zaskakująco, to jednak, gdy w życiu problem jakiś się pojawia, trudno skupić się na tej słonecznej stronie dnia i udawać, że wszystko jest w porządku. Jakiś czas temu marzyło mi się, aby Kulka był jak najdłużej bobasem przytulasem, który do szczęścia potrzebuje tylko bliskości. Marzyłam i spełniłam. Tylko, że to spełnienie zaczęło mnie niepokoić. Od piątku przerabiam powtórkę z rozwojowej rozrywki. Przerabiałam tę lekcję z Kubusiem, odrobiłam i zapomniałam, teraz przerabiam z Kamilkiem. Miałam nadzieję, że z Kulką będzie inaczej, że szybko przy Kubie ruszy, nie będzie zamartwiania się, zastanawiania, analizowania. Minęło dziesięć miesięcy, Kulka nie siedzi samodzielnie, o przemieszczaniu się nie wspomnę. Od piątku zaliczyliśmy już wizytę u neurologa, z której wyszłam siwa i z czarnymi myślami,  dwie rehabilitacje, wizytę u laryngologa, wizytę u naszego pediatry, po której trochę mi się przed oczami rozjaśniło i powrócił mój naturalny kolor włosów. Przed nami badania krwi na tarczycę, kolejne ćwiczenia i jeżeli te nie przyniosą rezultatu, badania genetyczne, na które czeka się "tylko" pięć miesięcy. Dzisiaj po kolejnej jakiejś tam wizycie Kamilek popatrzył na mnie poważnie i zdawał się myśleć: "Matko, odbiło Ci, daaajjj mi spoookójjjj, nie zawracaj mi głowy, ja mam swoje powolne sprawy, a Ty mnie męczyyyysz".