Odkąd jestem mamą, często przekonuję się, że obawy niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Na początku bałam się ruszyć z JJ do sklepu, urzędu, do centrum autobusem, nad morze, do znajomych, na basen. Każda nowa rzecz wzbudzała we mnie lęk. Właściwie nie wiem dokładnie czym ten lęk był spowodowany. Chyba najbardziej obawiałam się tego, że Kubuś zacznie płakać, a ja nie będę potrafiła go uspokoić. Maluch za kilka dni skończy pół roku. Jestem odważniejsza o sześć miesięcy doświadczenia. Ale to nie zmienia faktu, że dzisiaj pakowałam naszą walizkę w atmosferze niepokoju. Przed nami 500 km. Wyruszamy do warszawskich dziadków. Przed nami droga, tydzień poza domem, oswajanie Malucha z moimi rodzicami, spotkania z przyjaciółmi, tym razem droga do centrum, która z 10 min przedłuży się do godziny. Ulice, po których ostatni raz chodziłam z beztroskimi myślami w głowie. Kawiarnie, gdzie w powietrzu unosiły się młodzieńcze dialogi. Teraz wracam jako mama i zastanawiam się, czy poradzę sobie z nową sytuacją.
Etykiety
badania
(3)
bunt
(1)
choroby
(5)
ciążowa moda
(15)
ciążowe emocje
(25)
ciążowe tematy
(8)
dziecko i kot
(5)
gadżety
(1)
garderoba astronauty
(3)
garderoba kulki
(1)
gry i zabawy
(14)
konkurs
(2)
książki i poradniki
(2)
kulinarnie
(4)
macierzyństwo
(59)
mama wraca do pracy
(6)
odpieluchowanie
(1)
pociążowa moda
(2)
podróże
(8)
rodzeństwo
(11)
rozwój astronauty
(49)
rozwój kulki
(6)
skoki rozwojowe
(5)
tacierzyństwo
(2)
wychowanie
(9)
wyprawka
(10)
zachcianki
(3)
związek
(3)
żłobek
(4)
żywienie
(12)
Na pewno!Na pewno!Na pewno!Kto sobie poradzi, jak nie Ty?!I będzie cuuuuuudownie, zobaczysz!Zazdroszczę, ach zazdroszczę wielce...Pozdrów Syrenkę ehhhh;-(
OdpowiedzUsuńnie myśl po prostu jedź...:p do miłego:)
OdpowiedzUsuńPoradzisz sobie na pewno.Kochana ja w wakacje sama z moimi dziewczynkami(Kinga miała 3 miesiące) jechałam 600 km pociągiem! Więc nie ma opcji,że Ty sobie nie poradzisz:)
OdpowiedzUsuńporadzisz, poradzisz chociaż szczerze mowiąc rozumiem Twoje obawy, dla mnie ciągle wyprawa do miasta oddalonego o 20km to jak wspięcie się na Mount Everest
OdpowiedzUsuńA jakbyś miała chwile nudy to daj znać może uda się znaleźć chwilę na wspólny spacer :)
OdpowiedzUsuńWiem o czym piszesz... Też mam obawę przed każdą nowostką związana z Niunią
OdpowiedzUsuńMam dokładnie takie same obawy:/ boję się, że Piotr zacznie płakać, a ja nie dam rady go uspokoić... nie mamy za sobą jeszcze żadnej większej wyprawy, więc moje myśli nie są jeszcze oswojone w tej kwestii :)
OdpowiedzUsuńBędziecie zwiedzać to co znajome jak całkiem nowe i nieznane ;) Cudowne uczucie.
OdpowiedzUsuńJestem turystka w mieście w którym się wychowałam. Oglądam wszystko nie mogąc uwierzyć, że chodziłam tymi ścieżkami z kapciami i tornistrem. Teraz chodzę z dwuosobową trzódką i opowiadam im, gdzie mama chodziła do przedszkola, do szkoły i na randki zanim poznała tatę ;)
M&A&M
znam ten niepokój znam. nie wiadomo o co chodzi ale czasem dla bezpieczeństwa zostać może w domu? ja postanowiłam od jakiegoś czasu przełamywać się, żeby młodego nie wychować na aliena odludka i widzę, że chyba i tak za dużo czasu spędza tylko ze mną...
OdpowiedzUsuńa jakbyś miała w Wawie ochotę to tylko daj znać - wprawdzie najbliższy tydzień trochę już poplanowany ale takiej okazji nie chciałabym przegapić. nic na siłę oczywiście. pozdrawiam :)
Będzie super, zobaczysz. Dzięki dzieciom nasze życie jest pełniejsze. Inne, ale IMO lepsze. Nawet jeśli logistyka wymaga czasem dużo większego wysiłku niż kiedyś.
OdpowiedzUsuń