W czasach, gdy Mamą nie byłam, miałam dziwne pojęcie na temat rozwoju Maluchów. Wydawało mi się, że po narodzinach wszystko dzieje się szybko, płynnie i bezproblemowo. W skrócie: dziecko rodzi się i wstaje. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo każdy miesiąc jest dla dziecka frustrujący. Jak wiele musi pokonać przeszkód, aby stać się w pełni mobilnym, panującym nad swoim ciałem Małym Człowiekiem. Na początku nie jest nawet świadomy, że jego kończyny rzeczywiście należą do niego. Jakieś ręce latają przy twarzy, często zaczepiają i nawet nie można ich złapać, opanować, zatrzymać. Gdy ręce okazują się być rękami, przez kolejne miesiące odbywa się długa nauka posługiwania się nimi oraz palcami. W między czasie nogi mącą w głowie i rozpraszają. Później przychodzi etap dostrzegania fantastycznych rzeczy, które można dotknąć i posmakować, ale ciemna strona mocy siłą trzyma malucha na plecach i nie pozwala się przekręcić. Okazuje się następnie, że przewrotka niewiele daje, bo jak przekonać fantastyczne otoczenie, aby podeszło bliżej, skoro Maluch na podejście nie ma sposobu. Jest jeden skuteczny sposób: płacz. W pewnym momencie, po licznych próbach, wszytko zaczyna przybliżać się szybciej i sprawniej. Jednocześnie przedmioty okazują się być bardzo wredne i nieprzyjazne. Biją, utrudniają, na złość robią. Gdy froterowanie podłogi i opanowanie świata przyziemnego staje się nudne, czas na mordercze wysiłki zdobywania wyższych poziomów wtajemniczenia. Pojawiają się kolejne utrudnienia. Bo gdy już zdobywa się szczyty, trudno o bezwypadkowe zejście do parteru. I tu pojawia się po raz kolejny niezastąpiona funkcja Mamy. Na zaczopkowanie przy pralce, szafce, lwie, łóżku, stoliku, kuwecie, krześle, drapaku, schodach, szafie, szufladzie jedna jest rada: MAMO ratuj!
Etykiety
badania
(3)
bunt
(1)
choroby
(5)
ciążowa moda
(15)
ciążowe emocje
(25)
ciążowe tematy
(8)
dziecko i kot
(5)
gadżety
(1)
garderoba astronauty
(3)
garderoba kulki
(1)
gry i zabawy
(14)
konkurs
(2)
książki i poradniki
(2)
kulinarnie
(4)
macierzyństwo
(59)
mama wraca do pracy
(6)
odpieluchowanie
(1)
pociążowa moda
(2)
podróże
(8)
rodzeństwo
(11)
rozwój astronauty
(49)
rozwój kulki
(6)
skoki rozwojowe
(5)
tacierzyństwo
(2)
wychowanie
(9)
wyprawka
(10)
zachcianki
(3)
związek
(3)
żłobek
(4)
żywienie
(12)
Uwielbiam fantazyjny fryz JJ'a!
OdpowiedzUsuńNo i niedlugo Mama już nie będzie potrzebna, bo Mały Astronauta pójdzie w świat! :)
Świetnie napisane:))
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć....
OdpowiedzUsuńI tak z innej beczki, mamy taką samą kuwetę dla kota :)))
Buziaki dla Mamusi i Smyka
/asia/
jego mina jest boska ! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńbrawo brawo!!!
OdpowiedzUsuńNoo, nie wygląda JJ na sfrustrowanego :) Raczej jak król po nowym podboju... dobrze jednak, że mimo opanowania własnych odnóży funkcja MAMA ciągle działa - duże pocieszenie dla mnie :))
OdpowiedzUsuńsuper :-) Brawa dla małego odważnego czupurka :-)
OdpowiedzUsuńSkąd my to znamy...u nas Jul próbuje się przemieszczać "siłą woli" napina się, zaciska oczka, po czym po chwili je otwiera i dziwi się, że się nie przesunął:D
OdpowiedzUsuńHehe Tymko podobnie walczył przy bujaku :) JJ słodki!
OdpowiedzUsuńHa ha ha!Ależ fany tekst. A Kubuś już taaaaaaaki duuuuuuuuży i sprytny wysoce;-P
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana ;) http://matko-i-corko.blogspot.com/2012/03/kolejna-zabawa-blogowa.html
OdpowiedzUsuńJak pieknie:))))
OdpowiedzUsuńdokładnie :)
OdpowiedzUsuńostatnio kiedy tu zaglądałam widziałam go jak miał 6 miesięcy... ależ chłopina:)
OdpowiedzUsuń