W głowie piszę ten tekst, odkąd dowiedziałam się, że jestem w drugiej ciąży. Piszę, piszę i piszę już...pięć miesięcy. Po ostatnim upewnieniu się w kalendarzu internetowym, iż rozpoczęłam z Kulką szósty miesiąc, doszłam do wniosku, że czas przelać myśli na ekran komputera. Dlaczego za pomocą internetu aktualizuję w głowie terminarz ciążowy? Gdyż notorycznie zapominam, w którym tygodniu ciąży jestem. A jeżeli nie zapominam, to żyję w przekonaniu, że jest to 19 tydzień, po czym ze zdziwieniem odkrywam, że to tydzień 23. Ale od początku...
Nie żałuję żadnego dnia z ciąży Kubusia. Od 11 tygodnia byłam na zwolnieniu lekarskim. Delektowałam się spokojem, lenistwem, wiłam gniazdo. Zamawiałam, dobierałam, prałam, prasowałam. Mimo, że na gotowanie rzadko mam ochotę, z pasją piekłam, miksowałam i podsmażałam. Czytałam książki o ciąży, wychowaniu dzieci, każdego dnia śledziłam z wypiekami na policzkach kalendarz ciążowy. Analizowałam jak rozwija się maluch, czy wszystko już, co wyrosnąć miało, wyrosło i na jakim jest etapie odczuwania. Książkę o diecie ciążowej też miałam. Każdego dnia obiecywałam sobie, że jeść będę mniej i zacznę w końcu ciążowo ćwiczyć. Wyobrażeń o macierzyństwie miałam wiele, ambicji i planów jeszcze więcej.
Nie żałuję żadnego dnia z dotychczasowej ciąży Kulki. Pracuję, spełniam się i na razie na zwolnienie się nie wybieram. Delektuję się radością każdego dnia, wschodzącym słońcem o poranku, kreatywnymi pomysłami i wyzwaniami, uśmiechem Kubusia po moim powrocie do domu. Lista wyprawkowa skurczyła się do kilku pozycji, bo z wyjątkiem paru rzeczy, Kulka dziedziczy spadek po bracie. Czasu na gotowanie brak, choć przepisy z zaangażowaniem zbieram i w wyobraźni gotuję i powidła ze śliwek do słoików pakuję. Książki o ciąży są w stanie wypożyczenia, kalendarz ciążowy natomiast w częstym stanie zawieszenia. Wyobrażeń o wychowaniu dwójki wystrzegam się jak ognia, podszepty odrzucam, bo nauczona doświadczeniem wiem, że życie i tak wszystko zweryfikuje. I tylko każdego dnia obiecuję sobie, że jeść będę mniej i zacznę w końcu ciążowo ćwiczyć.
pięknie, druga ciąża u mnie była akurat byłą bardziej "świadoma", ciekawe jak będzie z trzecią ;)
OdpowiedzUsuńAle Astronauta jest już ASTRONAUTĄ!!!:D
OdpowiedzUsuńWrzuć do kosz te swoje obietnice o jedzeniu i ćwiczeniu bo wyglądasz pięknie, cudnie, ślicznie i nie kłamię wcale ale mówię prawdę całą caluteńką!!!
OdpowiedzUsuńJak ten czas szybko leci...niedługo będziesz miała dwójkę dzieci, ten okres oczekiwania, wyczekiwania i wcale nie planowania jest wspaniały, prawda?
Budzi się w Nas taki ogromny spokój i pewność, że jesteśmy szczęśliwe i spełnione...
Przynajmniej Ja tak odczuwałam, przy drugim dziecku...
ale od Ciebie - Mamuśko - bije taki spokój i radość, że śmiem twierdzić iż choć troszkę wiem, o czym mówię :)))))
Pozdrawiam cieplutko, całusy :*
asia.
dokładnie, najgorsze to obiecywać sobie coś, co brzmi ,,idealnie'' a do szczęścia nie jest potrzebne. Najważniejsze to zdrowie ! :) [ale na morały mi się zebrało hehe]
OdpowiedzUsuńAlez Ci zazdroszcze! Jak ustalilismy z mezem, ze jak Adas skonczy 2 latka bedziemy sie starac o nastepne to ucieszylam sie przeogromnie i juz odliczam ten czas (ale po co odliczac jak i tak juz tak szybko ucieka;)). Bede obserwowac wasze postepy z ciekawoscia:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAleż cudowny tekst! I jakie fajne przemyślenia;-)Na razie trudno mi się ustosunkować, ale czerpię te Twoje refleksje całymi garściami, bo wiem, że kiedy i ja w końcu doświadczę tej upragnionej drugiej ciąży, będę wspominać słowa Twoje i na bank wówczas uśmiechnę się w duchu i powiem sobie "Tak!Tak!Przecież tak własnie mówiła moja Evelio":-)
OdpowiedzUsuńA wyglądacie z Kubusiem przecudownie oboje, no a gdybyś jeszcze rzeczywiście ćwiczyć zaczęła, to stwierdziłabym, że robot z Ciebie ze stali, a nie drobna kobietka;-)
No i w końcu opisałaś różnice :) trochę kokietujesz z tym jedzeniem mniej, bo świetnie wygądasz. Tęsknie, nie mogę się doczekać opowieści o Kubusiu, czym znowu zaskoczył Mamę i Tatę :) Pozdrawiam Sylwia T.
OdpowiedzUsuńPiękny post, i zaczęłam trochę zazdrościć Ci tej drugiej ciąży... rośnij zdrowo i nic się nie przejmuj jedzeniem - z dwójką nawet nie zauwazysz jak zrzucisz cały ciążowy balaścik :)
OdpowiedzUsuńDruga ciąża to już większe przygotowanie niż przy pierwszej, większośc rzeczy już wiesz zwłaszcza, że przecież niedawno rodziłaś. :)
OdpowiedzUsuńA z tym jedzeniem to nie przesadzaj, z tego co widać, pewnie przytyłaś ze 2 kg. :)
Cudownie :)))
OdpowiedzUsuńTo u mnie zapewne będzie odwrotnie, z Tymkiem pracowałam do 6 miesiąca, a zaraz później w 8 już go urodziłam. Nie zdążyłam nacieszyć się ciążą, spokojem, oczekiwaniem. Planuję zrobić to w kolejnej ciąży, od razu pójść na zwolnienie i odliczać i czekać i mieć czas na wszystko! P.S. Ale Kubusiowi włosy wyjaśniały! Zmężniał!
OdpowiedzUsuńWyglądacie kwitnąco oboje
OdpowiedzUsuńPo pierwsze gratuluję ciąży - dopiero przeczytałam ;) Po drugie też jestem w drugiej i podobne myśli mnie nachodzą i nachodziły jak dopiero planowaliśmy. To dopiero początek i nie wiem jak się wszystko potoczy, ale na razie też się cieszę ciążą, czytam o niej itd., choć M zdecydowanie się domaga uwagi ;) Chodzi na 4 godz do klubu malucha i wtedy mam czas dla siebie, ciąży i na działalność, może przez pracę w domu nadal mogę poświęcić czas na delektowanie się ciążą? Nie wiem, zobaczymy za kilka tygodni jak się wszystko ułoży. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak sobie jeszcze nadrabiam zaległości i widzę, że u mnie różnica wieku będzie o 6 miesięcy większa, bo zaszłam jak M miał 18 miesięcy i miałam podobne dylematy - poza wózkowym :)
UsuńZ drugim dzieckiem jest inaczej, to fakt. Ale my mamy poczucie, że dopiero Zochacz sprawiła, że nasza rodzina jest kompletna. To niesamowite uczucie.
OdpowiedzUsuńserdeczne gratulacje :) i troszkę zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratuluję!
OdpowiedzUsuńGratulacje!!!!
OdpowiedzUsuń