czwartek, 8 września 2011

wygrana bitwa

Przez kilka tygodni trwała wielka walka pomiędzy Małym Astronautą a jego stopą. Tak jak już wspominałam wcześniej, stopa nie dawała Kubusiowi spokoju nawet podczas posiłków. Od rana budziła Malucha i witała go słodkością pidżamowego pajaca, w czasie zabawy odrywała od zabawek i czułości mamy. JJ nie mógł nadziwić się, jak to możliwe, że każdego dnia stopa przybierała odmienną postać. Jej kolory, wzory i intensywność ruchów nasilała pragnienie złapania i posmakowania. Ale stopa przebiegła była bardzo. Niby tak blisko, a zarazem tak daleko. Na wyciągnięcie ręki, a tak trudna do uchwycenia. Aż w końcu nastał ten wspaniały dzień. Godziny intensywnych ćwiczeń, zajęcia rozciągające, determinacja w osiągnięciu celu sprawiły, że stopa została uchwycona, zniewolona w objęciach i porządnie obśliniona.


11 komentarzy:

  1. Brawo, brawo!! Jedna z ważniejszych funkcji stopy - u nas dzień bez wyćlamkania stopy to dzień stracony ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A teraz nastanie czas powyciąganej, mokrej skarpety;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowe ciumkanie stópki, już się nie mogę doczekac kiedy mój tak będzie robił

    OdpowiedzUsuń
  4. :-) gratulacje :-) fajny post :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A my, póki co, obśliniamy pięści, które żyją własnym życiem, całkowicie odrębnym od Mikołaja, ale już wiemy jak smakują. Do zapoznania się z nogami jeszcze nam daleko ;)
    A u was pewnie następnym odkryciem niedługo będzie, dlaczego śpioszki mają kolor marchewkowy ;)
    M&A&M

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas walka jeszcze trwa ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ye yes yes! niniejszym dołączasz do grona mam rozglądających się po świecie z obłędem w oku: no i gdzie jest ta skarpetka?

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratulacje :-)
    Ja już nie mogę się doczekać tego momentu u nas - aparat ciągle w pogotowiu :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zochacz też uwielbia swoje stopy - "noga zawsze pod ręką" to jej motto :).

    OdpowiedzUsuń
  10. Bohater, pokonać taką przebiegłą stopę, to nie lada wyczyn ;)

    OdpowiedzUsuń