Cieszę się, że wśród tych wszystkich dni trudu macierzyńskiego, pojawiają się takie, które pozwalają naładować akumulatory, szybko resetują wspomnienia gorszych chwil, a także dodają siłę, aby radośnie myśleć o przyszłości. Takie dni podarowała nam końcówka szkolnego lata. Uwielbiam zapach gorącego letniego powietrza zmieszanego z powiewem wczesnej jesieni, bujanki w cieniu pod drzewem czereśni, grę liści i słońca, maliny, których jeść nie mogę, ale z przyjemnością zrywam, ciekawy wzrok JJ, który podąża za wszystkim czym natura wokół porusza, domowe pierogi z jagodami i świeżego, przed chwilą wyciągniętego z wody karpia z dynią, zjedzonego w spokoju łowieckich jezior. Dla takich dni oraz wspomnień zapachów i smaków warto czekać do następnego roku. Za rok nowe doznania przeplatane zapewne ciągłym "a cio to?".
Etykiety
badania
(3)
bunt
(1)
choroby
(5)
ciążowa moda
(15)
ciążowe emocje
(25)
ciążowe tematy
(8)
dziecko i kot
(5)
gadżety
(1)
garderoba astronauty
(3)
garderoba kulki
(1)
gry i zabawy
(14)
konkurs
(2)
książki i poradniki
(2)
kulinarnie
(4)
macierzyństwo
(59)
mama wraca do pracy
(6)
odpieluchowanie
(1)
pociążowa moda
(2)
podróże
(8)
rodzeństwo
(11)
rozwój astronauty
(49)
rozwój kulki
(6)
skoki rozwojowe
(5)
tacierzyństwo
(2)
wychowanie
(9)
wyprawka
(10)
zachcianki
(3)
związek
(3)
żłobek
(4)
żywienie
(12)
A nie masz tak, że już sama mina dziecka pyta "A cio to?" :D Ja mam non stop :)
OdpowiedzUsuńNo, jeszcze trochę i będzie pytać "A dlaczego", Julka właśnie przechodzi ten etap ;-)
OdpowiedzUsuńPiękne jest to, że od teraz co roku te chwile będą trochę inne, bo oglądane też innymi oczami :).
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że przyszłe lato faktycznie zapowiada się ciekawie:D
OdpowiedzUsuńach jaka beztroska, tylko pozazdrościć ;) łap chwile, tak szybko mijają :) Sylwia
OdpowiedzUsuńcudo :) też znam tę fascynację ruszającymi się na wietrze gałązkami :) nasz Stach chyba będzie botanikiem :) a czemu malin nie?
OdpowiedzUsuńAchhhhh jaki pejzaż pikny namalowałaś w mojej wyobraźni. No to dołączam sie do grona mam botaników przyszłych, bo nasz Szuszuń też zielone lubi baaaardzo;-)
OdpowiedzUsuńA za rok to już w ogóle superowo będzie...
No i kondycję podbudujemy troszkę;-)
hihi:-) zdecydowanie za rok kondycja pójdzie w ruch:-)))) Agnieszko cudownie, że wróciłaś!:-) a malin nie mogę, gdyż na nie JJ na pewno jest uczulony...przetestowałam ten fakt kilka razy:-)))
OdpowiedzUsuń