piątek, 5 listopada 2010

Zakaz dotykania - strefa chroniona

To niesamowite, że różne fragmenty naszego ciała tak bardzo potrafią stracić na znaczeniu, lub wręcz przeciwnie - mogą wiele zyskać, a to tylko (lub aż) dlatego, ponieważ zmieniło się ich zastosowanie. Np. piersi, które do tej pory będące raczej wabikiem seksualnym (uśmiecham się pod nosem, ponieważ akurat ta część ciała nigdy nie była moją specjalnością, aczkolwiek jednego mężczyznę mimo wszystko udało mi się jednak zwabić) teraz staną się źródłem pokarmu naszego Maleństwa. Na razie jednak jestem na etapie egoizmu dwulatki i w myślach kołacze mi się: "MOJE piersi". Natomiast to co już "oddałam", a raczej na jakiś czas wynajęłam astronaucie, to brzuch. Jest już coraz bardziej widoczny i coraz bardziej stanowi część mojego ciała, którą z uwielbieniem głaszczę czule i czule głaskać uczę też mojego męża. Kochamy ten brzuch, jest tylko nasz. I bardzo żałuję, że tak mało ludzi zdaje sobie sprawę, że jest to wręcz intymne miejsce. Jeszcze nie potrafię sobie poradzić w momencie, gdy osoba z mojego bliskiego otoczenia za każdym razem podchodzi do mnie, dotyka mojego brzucha i go obnaża podnosząc moją koszulkę. Czuję się wtedy tak, jakbym paradowała w samej bieliźnie w autobusie pełnym ludzi.

1 komentarz:

  1. przechodzę to samo - nawet to opisałam :)brońmy naszych brzuchów, ciągle są nasze! :)
    http://niemamconasiebie.blogspot.com/2010/10/zy-dotyk.html

    OdpowiedzUsuń