piątek, 25 lutego 2011

realizacja planu

Misja prania i prasowania rzeczy małego astronauty została zakończona sukcesem. Do pralki trafiło wszystko: ubranka, ręczniki, pościel, rożek, kocyki, nawet myjka do kąpieli. O mały włos myjkę bym również wyprasowała. Rzeczy poukładałam i w przyszłym tygodniu zabieram się za pakowanie walizki do szpitala, bo zakupy niezbędnych elementów do porodowej podróży mam już za sobą. Z wyjątkiem kapci, ale z tym zawsze miałam problem. Odkąd pamiętam kapci nigdy nie posiadałam, gdyż po domu zawsze chodziłam i chodzę nadal na bosaka. Ogólnie jesteśmy bosakową rodziną, bo mąż na bosaka również chodzi i cóż...syna do noszenia kapci też raczej nie namówimy. W każdym razie jestem na wyprawkowym finiszu. A mina męża otwierającego za każdym razem szafę malucha i komentarz, że astronauta więcej rzeczy ma niż on - bezcenne.



3 komentarze:

  1. :-) kot jak widzę, też jest zazdrosny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. hehehe to fakt, że taki mały człowiek a gadżetów wnosi do naszego życia i mieszkania całe multum i to się dopiero zaczyna :)
    od przyjścia na świat naszego klopsa dołączyły do naszego wyposażenia m.in. waga dla bobasów i dzisiaj piecyk do ogrzewania łazienki przed kąpielą :) część rzeczy daje się pożyczyć na chwilę od znajomych ale niektóre na stałe goszczą "na stanie".
    a po ubrankach już widzę, że raczej nie użyję wszystkiego np. nie mogę się przekonać do rzeczy wkładanych przez główkę - no na razie nie jest to wygodne więc używamy wszystkiego co się rozpina :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, że pomyślicie, że jestem totalną wariatką, ale mi prasowanie, segregowanie i chowanie tych maleńkich ubraneczek sprawiało dziką frajdę!!!

    OdpowiedzUsuń