Budzi się pewnego dnia Żona, po głowie Męża drewnianą zabawką uderza i rozkazującym tonem mówi: futro, buty, biżuteria! Mąż prosi o pięć minut, ale słyszy: futro, buty, biżuteria! Podczas śniadania Mąż na pytanie co zjadłaby dobrego, otrzymuje w odpowiedzi: futro, buty, biżuteria! Gdy wychodzą do pracy Żona rzuca się na ziemię i krzyczy: futro, buty, biżuteria! Po powrocie do domu już od progu żąda: futro, buty, biżuteria! Spod prysznica nawet słychać: futro, buty, biżuteria! Co myślicie o tej Żonie? Zwariowała? Tupet ma? Nachalna? Bo dorosłym już nie wypada z tak wielką determinacją upominać się o pragnienia. W świecie dzieci nie ma miejsca na "tak nie wypada". Z niezwykłą siłą walczą o potrzebę chwili. JJ oczy otwiera, baja, baja?, baja!, przebieramy, baja, buty zakładamy, baja?, do samochodu wsiadamy, baja!, do domu wracamy, baja!!!, owoce, baja?, kolacja, baja, w wannie kąpiel, baja, do poduszki głowę przyłoży, baja!!!
:) tort świetny !
OdpowiedzUsuńZarąbisty tort! Rozumiem, że świnka Pepa to ulubienica Kubusia?
OdpowiedzUsuńOjjjj u nas też bajowe uzależnienie postępuje. Urosło zimą, gdy tak mało było atrakcji. Teraz mam zamiar troszkę je opanować, w zamian pojawiła się nowa mania - dzieci!Na podwórku;-P
OdpowiedzUsuńPrzepiękny tort-wiem, wiem powtarzam się, ale jest bomba i już;D
OdpowiedzUsuńps. Ta determinacja bywa zaskakująca, ale momentami aż przeraża;))
Tort cudny, no piękny, kolorowy. Może bohater nie w stylu mojego Malucha, ale całość zjawiskowa. My też zmagamy się z uzależnieniem od "bai". Tzn. dopóki matka jest w stanie wykrzesać z siebie resztę zdrowego rozsądku i pedagogicznych pobudek, bo potem, tak jak teraz właśnie między innymi siada zrezygnowana z kawą i oddaje się niecnym przyjemnościom, podczas gdy dzieciak, cicho, jakby go nie było, bajczy sobie. A co, każdemu należy się chwila odboju:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń